Trudy atlantyckiej "wędrówki"
Radek Kowalczyk, Polak płynący w samotnych regatach Mini-Transat, zgłosił wczoraj awarię generatora prądu. Planuje postój w Mindelo – jednym z portów Wysp Zielonego Przylądka.
Drugi etap regatowych zmagań jachtów Mini 6.50 na trasie z francuskiego La Rochelle do brazylijskiego Salwador de Bahia, który rozpoczął się niecały tydzień temu, we czwartek 13 października, jest dużo bardziej emocjonujący od pierwszego.
Radek Kowalczyk (jacht 790 CALBUD), który po naprawie kila w pierwszym etapie żeglował bez większych kłopotów, zgłosił wczoraj awarię generatora prądu. Żeglarz zamierza zawinąć do portu Mindelo na wyspie Sao Vincente (Republika Zielonego Przylądka) i naprawić urządzenie. Na szczęście oprócz generatora na jachcie zainstalowane są również panele słoneczne, które w słonecznych warunkach produkują energię w ilości wystarczającej do utrzymania zasilania niezbędnych na jachcie urządzeń.
Taki sam plan ma Thibault Reinhart (791 - Araldite), który zmierza do tego samego portu, również z powodu kłopotów z zasilaniem. Kilku innych żeglarzy rozważa taką możliwość. Wyspy Zielonego Przylądka to następny po Wyspach Kanaryjskich i ostatni przed Brazylią port, gdzie można dokonać napraw na lądzie.
Od soboty, gdy flota znajdowała się na wysokości Wysp Kanaryjskich, a wiatr osiągał w porywach prędkość 30 węzłów, zaczęły się zgłoszenia awarii. W kontakcie z żeglarzami – za pomocą radia UKF – pozostaje kilka jachtów eskortujących flotę, które przekazują informacje o poszczególnych zawodnikach i trudnościach, jakie ich spotykają. Bilans wynosi trzy złamane maszty, kilka uszkodzonych sterów oraz problemy z zasilaniem. Oficjalnie w drugim etapie jeden zawodnik wycofał się z regat. Trzy jachty wciąż pozostają na Kanarach, kolejny, ze złamanym masztem zmierza w ich stronę, inny po krótkim postoju goni stawkę.
Kowalczyk ma do Wysp Zielonego Przylądka jeszcze około 400 mil drogi. Prognozowany jest wiatr z kierunków północnych i północno-wschodnich, o prędkości do 25 węzłów, czyli warunki korzystne dla wszystkich jachtów w tym rejonie zmierzających na południe.
Cała trasa, jaką w drugim etapie mają do pokonania zawodnicy startujący w regatach Mini Transat (a dokładnie La Charente-Maritime/Bahia Transat 6.50) liczy 3130 mil morskich, a jej pokonanie na jachcie typu Mini 6.50 zajmuje około 30 dni, tak więc pierwsi zawodnicy spodziewani są na mecie na początku listopada.