Wiosenne ME klasy Star - dzień 3
Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki informują z Majorki: Nieciekawie zapowiadał się kolejny dzień Wiosennych Mistrzostw Europy w klasie Star. W niedzielę od rana lało, ciemne chmury przemieszczały się nad naszymi głowami z dużą prędkością, a wiatr gwizdał w porcie na wantach przycumowanych jachtów. Kiedy schodziliśmy na wodę, nawet do głowy nam nie przyszło, że skończymy ten dzień w doskonałych humorach.
Nasze nastroje poprawiły się już po pierwszym wyścigu. Po świetnym starcie i koncertowo rozegranej pierwszej halsówce (trudnej, bo ustawionej bardzo blisko brzegu, w miejscu, gdzie wiatr jest najbardziej zmienny), objęliśmy prowadzenie i utrzymaliśmy je aż do mety! Nie było to proste, ponieważ sędzia główny regat ustawił trasę po trójkącie, a więc naszą "piętę Achillesową" - baksztagi. Takie rozwiązanie stosuje się w klasie Star wtedy, gdy prędkość wiatru przekracza 15 węzłów, a tak właśnie było w niedzielę. Powinniście jeszcze wiedzieć, że żeglowanie na kursie baksztag to element, którego nie da się tak łatwo wytrenować. Wiatr rzadko przekracza prędkość 15 węzłów, a jeśli już, to jeszcze trzeba mieć obok siebie drugą łódkę, z którą można porównywać prędkości i się ścigać. Taka możliwość nie trafiła się nam od kilku miesięcy, więc przygotowaliśmy się do tych baksztagów "na sucho". Sprawdzian przeszliśmy z wynikiem zadawalającym - prowadzenie utrzymaliśmy, a w stosunku do niektórych załóg nawet zwiększyliśmy przewagę. Nie zmienia to jednak faktu, że musimy jeszcze sporo nad tymi kursami popracować.
Wygraliśmy więc pierwszy wyścig, a w międzyczasie niebo zaczęło się przejaśniać i gdzieniegdzie pojawiło się słońce! Przyszło też więcej wiatru. To chyba rozbudziło naszych przeciwników i drugi wyścig nie był już dla nas tak pomyślny, jak pierwszy. Żeglowaliśmy w nim dobrze, ale kilku rywali popłynęło lepiej. Zajęliśmy 8 miejsce, ale przyszło to z dużym trudem. Nie zawsze byliśmy w stanie prawidłowo ocenić, jak zmienia się wiatr na trasie, nie czuliśmy też łódki na kursie z wiatrem (a z reguły w takich warunkach odrabiamy po kilka miejsc na kursie z wiatrem - dziś się to nie udawało). Mimo to zadowoleni dopłynęliśmy do brzegu, gdzie czekała nas jeszcze kontrola wagi. Przeszliśmy ją z prawie z 2. kilogramowym zapasem. A przed regatami byliśmy na styk. Z przyjemnością spojrzeliśmy też na tablicę z wynikami, na której awansowaliśmy po dzisiejszych wyścigach na 2 pozycję. Późnym popołudniem wreszcie znikły ciężkie chmury i zrobiło się bardzo przyjemnie. Czujemy ogromne zmęczenie po dwóch dniach żeglowania, podczas których rozegraliśmy aż cztery długie, wyczerpujące wyścigi.
Na poniedziałek zaplanowany jest tylko jeden wyścig, a prognozy mówią o słabszym wietrze i ładniejszej pogodzie. Dla nas ważne jest, żeby tylko nie padało, wiatr pasuje nam niemal każdy. Po tym wyścigu nastąpi odrzucenie najgorszego rezultatu. W tabeli zrobi się bardzo ciasno, bo aż pięć załóg ma świetne miejsca w dziesiątce i jeden falstart, który jutro im się odejmie. Trzymajcie kciuki, żebyśmy niezależnie od tego utrzymali się w najwyższej części tabeli.