Vendée Globe: Wzór mistrza, czyli jak wygrać wyścig dookoła świata
Michel Desjoyeaux - "Profesor" samotnego jachtingu. Jako jedyny dwa razy wygrał najsłynniejsze regaty samotników - Vendée Globe. Jaki jest przepis na sukces w tej rywalizacji? Jakim trzeba być człowiekiem i żeglarzem żeby triumfować w tym wyścigu? Oto sylwetka mistrza wśród samotników - Michela Desjoyeaux.
Profesjonalista, projektant, wizjoner, strateg, szkutnik i wspaniały skiper. Jego pasja, podejście do żeglarstwa i organizacja projektów mogą być inspiracją dla wszystkich żeglarzy.
Michel Desjoyeaux jest jednym z siedmiorga rodzeństwa, z których każde żegluje. Jego brat Hubert był właścicielem niewielkiej stoczni w Bretanii, która zbudowała większość jachtów Michela (Hubert Desjoyeaux już nie żyje, a w stoczni tej powstał m.in. także jacht, na którym Zbigniew Gutkowski startował w Velux 5 Oceans - przyp. Marek Zwierz). Ojciec Henri Desjoyeaux otworzył po wojnie słynną szkołę żeglarską Les Glenans, która wychowała wielu wybitnych skiperów. Kariera żeglarska Michela rozpoczęła się na dobre w wieku dwudziestu lat. Wówczas na młodego żeglarza postawił jeden z największych autorytetów francuskiego jachtingu - Eric Tabarly, który zaokrętował go na „Pen Duicka VI". Pod skrzydłami Tabarly'ego Michel Desjoyeaux zbierał doświadczenie w swoim pierwszym Whitbreadzie na pokładzie maxi „Côte d'Or". Osiem lat później w tych samych regatach pełnił funkcje oficera wachtowego na keczu „La Poste".
Nie ma konstrukcji pod żaglami, na której nie czułby się dobrze. Nie ma znaczenia, czy żegluje na jednokadłubowcu, czy szybkim trimaranie Open 60 czy MOD 70. Nie robi mu różnicy, czy żegluje dookoła świata na wielkim maxi czy przemierza Atlantyk na Mini 6.50. Michel Desjoyeaux nie robi sobie przerwy od żeglarstwa nawet po najcięższej próbie. Co roku startuje przynajmniej w kilku dużych regatach morskich. „Dlaczego kocham żeglarstwo? – analizuje Desjoyeaux - Bo to nie jest tylko fizyczny sport. Jest to coś bardzo złożonego, coś bardzo kompletnego. To jest wiele problemów, które każdego dnia trzeba samemu rozwiązać. Trzeba być zarówno dobrym w przewidywaniu pogody, jak i sprawnym w trymowaniu łodzi. Trzeba potrafić dobrze gospodarować swoim czasem, partiami jedzenia i jednocześnie pilnować kursu. Cały czas jesteś zajęty różnymi sprawami. Nie można się nudzić podczas żeglowania. Dlatego staram się trenować i uczyć czegoś nowego każdego roku, każdego dnia".
Desjoyeaux musiał nauczyć się m.in. prowadzenia ekstremalnego trimaranu „Hydroptere" jako testowy sternik, żeglowania na katamaranach SailingOne, Formula 40 czy nieobliczalnych „pająkach" startując w cyklu Grand Prix ORMA, a obecnie okazał się najlepszy we flocie MOD 70 w wyścigu dookoła Europy.
Jego prawdziwą specjalnością stało się jednak żeglowanie w pojedynkę. Jest jedynym żeglarzem samotnikiem, który wygrał dwa razy Vendée Globe, trzykrotnie Solitaire du Figaro. W swojej książeczce żeglarskiej ma także zanotowane zwycięstwa w Route du Rhum, Transat i Transat Jaques Vabre. „Nie wiem czy kocham samotne żeglarstwo, bo wygrywam, czy też wygrywam, bo kocham samotne żeglarstwo" – analizuje Michel Desjoyeaux.
