MAGNUS ZAREMBA, czyli jacht stracony... i odzyskany!

2015-03-30 16:38 Jerzy Knabe, Żagle

Kapitan Jerzy Knabe informuje z Londynu: "Magnus Zaremba" w czasie sztormu na Morzu Północnym stracił maszt. Załoga została ewakuowana przez norweskie służby ratunkowe. Jacht przez wiele godzin dryfiował, teraz jest holowany do Bergen.

MAGNUS ZAREMBA był w trakcie drugiej tury badań naukowych na obrzeżu stałej pokrywy lodowej wokół bieguna północnego. Ze strzępów docierających informacji można już, ze znacznym prawdopodobieństwem, określić przebieg wydarzeń

Początkiem czarnej serii stało się znacznie wcześniejsze uszkodzenie startera. Kapitan Eugeniusz  Moczydłowski skierował jacht pod żaglami w kierunku Norwegii aby tam, w Egersund lub Helgeroe dokonać naprawy. W sobotę 28 marca, wobec zapowiadanego sztormu z SW dalsze zbliżanie się do lądu stało się niebezpieczne i zdecydował pozostać na pełnym morzu, halsując na południe, w odległosci około 50 Mm na zachód od Bergen.

Sztorm okazał się silny, wiatr 30 m/sek, fale wysokie,  oceniane - zależnie od obserwatora - na 3 do 10 m wysokości. Pozbawiony mechanicznego napędu jacht źle to znosił a niebezpieczne ustawianie się burtą do fal spowodowało dwukrotną wywrotkę czyli  "zwroty przez kil". W efekcie złamał się maszt i jacht nabrał nieco wody. Kadłub nie uległ uszkodzeniu.  Pięcio-osobowa załoga została podczas tego nieźle poturbowana, dwie osoby nieco dotkliwiej.

W tej sytuacji kapitan postanowił poprosić o pomoc i asystę ze strony służb brzegowych.  Bezpośredni kontakt trudno było nawiązać  ale o godz. 19 przekazał ją przez telefon satelitarny i pośrednika na lądzie. Nawiasem mówiąc - była to rozmowa pomiędzy dwoma polskimi Braćmi Wybrzeża... Pomoc miała polegać na holowaniu do portu z podanej pozycji: 60.06,43N i 03.23,86E. Prośba dotarła gdzie trzeba i celem holowania wysłany został statek straży brzegowej - Kystvakt "Ǻlesund".  

Tymczasem jednak niezależnie zadziałał zamoczony EPIRB i na ten sygnał SAR poderwał dwa helikoptery Sea King z baz w Sola i Floro, które doleciały do jachtu przed godziną 22-gą.  O godzinie 22:45 "Ǻlesund", będąc jeszcze w odległości 40 Mm od Magnusa  dowiedział się, że na miejscu są helikoptery i że po długich deliberacjach dokonują ewakuacji załogi. Decyzja opuszczenia budowanego przez pięć lat i ogromnym wysiłkiem finansowym jachtu była bardzo trudna i dramatyczna dla armatora, budowniczego i kapitana w jednej osobie. Wbrew pewnym alarmującym doniesieniom prasowym w Polsce, jacht wcale nie tonął ... Dla dobra załogi decyzja została jednak podjęta i wszystkich przetransportowano na ląd i na przegląd do szpitala.

Tymczasem "Ǻlesund" przez noc stanął w dryfie oczekując na prognozowaną poprawę pogody. Poprawa rzeczywiście  następowała a zrobione w niedzielę rano zdjęcie z samolotu zwiadowczego pokazało dryfujący jacht w relatywnie dobrym stanie. Za dnia "Ǻlesund" dotarł do Magnusa na pozycji około 40 Mm na zachód od latarni morskiej Marstain i  wziął go na hol. Niedaleko latarni, przed północą, hol przejmuje łódż ratownicza "K.G.Jebsen".

Zakończenie dramatycznego weekendu ma nastąpić cumowaniem koło warsztatu elektrycznego w Bergen. ETA - godzina druga w nocy z niedzieli na poniedzialek 30 marca.  MAGNUS ZAREMBA uratowany. A armator ma nowy ból głowy. Wiadomo: "Kto ma statki ten ma wydatki".

Jerzy Knabe                                                              Londyn 30 marca2015

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.