Vendee Globe: Bernard Stamm płynie do Fremantle

2008-12-15 11:55 Dariusz Urbanowicz
400 m długości, 60-80 m wysokości – góra lodowa widziana przez Johny'ego Malbona
Autor: Johny Malbon/Artemis Ocean Racing II/Vendee Globe 400 m długości, 60-80 m wysokości – góra lodowa widziana przez Johny'ego Malbona

Dwukrotny zwycięzca regat Velux 5 Oceans (Around Alone – etapowe regaty samotników dookoła świata) Bernard Stamm powiadomił sztab regat Vendee Globe o awarii steru. – Płetwa sterowa poluzowała się i może się urwać w każdej chwili – twierdzi szwajcarski żeglarz, którego stawiano w roli jednego z faworytów Vende Globe – okołoziemskiego wyścigu solo non-stop.

Stamm żegluje pod podwójnie zarefowanym grotem i sztagiem. Kieruje się w stronę australijskiego Fremantle, którą to miejscowość zna doskonale – tam stawała flota ostatniego Velux 5 Oceans. – Zdaję sobie doskonale co mam na pokładzie i na tę chwilę nie widzę możliwości dokonania naprawy bez pomocy z zewnątrz. Jednak jeśli tylko znajdę rozwiązanie, podejmę się próby kontynuacji rejsu – twierdzi Stamm. Ma dwa tygodnie na przemyślenia, gdyż tyle właśnie powinna mu zająć żegluga do zachodnich wybrzeży Australii. Pod warunkiem, że łódka będzie w stanie przynajmniej w ograniczonym stopniu manewrować.

Stamm mógłby także próbwać stanąć na Wyspach Karguelena na Oceanie Indyjskim, gdzie właśnie zawinął Dominique Wavre. Okazuje się, że drugi ze Szwajcarów ma uszkodzony kil w swoim jachcie. Obaj mają ze sobą kontakt i starają się pomóc sobie nawzajem. W raporcie z godzin 1100 Cheminees Poujoulat był jakieś 230 mil na WSW od Karguelenów. Stamm został wywołany przez straż przybrzeżną z Reunion i będzie się teraz musiał meldować co sześć godzin. W sporych opałach wydaje się być Wavre, który prawie urwał kil. Co prawda trzyma się solidnie, ale dźwigary powodujące jego uchylanie się zostały urwane. Jacht nie może utrzymać stabilnej pozycji (co i tak byłoby cudem przy sześciometrowej fali). Skipperowi nic nie jest i nie zażądał asysty. Nie zamierza też opuszczać jachtu. Wavre zapewnia, że nie czuł żadnego uderzenia.

30 węzłów wiatru i prędkość jachtu 17-22 węzły przy małym genakerze i podwójnie zarefowanym grocie – Safran pod Markiem Guillemotem przy takiej prędkości i warunkach miał poważną kolizję wczoraj o 1815. Radar i wykrywacz UFO (unidentified floating object – w slangu angielskim: niezidentyfikowany obiekt dryfujący) nie namierzyły żadnej przeszkody. Na topie masztu Safrana na topie masztu ulokowana jest mikrokamera na podczerwień, która skanuje wodę przed jachtem dokonując pomiarów zarówno pod wodą jak i nad. Alarmuje, kiedy wyczuje przeszkodę o innej temperaturze niż woda. Uszkodzeniu uległ hak, na którym zawieszony jest uchylny kil jachtu. Jacht zwolnił i przez chwilę znajdował się poza kontrolą żeglarza-samotnika. Marc musiał zrolować genaker i jak najszybciej naprawić hak. Postawił ponownie żagle, lecz zmniejszych ich powierzchnię, by stwierdzić, że usunął usterkę. Brak jakichkolwiek śladów uderzenia na kadłubie świadczą, że zderzenie nastąpiło z ogromnym ssakiem morskim. Dziś rano Safran płynął już 17 węzłów pod sztagiem i zarefowany grotem w bardzo ciężkich warunkach.

Pierwsza piątka:

1. Jean-Pierre Dick, FRA, Paprec-Virbac 2, 14938 mil do mety
2. Mike Golding, GBR, Ecover, 45.3 – mil do lidera
3. Roland Jourdain, FRA, Veolia Environnement, 48.2
4. Michel Desjoyeaux, FRA, Foncia, 62.9
5. Seb Josse, FRA, BT, 111.7

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.