Volvo Gdynia Sailing Days: Kapałka i Gołębiowski w złotej flocie
Rozgrywane w ramach jubileuszowej 20. edycji regat Volvo Gdynia Sailing Days mistrzostwa świata w klasie 29er osiągnęły półmetek. Po dziewięciu wyścigach nastąpił podział na cztery stałe floty, z których tylko złota rywalizować będzie o medale. W tym gronie znalazła się także jedna polska załoga Sławomir Kapałka (YKP Gdynia) i Jakub Gołębiowski (MOS SSW Iława), która zajmuje 37. lokatę.
Po sześciu startach biało-czerwoni plasowali się na 55. pozycji, ale za drugi oraz trzeci wtorkowy wyścig, w którym zostali sklasyfikowani na miejscach 23. oraz 19., dostali zadośćuczynienie w postaci 12. lokat, co pozwoliło im przesunąć się na 42. pozycję. – Dwa razy wjechał w nas Francuz i za pierwszym razem zrzucił mnie z trapezu – zrelacjonował Jakub.
Polacy byli na granicy złotej oraz srebrnej floty i w środę musieli postawić kropkę nad "i". Początek nie był zbyt udany, bowiem w pierwszym wyścigu zajęli w swojej grupie 17. pozycję i w klasyfikacji generalnej spadli na 44. lokatę. Kolejne starty były jednak zdecydowanie bardziej udane – na metę dopłynęli na trzecim oraz 10 miejscu i po dziewięciu wyścigach otwierali czwartą "10". Za trzeci wyścig nasi zawodnicy dostali jednak karę 14 punktów i ostatecznie w klasyfikacji generalnej spadli na 37. pozycję.
– Mogliśmy pokusić się o lepsze wyniki, ale fatalny w naszym wykonaniu był początek pierwszego i trzeciego dzisiejszego wyścigu. Przed startem za szybko zaczęliśmy płynąć, źle wyliczyliśmy metry i musieliśmy robić zwrot oraz dokładać się. Znajdowaliśmy się niemalże na końcu stawki, ale wiedzieliśmy co robić i gdzie płynąć, dzięki czemu w znacznej mierze odrobiliśmy straty. Z kolei w drugim wyścigu start wyszedł nam idealnie, później według planu popłynęliśmy w lewo i złapaliśmy "zmiankę" – dodał Sławek.
We wtorek żeglarze rywalizowali w silnym wietrze, ale trzeciego dnia regat, podobnie jak w poniedziałek, dość długo przyszło im czekać na sprzyjające warunki. – Zeszliśmy od razu na wodę, ale wiatr skręcał oraz siadał i po dłuższym oczekiwaniu wróciliśmy na brzeg. Większość załóg, będąc pewnym, że nic się już nie wydarzy, przebrała się i zamówiła sobie jedzenie. Obeszła się jednak smakiem, bo pół godziny później sędziowie kazali nam wracać na wodę. My byliśmy w gotowości bojowej. Mieliśmy już nauczkę, bo kiedyś na mistrzostwach w sprincie też chcieliśmy się posilić i nagle musieliśmy wyruszyć na start – powiedział Gołębiowski.
Ta załoga zrealizowała cel minimum jakim był awans do złotej floty, ale w drugiej części regat nie zamierza spocząć na laurach. – Teraz celujemy w "20". Jeśli nie będzie za mocno wiało i wyjdą nam starty, te miejsca są absolutnie w naszym zasięgu. Poza tym płyniemy już bez presji i mamy dobrą pozycję do ataku. Może być tylko lepiej – zapewnił Kapałka.
Po środowych zmaganiach stawkę 175 załóg z 27 krajów otwierają triumfatorzy Młodzieżowych Mistrzostw Świata Norwegowie Mathias Berthet i Alexander Franks-Penty, a kolejne lokaty zajmują Australijczycy Archie Cropley i Max Paul oraz Amerykanie Stephan Baker i Ripley Shelley.
Mistrzostwa zakończą się w sobotę, a w planie jest jeszcze dziewięć wyścigów.