Żagle pod Alpami

2008-07-09 15:25 Stanisław Iwiński
U stóp Alp leży Immenstadt...
Autor: FOT. STANISŁAW IWIŃSKI U stóp Alp leży Immenstadt...

130 kilometrów na zachód od Monachium, u stóp Alp leży Immenstadt. W przeciwieństwie do znajdującego się nieopodal Oberstdorfu słynie głównie z letnich atrakcji wakacyjnych. A przyczynili się do tego żeglarze z miejscowego regatowego klubu żeglarskiego SCAI.

Alpsee, od którego nazwę przyjął klub SCAI (Segel Club Alpsee Immenstadt), to jedno z licznych jezior niemieckiego podnóża Alp. Jest jednak jedynym położonym na osi wschód-zachód. Ma to kolosalne znaczenie dla uprawiania żeglarstwa, gdyż większość wiejących na podgórzu wiatrów ma właśnie taki kierunek. Te idealne wręcz warunki wietrzne to pierwsza tajemnica popularności akwenu wśród nie tylko niemieckich żeglarzy regatowych. Drugą tajemnicą są ludzie, miejscowi żeglarze i sympatycy żeglarstwa.
Lata 60-te minionego wieku to okres największego rozkwitu Latającego Holendra, najszybszej i najpiękniejszej (nie tylko w mojej opinii) z olimpijskich klas jednokadłubowych. Wyjątkowo dynamicznie rośnie ilość niemieckich FD, a żeglarze z tego kraju dominują w regatach międzynarodowych. Immenstadt, niewielkie miasteczko ma na swoim akwenie zupełnie liczną flotyllę kilkunastu jachtów. Środowisko żeglarskie dominuje w aktywności życia publicznego. Wśród nich trwają dyskusje co zrobić aby wykorzystać energię ludzi oraz atrakcyjność sportów wodnych dla rozpropagowania walorów turystycznych regionu. Rodzi się myśl przekuta w czyn założenia klubu żeglarskiego, prywatnego o charakterze absolutnie regatowym. Poprzez organizację dużych regat międzynarodowych miało to się przyczynić do reklamy miasta i przyciągnąć rzesze turystów w lecie. Konkurowanie z zimowymi atrakcjami leżącego nieopodal Oberstdorfu słusznie wydawało się nie mieć większego sensu.
Pomysł znalazł uznanie wśród rajców miejskich, którzy pozytywnie przychylili się do przyznania założonemu właśnie klubowi wieczystej dzierżawy gruntów położonych nad jeziorem. Warto zwrócić uwagę, że brzegi jezior, rzek czy morza są w Niemczech wartością publiczną, dzięki czemu nie ma tak popularnego jak u nas grodzenia i utrudniania dostępu wszystkim chętnym do wody. W prosty sposób przekłada się to na popularność i rozwój sportów wodnych. Zresztą zasada ta obowiązuje i dobrze sprawdza się w wielu innych krajach. Negatywny przykład zagospodarowywania terenów choćby na zalewem zegrzyńskim, ograniczający szeroki dostęp publiczności, wpłynął na bardzo słaby rozwój infrastruktury. Od 45 lat właściwie niewiele się tutaj zmieniło.

Prawie pół wieku działalności SCAI zaowocowało wieloma sukcesami sportowymi, szczególnie w klasie FD. Dwukrotnie załoga klubowa reprezentowała RFN na Igrzyskach Olimpijskich, kilka tytułów mistrza świata i Europy oraz liczne zwycięstwa w regatach Pucharu Świata uzupełnia dorobek zawodników z nad jeziora Alpsee. Mimo wykreślenia klasy FD z programu olimpijskiego, ma ona dalej wielu miłośników, a w organizowanych regatach zawsze zbiera się kilkadziesiąt jachtów. W rozegranych w czerwcu Międzynarodowych Mistrzostwach Niemiec wzięło udział 55 załóg z 5 krajów, a zwycięstwo przypadło właśnie żeglarzom z SCAI – teamowi Helmut Löther / Michael Klawitter.
Aby jednak klub regatowy mógł się właściwie rozwijać postawiono również na inne klasy oraz grupy wiekowe. Seniorską klasę FD zasilali zawodnicy młodsi, wcześniej startujący w bardzo popularnej w RFN klasie Korsar. Wprowadzenie do grona olimpijskiej rodziny Lasera spowodowało pojawienie się również tej łódki w klubie. Dzisiaj klubowa sekcja Lasera stanowi najsilniejszą grupę juniorów w RFN. Najmłodszych następców zasłużonych regatowców szkoli się oczywiście na Optymistach. Coraz częściej na Alpsee widać windsurferów, a ostatnio również kitesurferów. W ciągu 42 lat działalności klubu, region stał się szeroko znany wśród wodniaków, ale w ślad za nimi podążają również zwykli turyści, bierni obserwatorzy i użytkownicy sportów wodnych.

