Wisłę mą widzę wspaniałą...

2008-07-08 18:48 Stanisław Iwiński
_
Autor: Fot. archiwum Komisariatu Rzecznego w Warszawie

Przed ostatnimi wyborami samorządowymi w Warszawie mieliśmy fantastyczną eskalację obietnic. Gdyby miały się spełnić, już w najbliższym czasie mielibyśmy co najmniej 5 nowych mostów, a mieszkańcy stolicy mogliby korzystać do woli z uroków sportów wodnych na praktycznie martwej dziś Wiśle

 Obietnice wyborcze mają tę cech przykrą cechę, że spełniane są w minimalnym procencie. Tak zapewne będzie również z tymi dotyczącymi przywrócenia Wiśle i jej nadbrzeżom właściwych funkcji. Większość z rzucanych na ten temat haseł przez kandydatów na Prezydenta stolicy była zupełnie nie przygotowana merytorycznie, choć bez wątpienia były miłe dla ucha mieszkańców miasta. Jak jest z budową mostów każdy widzi, jak ich nie było tak nie ma i nie wiadomo kiedy będą. Z tzw. zwróceniem się z powrotem ku Wiśle jest podobnie. Nie ma nawet pomysłu i choćby wstępnego planu zagospodarowania brzegów rzeki.

Przy okazji obietnic rozwiązania problemu bazaru na Stadionie X-lecia, rzucono hasło zabudowy Portu Praskiego. Przyszli włodarze miasta zapomnieli jednak, że teren ten w większości należy do prywatnego właściciela i gdyby go zapytali to być może dowiedzieliby się o jego planach przyszłości tych terenów. A są one, jak doszło do moich uszu, porażające: podobno ma on w planie zasypanie całego portu i wybudowanie na tych terenach różnych budynków. W ten sposób może zniknąć ostatnie miejsce na Wiśle, które powinno być prawdziwą mariną z odpowiednim zapleczem przyciągającym miłośników sportów wodnych, wokół której mogłyby powstać najpiękniejsze apartamenty w mieście.

Problemem największym do rozwiązania jest jednak stan samej rzeki i prozaiczny brak w niej wody. Przez wiele dni w roku jej poziom oscyluje w granicach poniżej 1 metra, a to praktycznie uniemożliwia szerokie korzystanie z niej przez jednostki z napędem mechanicznym. Regulacja rzeki to zadanie dla odpowiednich urzędów i instytucji państwowych. Władze samorządowe muszą jednak o to zabiegać ze wszystkich sił, jeśli chcą zrealizować słuszne założenia powrotu nad brzegi Wisły.

Ale jest cała gama zadań, które mogą zrealizować we własnym zakresie. Po pierwsze, o czym już wspomniałem, plan zagospodarowania rzeki, po drugie - co jest chyba najprostsze - pomoc w organizacji wszelkich imprez na wodzie: regat żeglarskich, motorowodnych, kajakarskich czy wioślarskich, po trzecie wreszcie może warto zmienić politykę w sprawie dzierżawienia gruntów nadbrzeżnych. W miejscu gdzie kiedyś tętniły życiem różne kluby wodniackie powstają restauracje i bary, które zupełnie nie są zainteresowane budową infrastruktury nadwodnej. W większości cywilizowanych miast na świecie, przez które płynie podobna jak Wisła rzeka, jej brzegi na preferencyjnych prawach oddawane są w ręce takich klubów, których członkowie najlepiej dbają o ich stan i wykorzystanie.

Pozostaje mieć nadzieję, że marzenia zaczną być realizowane, a nie będą wzniecane przy okazji kolejnych wyborów. Tym bardziej, że wielu z czynnych wciąż wodniaków doskonale pamięta jak wyglądała Wisła jeszcze całkiem niedawno, raptem przed 40 laty.

Stanisław Iwiński
(tekst ukazał się w miesięczniku "Żagle" nr 1/2007)

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.