Polscy żeglarze wywalczyli kolejne dwie kwalifikacje olimpijskie
Na mistrzostwach świata w Auckland w Nowej Zelandii załogi Łukasz Przybytek/Paweł Kołodziński (49er) i Aleksandra Melzacka/Kinga Łoboda (49erFX) zajęły kolejno 10 i 12 miejsca w swoich klasach i tym samym zapewniły Polsce miejsce w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Tokio. O tym, które konkretnie polskie załogi pojadą do Tokio okaże się w czerwcu przyszłego roku po ostatnich regatach eliminacyjnych.
W Auckland ścigały się trzy polskie załogi. Oprócz wspomnianych wyżej, w klasie 49er rywalizowała jeszcze załoga Dominik Buksak/Szymon Wierzbicki. I to właśnie oni najlepiej rozpoczęli mistrzostwa, po pierwszym dniu zajmowali nawet 4 miejsce w klasyfikacji generalnej. Potem jednak nie było już tak dobrze i ostatecznie Dominik z Szymonem zakończyli mistrzostwa na 25 miejscu.
Dużo lepiej poszło Łukaszowi Przybytkowi i Pawłowi Kołodzińskiemu, choć o awans do czołowej 10 i o olimpijską kwalifikację dla kraju musieli walczyć do ostatniego wyścigu. Załoga klubu AZS AWFiS Gdańsk pływała w tych mistrzostwach nierówno, potrafili kończyć wyścigi w ścisłej czołówce, by zaraz potem przypływać na metę w drugiej, czy nawet trzeciej dziesiątce. Na szczęście główny cel, czyli wywalczenie dla Polski miejsca na igrzyskach, udało się zrealizować.
- Ciężko nam się żeglowało na tych mistrzostwach, ale walczyliśmy w każdym wyścigu o każdy metr, nie odpuszczaliśmy, bo mieliśmy świadomość po co tu przyjechaliśmy. Cel zrealizowaliśmy, jesteśmy zadowoleni, choć niedosyt jest, bo nasz wynik mógłby być trochę lepszy. Wiemy jednak jakie popełniliśmy błędy i przed igrzyskami z pewnością wyciągniemy wnioski. Kwalifikacje wewnętrzne będą trwały aż do czerwca. O tym, która polska załoga pojedzie do Tokio zadecydują kolejne mistrzostwa świata oraz czerwcowe regaty Pucharu Świata na olimpijskim akwenie w Enoshimie – mówią Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński.
W klasie 49erFX o kwalifikację do igrzysk walczyło aż 10 krajów. Podczas mistrzostw świata w Auckland awans mogło uzyskać 6 krajów. Aleksandra Melzacka i Kinga Łoboda przez całe regaty żeglowały na pograniczu pierwszej i drugiej dziesiątki w klasyfikacji generalnej. Podobnie jak pozostałe polskie załogi największym problemem była stabilizacja formy. Po znakomitych wyścigach w ścisłej czołówce, przychodziły mniej udane starty. W efekcie ostatniego dnia mistrzostw Polski wypadły z pierwszej 10, ale cel nadrzędny, czyli olimpijska kwalifikacja został zrealizowany.
- W ostatniej fazie mistrzostw troszeczkę nerwy wzięły górę i dlatego walka była do ostatniego wyścigu. Warunki na wodzie były bardzo wymagające, wiało do 20 węzłów, była bardzo duża fala, co na łódce typu skiff sprawia duże problemy. Dałyśmy jednak radę, walczyłyśmy do samego końca. Jestem szczęśliwa, bo w tym sezonie z powodu kontuzji i rehabilitacji nie pływałam za dużo. Ale ta przerwa pozwoliła mi na wiele spraw spojrzeć z dystansu, miałam czas na przemyślenia, poukładanie sobie pewnych spraw w głowie i myślę, że to zaprocentowało na wodzie. Dziękuję za wsparcie w tym trudnym okresie mojej rodzinie, Polskiemu Związkowi Żeglarskiemu, trenerom, rehabilitantom i oczywiście Kindze, dla której to nie był łatwy czas, bo nie mogła ze mną pływać – mówi Aleksandra Melzacka.
