Honorata Wąsowicz o samotnej rywalizacji w Bitwie o Gotland

2018-09-17 13:40 Joanna Siemiak i Marek Zwierz

Długość trasy i pora roku czynią Bitwę o Gotland najtrudniejszymi regatami samotników na Bałtyku. Wrzesień jest pogodowo mało przewidywalny. Może zdarzyć się tak, jak w ubiegłym roku, kiedy 500-milowy wyścig z Górek Zachodnich wokół szwedzkiej Gotlandii ukończył tylko jeden jacht.

W tym roku wystartowały 23 jachty, a prognozy zapowiadają raczej wyścig taktyczny z dużą dozą cierpliwości. Start w niedzielę 16 września daleki był od dynamiki znanej ze zdjęć z Vendee Globe czy Volvo Ocean Race. Przy podmuchach słabego wiatru flota powoli oddaliła się w kierunku Helu.

Co przyciąga żeglarzy do samotnej rywalizacji? Jak przygotowują swoją przygodę? Przed startem zapytaliśmy o to Honoratę Wąsowicz, jedną z dwóch startujących pań:

"ŻAGLE": Dlaczego chcesz pływać sama?
Honorata Wąsowicz: To się dopiero okaże, czy ja w ogóle lubię.

– A próbowałaś?
– Próbowałam. Byłam już tą łódką na Bałtyku sama i mi się podobało. Wypłynęłam jednego dnia po południu i wróciłam następnego dnia rano.

– Czyli można było wytrzymać bez snu?
– Tak, ale spałam, bo chodziło o to, żeby także tego wypróbować. Na początku było ciężko, ale potem, kiedy byłam zmęczona nad ranem, spałam w kokpicie. Pod pokładem nie zasnęłam. Leżałam, zamknięte oczy, budziki nastawione, ale głębokim snem zasnęłam dopiero leżąc w kokpicie.

– Długo spałaś?
– Tyle, ile sobie ustawiłam na budziku, czyli ok 15 – 20 minut.

– Potrafisz tak zasnąć na chwilkę i znowu się obudzić bez budzika?
– Zdecydowanie tak. Dużo jeżdżę samochodem i jak tylko jestem zmęczona, to śpię w samochodzie i potrafię się po czterech minutach obudzić.

– Wypoczęta?
– Tak.

– Do tej pory w najmniejszej załodze pływałaś na regatach Double Handed z Marysią Kurant?
– Tak. I z córką, we dwie osoby. Z córką to najdalej na Hel. Teraz płynę, żeby się czegoś o sobie dowiedzieć. Jeszcze nie wiem, czy mi się to będzie podobało. Marzyłam o tym od czterech lat, ale czy ja to kocham, to się okaże. Nie możesz tego wiedzieć wcześniej. Natomiast już wiem, że wolę mniejsze załogi. Zawsze boję się tych kwasów w załodze, tłoku w zejściówce, gotowania na siedem garów. Tego, że ktoś się czepia, że ktoś ma muchy w nosie. Dlatego wolę mniejsze załogi. Dwie, trzy, cztery osoby to maks. Jak płynęliśmy do Patagonii, czułam lekki stres, jak to będzie w siedem osób. Na szczęście załoga okazała się fajna. Było świetnie, bez żadnych poważnych zgrzytów.

– Czego się najbardziej boisz przed Bitwą?
– Że mi się coś popsuje za 50 mil i będę musiała wrócić.

– A jak za 250 mil to już w porządku?
– No za 250 mil to i tak będę musiała wrócić.

– Jak przygotowałaś jacht? Bo to jest zwykła czarterowa łódka.
– Jeśli czegoś brakowało, to wysyłałam listę do armatora, że chcę mieć. Na przykład był montowany dodatkowy fał. Lajfliny są zamontowane. Radek Kowalczyk doradził mi, żebym poprowadziła dodatkowe szoty foka. Budzik. Sprzętu tu trochę naznosiłam. Tych dodatkowych UKF-ek, jakichś tabletów, zwalniak hydrostatyczny, bo nie było, patent kontraszotowy, dodatkowe lajfliny na dziobie. Większych zmian nie trzeba było wprowadzać. Mam rolowanego grota z kokpitu. To bardo wygodne. Nie musze się nigdzie przemieszczać, żeby się refować.

