Velux 5 Oceans: rozmowa z zawodnikami i... trochę historii
W środę 2 lutego wieczorem w najstarszym klubie żeglarskim Wellington, Royal Port Nicholson Yacht Club, zawodnicy regatowej floty VELUX 5 OCEANS odpowiadali na pytania zgromadzonych na sali gości. W drugiej części wieczoru przygotowano wyjątkową niespodziankę dla sir Robina Knox-Johnstona, honorowego członka klubu.
Ponieważ rozmowa była między żeglarzami, zarówno pytania jak i odpowiedzi były konkretne.
Swój punkt widzenia na każdy z poruszanych tematów przedstawiali po kolei Brad, Gutek, Derek i CSM. Każdy z nich był już co najmniej raz dookoła świata i każdy ma indywidualne spostrzeżenia. Przy tym każdy podchodzi do żeglarstwa inaczej, co było wczoraj widać bardzo wyraźnie.
Skiperzy opowiadali o najlepszych i najgorszych momentach na morzu i dzielili się spostrzeżeniami na temat przyrody na oceanie, mówili o tym dlaczego robią to, co robią i co to dla nich oznacza.
Na jachtach wykonywane są ostatnie prace przed startem kolejnego etapu regat, zaplanowanym na niedzielę 6 lutego.
, pierwszy żeglarz na świecie, który okrążył świat dookoła w rejsie non-stop, spotkał wczoraj kogoś, kogo poznał w trakcie tamtej wyprawy. Mark Waters, syn nowozelandzkiego rybaka, który 42 lata temu był pierwszym człowiekiem, jakiego Robin zobaczył po ponad 200 dniach samotnego rejsu, wręczył mu wczoraj zdjęcia z tamtego spotkania.
Sir Robin przeszedł do historii w roku 1969 kończąc swój rejs w Wielkiej Brytanii 22 kwietnia po 312 dniach na morzu na pokładzie 32-stopowego, drewnianego kecza "Suahili". W trakcie rejsu zatrzymał się w pobliżu Dunedin, małego portu na południowym krańcu Nowej Zelandii - miał tam umówione spotkanie z dziennikarzem Sunday Mirror. Dziennikarz się nie pojawił, ale za to Robin spotkał Laurence'a Watersa, lokalnego rybaka, który wraz z 7-letnim synem Markiem wypłynął na połów na swojej łodzi Anna D. Byli to pierwsi ludzie jakich zobaczył od wypłynięcia z Falmouth w czerwcu 1968 roku.
Knox-Johnston i Lawrence Waters pisywali do siebie od tamtego czasu. Wczoraj wieczorem Mark Waters wręczył Robinowi kilka zdjęć zrobionych w dniu spotkania. Sir Robin, dziękując za niespodziankę, powiedział: "Byłem w Nowej Zelandii cztery razy legalnie i raz nielegalnie. W trakcie tamtego rejsu nie wchodziłem do portu więc pominąłem formalności. Ale nigdy nie zapomnę rybaka, który wtedy znalazł czas, żeby ze mną rozmawiać wyjątkowo długo."
(Spotkanie to Robin opisał później w książce "Mój własny świat" - Wyd. Morskie, Gdańsk 1973.)