Velux 5 Oceans: o odżywianiu na pokładzie "Operon Racing"
Wydaje się, że żeglarze startujący w regatach Velux 5 Oceans pokonali najtrudniejszą część trasy - przepłynęli Ocean Południowy i minęli Horn. Większą uwagę przywiązują teraz do spraw codziennych, m.in. odżywiania. Poniżej kilka żartobliwych przemyśleń na ten temat z blogu polskiego żeglarza, Zbigniewa Gutkowskiego:
Przy tego typu regatach, my żeglarze mamy małe pole do popisu kulinarnego. Na pokład zabieramy przede wszystkim prowiant, który nie ulegnie szybkiemu rozkładowi. Czyli naszym podstawowym pożywieniem jest liofiliza. Pod tą nazwą kryją się odwodnione potrawy, przygotowane specjalnie dla takich jak my wariatów. W moim przypadku o mój żołądek zadbała polska firma Lyofood. Ale wróćmy do jedzenia na oceanie. Jedzenie to jednak jedna z większych przyjemności. Po dłuższym czasie spożywania, nawet najlepszej liofilizy, tęsknię za normalnym, świeżym jedzeniem. Namiastkę tego stanowią świeże produkty zakupione w portach etapowych. A wyobrażanie sobie, na środku oceanu dań, które chciałbym zjeść to już prawdziwa tortura. Jestem za to wysoce wyspecjalizowany w serwowaniu potraw z kuchni włoskiej, chińskiej i meksykańskiej. Jak każdy szef kuchni nie zdradzam szczegółów swoich popisowych dań.
Ale restaurację "Operon Racing" uważam za otwartą!!!!! Czynna 24 godziny.
Szef restauracji poleca dania z kuchni:
1. Włoskiej (spaghetti bolognese)
2. Chińskiej (potrawa chińska)
3. Meksykańskiej (potrawa meksykańska)
Niestety na tym etapie restauracja nie zapewnia świeżego frutti di mare (wędki brak, a na pokładzie nie pojawili się żadni przedstawiciele fauny morskiej). Sushi chwilowo niedostępne (nie ciągnę na kilu żadnych glonów).
A tak naprawdę to potrafię zrobić tylko jajecznicę :-)
Gut(ek) Appetit!!!
Poprzednią informację z regat Velux zamieściliśmy TUTAJ