Przed kilkoma laty miasto uzyskało dotację z UE na rozwój infrastruktury nadbrzeżnej i podniesienia atrakcyjności turystycznej. Zbudowane zostały mola – pomosty widokowe, uporządkowano infrastrukturę nadbrzeżną. Kolejny raz aktywnie włączyli się żeglarze z SCAI. To oni wymyślili ideę zbudowania łodzi przeznaczonej dla wożenia po jeziorze przybywających turystów. Dzięki ich staraniom zbudowana została replika średniowiecznej łodzi, która stała się magnesem przyciągającym chętnych przeżycia wodnej przygody. Opisywaliśmy to dokładniej w numerze lipcowym Żagli. Tylko w sezonie 2006 z żeglowania na Ledinie (średniowieczna określenie typu łodzi) o wdzięcznej nazwie „Santa Maria Loreto” skorzystało 35 tysięcy osób. Wykonano ponad 350 rejsów, wszystkie społecznie obsługiwane przez żeglarzy klubowych.
Relacje klubu z władzami miasta są wzorowe. Miasto zyskuje międzynarodowy rozgłos i reklamę, klub cieszy się poparciem i uznaniem decydentów. Wszyscy śpią spokojnie i z nadzieją patrzą w przyszłość.

Dla mnie oraz dla wielu innych polskich żeglarzy, niegdyś regatowców w klasie FD, przykład działalności niemieckich żeglarzy ma jeszcze inny wymiar. Współpraca z SCAI sięga roku 1982 i stanu wojennego. Dzięki nawiązanemu kontaktowi mieliśmy w tych trudnych latach możliwość udziału w wielu międzynarodowych startach, a oni podnosili prestiż naszych imprez licznie przyjeżdżając do Polski. Pomagali nam również w sposób bardziej wymierny przekazując niepotrzebny im sprzęt. Do dzisiaj w kronikach i sali pamięci klubu na honorowych miejscach są pamiątki z udziału naszych zawodników. Załoga Andrzeja Iwińskiego, kiedyś startującego z obecnym wiceprezesem PZŻ Piotrem Winkowskim, potem z jednym z najlepszych polskich finnistów Henrykiem Blaszką czy wreszcie z synem Adamem, zawsze uchodziła za jednego z faworytów regat rozgrywanych na falach Alpsee i odnosili tam znaczące sukcesy. Imprezy rozgrywane tam, jak już wyżej wspomniałem zaliczały się do cyklu Pucharu Świata w klasie FD z najwyższym współczynnikiem trudności i brali w nich udział najlepsi „holendrarze” na świecie.
Myślę, że warto skorzystać z doświadczeń i sposobów działania niemieckich żeglarzy. Podobnych akwenów i klubów żeglarskich jest w naszym kraju wiele. Wystarczy wymienić dla przykładu Kiekrz, na którym wychowało się tak wielu wspaniałych żeglarzy. Działalność SCAI opiera się na dwóch filarach: społecznym zaangażowaniu członków klubu wykonujących wszelkie prace w swojej siedzibie, organizacyjne związane z regatami (od sędziowania do kateringu i zabezpieczenia socjalnego uczestników), do prac społecznych na rzecz miasta i gminy (np. obsługa i utrzymywanie turystycznej atrakcji – Lediny) oraz uznania i pomocy władz regionu, choć bez wyraźnej taryfy ulgowej – wszystko musi mieścić się w ramach prawa.
Po latach niszczenia społeczności obywatelskiej uczymy się wszystkiego od nowa. Warto brać przykład i uczyć się od najlepszych

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.