Zofia Klepacka: Chinkom trzeba się dokładnie przyjrzeć
Zofia Klepacka kończy kolejny bardzo udany sezon. W 2017 roku zawodniczka Legii Warszawa została mistrzynią Europy i czwartą zawodniczką świata. Brązowa medalistka igrzysk z 2012 roku uważa jednak, że Chinkom z którymi przegrała medal podczas najważniejszej tegorocznej imprezy trzeba się dokładnie przyjrzeć. Więcej w rozmowie, którą przeprowadził Tomasz Kowalczyk.
Tomasz Kowalczyk: Jak oceniasz kończący się rok? Jest udany?
Zofia Klepacka: Tak. Nie schodzę praktycznie poniżej czwartego miejsca w ważnych zawodach, prowadzę w rankingu Pucharu Świata, a ciężka praca przynosi efekty. Cieszę się, że doskonale układa się moja współpraca z Pawłem Skrzeczem, moim trenerem od boksu, gdzie robimy praktycznie 3/4 roboty. To wpływa na lepszą wydolność, a współpraca z roku na rok jest lepsza.
TK: Czy na mistrzostwach świata można było zrobić więcej, by wygrać z Chinkami?
ZK: Warunki żeglarskie były bardzo trudne, przez pierwsze dwa dni wiatr wiał od oceanu, była duża fala i to mi pasowało, ale kiedy zaczęło wiać od brzegu to już nie było tak różowo. Zabrakło mi też trochę szczęścia. Jeśli chodzi o reprezentantki Chin to stawiam ten ich wielki triumf pod znakiem zapytania. Zawodniczki i zawodnicy zjawili się dzień przed zawodami, co praktycznie się nie zdarza, bo zwykle potrzeba kilku dni na zapoznanie się z akwenem. Co ciekawe, nie było też kontroli antydopingowej co też jest dziwne. Zgarnęli wszystkie medale wśród kobiet i dwa medale w rywalizacji mężczyzn, mało tego było sześć zawodniczek w wyścigu medalowym. Nigdy się tak nie zdarzyło, więc trzeba się zastanowić, jak to było możliwe.
TK: Czy sugerujesz, że można spodziewać się dyskwalifikacji Chinek?
ZK: Przez to, że nie było kontroli antydopingowej raczej nie ma na to szans. Złożyliśmy natomiast wniosek do prezesa związku i do Światowej Agencji Antydopingowej by zawsze przeprowadzano takie kontrole, ponieważ moim zdaniem trzeba uszczelnić system. Po zawodniczkach widać, że w nienaturalny sposób zmieniają swoje postury, większość Chinek wyglądało jak mężczyźni. Uważam, że kontrola antydopingowa powinna być nie tylko na mistrzostwach świata klas olimpijskich, co cztery lata, a obligatoryjnie na każdych mistrzostwach świata poszczególnych klas.
TK: Jeżeli chodzi o Ciebie, to ile razy byłaś kontrolowana w tym roku?
ZK: Pięć razy przeprowadzano kontrolę antydopingową. Podczas zawodów Pucharu Świata, Pucharu Europy, mistrzostw Polski i dwa razy na zgrupowaniach. Chinki specjalnie nie przyjeżdżały na Puchary Świata, by nie zajmować miejsc w czołowej dziesiątce. Zawodniczki z najwyższych pozycji wg. systemu antydopingowego ADAMS (pozwala on kontrolerom bez przerwy sprawdzić, co robią sportowcy) można łatwiej sprawdzać pod kątem stosowania niedozwolonych środków. Zobaczymy jak to się potoczy, wiem, że w tym roku na dopingu zostało złapanych 10 tys. lekkoatletów z Chin...
TK: W 2018 roku w Aarhus odbędą się mistrzostwa świata klas olimpijskich. Trudno sobie wyobrazić, że nasi deskarze nie zajmą miejsc w czołowej dziesiątce i nie wywalczą tam kwalifikacji olimpijskiej?
ZK: Mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy to dla nas najważniejsze imprezy, do tych zawodów będziemy się oczywiście przede wszystkim przygotowywać. Trener zwraca też uwagę na start w Pucharze Świata na akwenie olimpijskim. Warto tam dobrze wypaść dwa lata przed igrzyskami, ponieważ w ten sposób buduje się swoją pozycję, a reszta stawki widząc, że świetnie tam sobie radzę nabiera respektu.
TK: Nad czym jeszcze trzeba popracować?
ZK: Na pewno muszę popracować nad masą, jestem za lekka, tak dwa trzy kilogramy, a później to wychodzi na zawodach. Odpowiednia waga przydaje się właściwie w każdych warunkach, więc przydałoby się trochę przytyć.
TK: Często w czasie zawodów towarzyszy Ci rodzina, czy wsparcie z ich strony daje większy komfort?
ZK: Świetnie czuję się z rodziną podczas zawodów. Jeśli mi towarzyszą to daje mi to większy spokój. W Japonii, podczas mistrzostw świata, gdzie zabrakło moich bliskich ze względu na dużą odległość, czułam się zupełnie inaczej wracając do pustego pokoju. Wydaje mi się, że gdyby ze mną byli zdobyłabym medal. Np. w Londynie obecność najbliższych osób pomogła mi w zdobyciu brązowego medalu igrzysk. W przyszłym roku na mistrzostwa Europy w Sopocie i na mistrzostwa świata w Aarhus oczywiście zabieram ze sobą rodzinę, mimo że trener na to trochę dziwnie patrzy.