Vendee Globe: Gutek naprawia elektronikę, Hiszpan płynie na Maderę, czołówka utrzymuje tempo
Rozpoczęte niecały tydzień temu samotne regaty dookoła świata Vendée Globe przynoszą wiele emocji. Z dwudziestu jachtów dwa już się wycofały, jeden wraca do portu startu, żeby wymienić wantę i wrócić na trasę, kolejny szuka schronienia na Maderze aby dokonać niezbędnych napraw. Płynący jachtem ENERGA Zbigniew Gutkowski ma problemy z elektroniką, ale zapewnia, że są to kłopoty, z którymi sobie poradzi.
“Miałem wiele kłopotów na jachcie w innych regatach, więc nie jest to dla mnie sytuacja nowa” – przyznał Gutek w porannej rozmowie telefonicznej z biurem regat. “Są to problemy, które powinienem dać radę naprawić, potrzebuję czasu i trochę lepszych warunków pogodowych. Nie zamierzam wracać do portu, chyba że po minięciu mety” – mówił. “Jak warunki się poprawią i skończy się ten sztorm, to mam nadzieję przyjdą świeże myśli i uda się wszystko naprawić.”
Gutkowski już wczoraj informował o kłopotach, których jest kilka. Po pierwsze autopilot, który samoczynnie się przełącza i steruje na kurs kompasowy zamiast na kurs do wiatru, co w regatach jest dużo korzystniejsze. „Sterując ręcznie, płynę ok. 4 węzły szybciej niż na samosterze, ale mam teraz dużo innych rzeczy do zrobienia” – mówi. Kolejna sprawa to regulacja wychylenia kila – Gutek nie może odpowiednio korygować balastu łódki. Jest to również kwestia ustawień systemu elektronicznego, nad czym żeglarz aktualnie pracuje. Nie działa również komputer przeznaczony do obróbki i przesyłu plików multimedialnych, dlatego nie otrzymujemy z pokładu żadnych zdjęć ani filmów, a jedyny kontakt ze Zbigniewem Gutkowskim jest za pomocą telefonu satelitarnego. Gutek wspominał też o kłopotach z radarem, który działa, ale nie sygnalizuje alarmem sytuacji potencjalnie niebezpiecznych – między innymi dlatego żeglarz zdecydował się popłynąć na samym początku dalej na zachód niż inni, aby uniknąć najbardziej uczęszczanych tras statków w tym regionie. Przyznał, że liczył, iż taki ruch opłaci się mu również taktycznie, ale tym razem się nie udało.
Tymczasem hiszpański żeglarz Javier “Bubi” Sansó poinformował biuro regat, że kieruje się w stronę Madery, aby na spokojniejszej wodzie wejść na maszt i naprawić uszkodzone mocowanie fału do głowicy grota. W sztormowych warunkach wczoraj wieczorem główny żagiel jachtu Acciona 100% EcoPowered spadł na dół, zmuszając Javiera do natychmiastowej zmiany kursu i oceny problemu. Uszkodzone mocowanie oraz fał znajdują się na górze masztu, naprawa wymaga więc wejścia na górę, co z kolei jest możliwe przy bardzo dobrych lub umiarkowanych warunkach pogodowych. Nie jest to poważna sprawa i żeglarz powinien potem bez przeszkód kontynuować regaty. „Dopóki pogoda się nie poprawi, nic nie mogę zrobić” – informował Sanso. „Potem muszę wejść na maszt i ściągnąć na dół fał wraz z mocowaniem. Po kilku godzinach od tego momentu powinienem być z powrotem na trasie. Najgorsze jest to, że prawdopodobnie stracę 48 godzin. Ale to długi wyścig, więc wiele przede mną”.
Nagranie dzisiejszej wypowiedzi Zbigniewa Gutkowskiego: GUTEK_PL_15112012