To były jedne z trudniejszych regat w mojej 10-letniej karierze trenerskiej. Dzisiaj myślałem, że dostanę zawału serca. Były bardzo trudne warunki. W ostatnim wyścigu przy 20 węzłach większość załóg się przewracała, ostatniej fazy wyścigu nie oglądałem, tak się denerwowałem. Podczas tych regat było dużo stresu, mniej ważne było to, czy dziewczyny zajmą miejsce 8, 10, czy 12, najważniejsza była kwalifikacja olimpijska. Bardzo się starałem skierować ich myśli właśnie na ten cel, jednocześnie prosząc by nie przeliczały sobie wyników, nie kalkulowały, nie patrzyły na rywalki, tylko na siebie. Bardzo się cieszę, że dołączyliśmy do męskiej załogi i wywalczyliśmy pierwszy w historii Polski awans do igrzysk dla klasy 49erFX. Na przyszłość jestem bardzo dobrej myśli. Wynik dziewczyn to duży sukces, tym bardziej, że Ola z powodu kontuzji przeżywała bardzo trudne chwile, a powroty po rehabilitacji nigdy nie są łatwe. Tym większe słowa uznania dla niej i dla Kingi i słowa podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do tego, by ten powrót do treningów i do ścigania okazał się jak najbardziej komfortowy. Na tych regatach widać było jednak brak opływania. Dziewczyny świetnie startowały, prowadziły wyścigi, by kończyć je na dalszych miejscach. Brakowało automatyzmu, ale po przerwie to normalne i jestem pewien, że to przyjdzie z czasem. Z optymizmem patrzę w przyszłość – mówi Tomasz Stańczyk, trener kadry 49erFX.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, że plan minimum został zrealizowany, czyli kwalifikacje. Najbardziej jestem zadowolony z żeglowania naszej załogi w klasie 49erFX. Ola z Kingą walczyły równorzędnie z bardziej doświadczonymi i utytułowanymi zawodniczkami na świecie. Ostatniego dnia na wodzie panowały warunki ekstremalnie trudne i dlatego nie udało im się wywalczyć miejsca w pierwszej 10, niemniej nie przesłania to ogólnego, bardzo dobrego wrażenia, które dziewczyny po sobie zostawiły. Drzemie w nich ogromny potencjał, to diamenty, które trzeba ostrożnie oszlifować i nad tym właśnie pracujemy. Ola z Kingą mają dużą wolę wygrywania, są świetnie trenowane, przed nimi duża przyszłość. Jeśli chodzi o start naszych męskich załóg to myślę, że trochę poniżej oczekiwań i na pewno poniżej ich możliwości. Dominik z Szymonem mieli świetne dwa pierwsze dni regat, potem nie poradzili sobie z presją. Łukasz z Pawłem też nie pokazali do końca tego co naprawdę potrafią. W klasie 49er mamy więc sporo pracy do wykonania, głównie w sferze mentalnej, bo przecież na igrzyskach presja będzie dużo większa – mówi Karol Jabłoński, legenda polskiego żeglarstwa i trener koordynator Polskiego Związku Żeglarskiego.
Mistrzostwa świata w Auckland trwały od 3 grudnia. W klasie 49er rozegrano 18 wyścigów, tytuł mistrza świata wywalczyła załoga gospodarzy, Peter Burling/Blair Tuke. To piąty tytuł mistrzowski nowozelandzkiej załogi, która ma na swoim koncie również złoty i srebrny medal igrzysk olimpijskich. W klasie 49erFX po 17 wyścigach złoty medal przypadł mistrzyniom Europy i świata, Holenderkom Annemiek Bekkering i Annie Duetz. W Nowej Zelandii o medale rywalizowali także żeglarze olimpijskiej klasy Nacra 17, ale Polaków nie było na liście startowej. Tytuł mistrzowski zdobyła załoga z Włoch, Vittorio Bissaro/Maelle Frascari.
Pełne wyniki mistrzostw świata można obejrzeć <<<TUTAJ>>>