Każdy sukces w równej mierze wykuwany jest zarówno na lądzie i jak i na morzu. W środowisku żeglarskim Michel Desjoyeaux ma przydomek „le professeur". To przez jego dociekliwość, odkrywczość i konsekwencję. Jego zamiłowanie do technologii i wszelkich nowości widać niemal na każdym jachcie, na którym żegluje. Jest też w tym nuta pragmatyzmu. Desjoyeaux angażuje się w projektowanie jachtów, bo wie czego potrzebuje i jak to wszystko ma działać. W ten sposób można według niego rozwiązać ponad 80% problemów jeszcze na lądzie. Na oceanie trzeba radzić sobie już tylko z 20% kłopotów. „Le professeur" oddaje część siebie każdemu projektowi. Nad konstrukcje One Design stawia prototypy, bo te dają większą możliwość kreacji. Tu można dołączyć swoje doświadczenie, inżynierską pomysłowość oraz znajomość materiałów i technologii. Kiedy już walczy na morzu korzysta z innych swoich talentów. Wtedy przydaje się bardzo dobra znajomość meteorologii i oceanografii. Świetnie realizuje swoją taktykę, ale też trafnie ocenia poczynania rywali. W Vendée Globe 2000/01 przechytrzył Yves'a Parlier'a sprytnym routeringiem, odbierając mu prowadzenie. Wiedział, że rywal zbyt forsuje sprzęt. Nie próbował gonić za wszelką cenę. Wkrótce potem jacht konkurenta stracił maszt. Podobnie było podczas regat 2008-09, kiedy z powodu awarii musiał zawrócić do Les Sables d'Olonne. "Nigdy nie bałem się, że zostaję w tyle –mówił na mecie– Wygrałem te regaty jeszcze przed startem poprzez decyzje, jakie wcześniej podjąłem i przez doświadczenie, które udało się zbudować".
Na sukces w regatach samotniczych ma bardziej ogólną receptę: „Klasa samotnego żeglarza to fakt akceptowania tego, że nie wszystko da się zrobić perfekcyjnie. Jesteś sam i nie możesz zrobić wszystkiego tak, jak pełna załoga. Musisz zdać sobie sprawę, że nie jesteś w stanie wykonywać wszystkich prac idealnie. Czasami popełnisz błąd, czasami zrobisz coś poprawnie, ale nie idealnie. Kiedy się to zaakceptuje – można żeglować w pojedynkę. Żeglować w pojedynkę skutecznie! Jeśli ktoś myśli, że w samotnym rejsie zrobi wszystko bezbłędnie, niech nie wsiada sam na łódkę. Będziesz starał się zrobić jedną rzecz idealnie, a wszystko inne pójdzie źle".
Żeby wszystko szło dobrze na wszystkich płaszczyznach i w wielu projektach Desjoyeaux założył stowarzyszenie Mer Agitée, które zajmuje się dopinaniem spraw organizacyjnych i technicznych na lądzie. Francuz myśli również o innych. Chce ze swoją fundacją wprowadzić nowe technologie przy konstruowaniu wózków inwalidzkich. Zamierza projektować i budować wózki z włókien karbonowych. „Le professeur" lubi także dzielić się swoją wiedzą. Zawsze, kiedy rozmawia się z którymś z uczestników Vendée Globe, jego nazwisko musi paść. "Właśnie poradziłem się Michela...", "Michel sądzi, że...", "Michel to zrobił tak...", "Na łódce Michela jest to rozwiązane inaczej...". Rywale żartuję, że w jego żyłach musi płynąć trochę morskiej wody.
Kiedy w 2001 roku po raz pierwszy zwyciężył w regatach non stop dookoła świata magazyn «Yachting World» podsumował to wydarzenie krótko i prosto; «Desjoyeaux wygrał Vendée Globe, bo był najlepszym żeglarzem». W roku 2009 było dokładnie tak samo! Przy czym dużo większa była stawka ragat i dystans za rufa, gdzie zostali wszyscy rywale.
Teraz szansę powtórzenia jego sukcesu w regatach Vendée Globe ma Vincent Riou, który już raz triumfował w tym wyścigu i 10 listopada stanął na starcie Vendée Globe 2012/13. Nawet gdyby się to udało trudno będzie przebić się przez osobowość Michela Desjoyeaux – wielkiego wzorca dla żeglarzy samotników!!!
Paweł Paterek