– Łódka jest duża, czyli będziesz szybko na mecie?
– 37 stóp – chyba w połowie stawki, jeżeli chodzi o wielkość.

– Nie czujesz, że jest za duża dla ciebie? Ogarniasz takie duże?
– Większej już bym się bała, ale tę ogarniam. Kiedyś jak wypłynęłam, to rozdmuchało się do ponad dwudziestu węzłów i spokojnie dawałam radę. Myślę, że zarefowałam się nawet więcej, niż trzeba było, a płynęłam sześć węzłów.

– Ale czułaś się bezpiecznie?
– Tak. Odwlekałam moment wyjścia z portu. Bałam się. Jak się rano okazało, że w mieście jest impreza triatlonowa i że dojazd do mariny jest zamknięty, to miałam idealną wymówkę, żeby tam nie jechać. Pojechałam dopiero po południu. Stanęłam na kei i patrzę. No muszę jakoś stamtąd wyjść. Strasznie się bałam. Dopiero jak tam stanęłam, popatrzyłam i pomyślałam: wieje stąd, stoję tu i powstał w głowie pomysł, jak ja to zrobię. I od tamtego momentu już wszystko było ułożone. Potem się jeszcze bałam na wejściu. Oczywiście jeszcze pierwsze refowanie, pierwsze wszystko. Były momenty, że się bałam, że coś mi się tam "pokrzaczy". Fajnie, że jak się pływa samemu, to można kląć na samego siebie. Wszystko co w głowie, może być na ustach. Czasem jesteś wśród ludzi, zrobisz coś głupiego i człowiek jest na siebie wściekły. Dusisz to w sobie, starasz się do tego zrobić jakąś minę, kombinujesz, żeby jakoś się zachować, wybrnąć z tego. A płynąć samodzielnie mogę do siebie powiedzieć: co ty robisz ty głupia blondyno, zablokuj grota na pierwszym wyjściu i... tak dalej i tak dalej. Gadałam sama do siebie i aż byłam zaskoczona, jak bardzo to pomaga.

– Zrobiłaś sobie listy, co kiedy trzeba wykonać?
– Nie, to nie jest aż tak skomplikowana łódka. Ale czemu ludzie podpisują, który róg żagla jest halsowy, a który fałowy? Po to, żeby nie obciążać sobie mózgu rzeczami, które można zapisać. To się przydaje, jak się już "jedzie na rdzeniu". Jak wrócę, to wam powiem czy lubię czy nie lubię.

– No, ciekawi jesteśmy, czy będziesz zadowolona z siebie.
– Jak dopłynę do mety, to będę. Chociaż czasem jest tak, że ludzie wracają i mówią – nigdy w życiu, a za miesiąc planują następny rejs.

– A jak wyglądają twoje plany dotyczące wyżywienia?
– Mam wszystko gotowe tylko do podgrzania. Żadnych frykasów i wielkich gotowań nie będzie. W ogóle jedzenie na ostatnim miejscu.

– A co twoja córka na te wyczyny? Zdaje sobie sprawę z tego, że ty sama będziesz tak długo?
– Tak. Proponowałam jej, żeby przyjechała, choć to trochę kolidowało ze szkołą, ale nie chciała. Kiedyś wieczorem taka przytulona powiedziała, że ona to się trochę w ogóle boi o mnie. Że ja będę płynąć tam sama i że ona nie chce widzieć jak ja wypływam, bo będzie się martwić. No ale fajnie, że to powiedziała. To była okazja, żeby sobie o tym porozmawiać. To jest dziecko, więc ma takie proste myślenie. Mamo, a co ty zrobisz, jak tobie żagiel się porwie? Ja jej na to, że mam zapasowy. Proste pytania i odpowiedzi.

– Dziękujemy za poświęcony nam czas, trzymamy kciuki i czekamy na mecie.

Więcej informacji oraz tracking Bitwy na http://bitwaogotland.pl/

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.