Wojciech Kaliski: Chcemy pobić rekord trasy Dakar-Gwadelupa [ROZMOWA]
Wojciech Kaliski oraz Filip Walczak przygotowują się do pobicia rekordu przepłynięcia Atlantyku na katamaranie EXPLODER 20. Najlepszy rezultat trasy Dakar-Gwadelupa ustanowili w kwietniu Włosi Vittorio i Nico Malingri pokonując dystans 5000 kilometrów w 11 dni, godzinę i 9 minut. Kapitan Wojciech Kaliski twierdzi, że można ten wynik znacznie poprawić.
Skąd pomysł przepłynięcia Atlantyk dwudziestostopowym katamaranem?
Na taki pomysł wpadłem wiele lat temu. W regatach katamaranów wzdłuż polskiego wybrzeża - Amber Cup, startowałem z Hansem Buscholtem, który opowiedział mi o przygodach związanych z pierwszym przejściem Atlantyku. Wtedy ledwo przeżył tę podróż pod żaglami na dwudziestostopowym katamaranie. Jego opowieści mocno na mnie podziałały, ale nigdy nie było okazji zmierzyć się z tą trasą. W tej chwili wiem, że nie mam już szans powrotu do wielkiego oceanicznego jachtingu regatowego, więc postanowiłem zmierzyć się z rekordem atlantyckiej trasy. Uważam, że jesteśmy w stanie pobić go o trzy, cztery dni, pod warunkiem, że wystartujemy na foilach…
Włosi Vittorio i Nico Malingri pobili rekord trasy Dakar – Gwadelupa o 10 godzin i wynosi on teraz 11 dni, 1 godzinę i 9 minut. Czy Wasz Exploder 20 jest wyposażony w odpowiednie foile, by poprawić ten wynik?
Katamaran Exploder 20 ma w tej chwili foile, na których nie da się przepłynąć Atlantyku. Jest bardzo prawdopodobne, że wychodząc z wody będziemy się wbijali w co drugą falę, a to może zakończyć się wywrotką. Takie foile jakie mamy w tej chwili, nie będą działały. Łódka, którą zamierzamy wystartować ma ciężar 600 kilogramów, mamy 300 kilogramów nadwagi w stosunku do łódek, na których startujemy w zwykłych regatach. Gdyby zatem udało nam się wynurzyć ją do połowy, to startowalibyśmy właśnie z wagą jak w krótkim przybrzeżnym wyścigu. To pozwoliłoby nam płynąć 20 lub nawet 30 procent szybciej w odróżnieniu od żeglugi tradycyjną łódką.
Czyli czeka was zmiana foili?
Oczywiście. W tej chwili nie wiem jeszcze z której koncepcji skorzystamy, bo mamy do wyboru produkt Martina Fischera, który produkuje foile do katamaranów na Puchar Ameryki, albo skorzystamy z koncepcji Exploderowej. Jakub Kopyłowicz, który prowadzi tę stocznię, stworzył kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt różnych wersji foili. Także wspólnie z Ryszardem Partyckim możemy coś bardzo fajnego zaprojektować. Teraz o szczegółach nie chcę jeszcze mówić. Jedno jest pewne, w obu przypadkach damy sobie radę na dużej fali, zarówno z niej zjeżdżając, jak i pod nią podjeżdżając…
Co jest dla was największym zagrożeniem?
Początek będzie bardzo trudny jeżeli chodzi o zmęczenie, ponieważ nie będziemy mogli spać. Utrzymanie koncentracji w nocy będzie horrendalnie trudne. Tak będzie przez pierwsze cztery, pięć dni. Później powinniśmy się już przyzwyczaić. Przy braku koncentracji grozi nam wywrotka i to jest największe zagrożenie. W drugiej części trasy można się spodziewać nieco słabszych wiatrów, mogą pojawić się wprawdzie sztormy, ale nasz łódka powinna to wytrzymać.
Jak zamierzacie zabezpieczyć ciepły posiłek, kiedy mała, odkrytopokładowa łódka musi cały czas szybko płynąć?
Można powiedzieć, że przez przypadek stałem się producentem diet ketogenicznych. W ogóle nie zamierzamy korzystać z węglowodanów, ponieważ w takim wypadku energia zaczyna szybko się pojawiać, ale potem następuje jej ogromny spadek w organizmie. Chcemy odżywiać się tłuszczami i białkiem, bez gorących posiłków! Tłuszcze i proteiny, będą nam dawały ogromnego kopa energetycznego, nie będziemy mieli skoków glikemicznych.
A jak wygląda współpraca z Filipem Walczakiem?
Między nami jest duża różnica wieku. Próbowałem zachęcić najbardziej znanych żeglarzy oceanicznych w Polsce, ale nikt się do tego nie palił. Zdecydowałem się więc na współpracę z Filpem. Płynąłem z nim ze Świnoujścia do Gdyni. Zajęło to 16 godzin, ponieważ po drodze złapała nas flauta, ale nie brałbym tego wyniku tak serio... Uważam, że jesteśmy w stanie dobrze razem pływać. Będziemy potrzebowali treningu wytrzymałościowego, ale wszystko przed nami.
Filip Walczak to zdolny żeglarz, który swój talent ujawnił już podczas regat Little America’s Cup...
...gdyby nie był zdolny, to byśmy razem nie planowali tej wyprawy. Ponadto Filip postanowił zająć się poszukiwaniem sponsorów, ponieważ ja nie miałbym na to czasu.
Czy zebraliście już odpowiedni budżet, by wybrać się w tę podróż?
Obliczyliśmy, że około pół miliona złotych, by nas zabezpieczyło, wraz z nową łódką. Przy trzystu tysiącach złotych, wystartujemy na starej. Wolelibyśmy jednak tę nową łódkę, bo będzie zdecydowanie lepiej przygotowana, aczkolwiek przebudowanie starej, też wchodzi w grę.
Jeżeli uda się zebrać fundusze, to start nastąpi w przyszłym roku?
Taki jest plan. Od stycznia do kwietnia przyszłego roku spokojnie byśmy się ze wszystkim wyrobili, ale musimy dopiąć budżet do września tego roku. W planie przewidziane są treningi na Atlantyku w okolicach Gibraltaru, tak żeby przećwiczyć żeglowanie pod wysoką falę i zjazdy…