01/2011: Flagowa marka

2011-01-30 18:26 Waldemar Heflich
_
Autor: Archiwum serwisu

Może po zaliczeniu nas do branż specjalnych na otwarciu Targów „Wiatr i Woda” będziemy gościć szefów Ministerstwa Gospodarki? To tu wszak można zobaczyć to, co za ciężkie miliony promować będziemy w świecie…

Na hamburskich targach Hanseboote 2010 swoje jachty zaprezentowały stocznie z północnowschodniej Polski. Przedsięwzięcie zorganizowane przez PAIiIZ (Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych) zakończyło się dużym sukcesem. Na wielkiej wystawie, odwiedzonej przez 100 000 widzów, przedstawiliśmy część dorobku krajowego przemysłu jachtowego. Łodzie żaglowe i motorowe od wielu lat są przecież polską wizytówką. Takie stocznie jak Galeon i Delphia Yachts Kot to stali bywalcy największych targów żeglarskich na świecie. Ich jachty nagradzano i nominowano do najważniejszych, najbardziej prestiżowych nagród światowego przemysłu jachtowego. W tym roku krajowe stocznie zaliczone zostały do branż specjalnych. Ministerstwo Gospodarki ogłosiło przetarg związany z promocją gospodarki. Zebrano oferty od firm, które chciałyby przeprowadzić badania wizerunkowe Polski w krajach głównych partnerów handlowych, a potem przygotować koncepcję wizualizacji programu promocji polskiej gospodarki. Ogłoszono przetargi na promocję 15 branż, które uznano za polskie specjalności eksportowe. Wśród nich są między innymi branże: meblarska, jubilersko-bursztynnicza, jachtowa, sprzętu medycznego i obronnego, stolarki okien i drzwi, budownictwa, kosmetyki i kilka innych. Na sprawdzenie, jak nas widzą za granicą, mamy do wydania 400 milionów złotych. Czy to wystarczy?! Z całą pewnością nie, bo zaległości w promocji Polski i jej przodujących branż są olbrzymie. Jednak lepsze to niż nic! Może po zaliczeniu nas do branż specjalnych na otwarciu kolejnych Targów „Wiatr i Woda” będziemy mieli zaszczyt gościć szefów Ministerstwa Gospodarki? Przecież gdzie, jak nie na warszawskiej wystawie, można zobaczyć to, co za ciężkie miliony promować będziemy w dalekim świecie…
O tym, że warto się promować i że mamy z tym poważne kłopoty, świadczy przedstawiony ostatnio ranking Country Brand Index, który porównuje siłę marek poszczególnych państw. Pierwsze miejsce zajmuje w nim Kanada, która swój sukces zawdzięcza dobrze przeprowadzonym zimowym igrzyskom olimpijskim Vancouver 2010. USA, które rok temu zajęły pierwsze miejsce, w tym roku spadły na czwartą pozycję, co tłumaczy się zmienną popularnością amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy. Miejsce drugie i trzecie zajęły odpowiednio Australia i Nowa Zelandia. Ta ostatnia zyskała na powodzeniu trylogii filmowej „Władca pierścieni”, której użyczyła plenerów. W tym roku o 19 pozycji awansowało Chile. To efekt udanej akcji wydobycia zasypanych górników. Polska zajęła w rankingu 83. miejsce na 110 państw. Biorąc pod uwagę popularność naszego pawilonu na EXPO w Shaghaju i światowy Rok Chopinowski, to bardzo odległa pozycja. Badanie przeprowadzono wśród 3,4 tys. turystów i ekspertów w dziedzinie turystyki i hotelarstwa z całego świata. Dlaczego Polska znajduje się prawie na szarym końcu rankingu, dlaczego jesteśmy tak słabo postrzegani, dlaczego nie potrafimy wypromować tego, co u nas najlepsze? Na łamach „Rzeczpospolitej” (24.11.2010 r.) Anita Błaszczak rozmawiała z Wally Olinsem, światowym guru marketingu, który mówił o wizerunku naszego kraju w świecie i o wpływie, jakiego nasz kraj nie ma, a na jaki zasługuje.

Rz.: Co teraz może mieć największe znaczenie w budowaniu wizerunku Polski?
W.O.: Na pewno gospodarka – niesamowita, bo uniknęła recesji. To coś, o czym trzeba stale mówić – jak to się stało, dlaczego odnieśliście sukces, dlaczego polskie banki okazały się odporne na kryzys. Bardzo dużym atutem jest przyszłoroczna prezydencja Polski w Unii Europejskiej. Kolejna rzecz to Euro 2012. To są bardzo ważne wydarzenia, które pomagają skierować uwagę opinii publicznej na Polskę, a przy tej okazji mówić o polskim wzornictwie, produkcji, technologiach. Ale wszystko musi być skoordynowane – każde działanie musi wspierać inne. Potrzebny jest spójny program na 5 – 10 lat. Jeśli co jakiś czas mamy wielki wybuch, nic to nie daje. Trzeba wykorzystać takie wydarzenia jak polska prezydencja w UE, które nie zdarzają się często. To fantastyczna możliwość dla kraju. Może więc urząd prezydenta objąłby przywództwo nad takimi działaniami?
Rz.: Mieszczą się w tym nasze marki biznesowe? Możemy je wykorzystać w budowie narodowej marki?
W.O.: Jak najbardziej. Mogą być waszymi flagowymi brandami, ale najpierw trzeba określić, które z nich, dlaczego i jak warto promować. Widzę ogromne możliwości dla polskich marek z różnych branż: od żywności, przez modę, do przemysłu. Jednym ze sposobów promocji mogą być dziedziny, które na razie nie są kojarzone z Polską, np. moda. To coś, co na pewno potrzebuje pomocy ze strony rządu – niezbędne jest wsparcie dla marek, które zwiększą atrakcyjność wizerunku Polski. Trzeba też wierzyć we własne siły i możliwości. Sami Polacy są pewni siebie, ale Polska jako kraj ma z tym problem.

Nam pozostaje mieć nadzieję, że to właśnie polski przemysł jachtowy, dzięki zaliczeniu go do branż specjalnych i dofinansowaniu promocji, stanie się flagową marką naszego kraju!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.