Sukces polskich "Setek" w wyścigu przez Atlantyk
Na stronie kpt. Kulińskiego czytamy: Wczoraj, 15 stycznia br. o godz. 1500 czasu polskiego, znany konstruktor Janusz Maderski, pomysłodawca samotnych regat transatlantyckich na małych sklejkowych łódkach swojej konstrukcji, zawinął zdrowo i cało do zatoki Petite Anse na Martynice. Dwa dni wcześniej do mety dopłynął drugi uczestnik wyprawy, Szymon Kuczyński.
SUKCES "SETEK"
Tomasz Piasecki śledził z zapartym tchem i zaciśniętym kciukiem lewej ręki losy sklejkowych łupinek na bezmiarze wód Atlantyku. Właśnie Autor ponizszej korespondencji odetchnął. Wraz z nim Tadeusz Lis i ogromna grupa kibiców dzielnych żeglarzy.
A wiem także komu ta informacja jest nie na rękę.
Wy też wiecie :-)))
Gratulacje !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------------
Drogi Jerzy,
Jak wiesz, niepokoiliśmy się wszyscy o przebieg realizacji mocno przygodowego pomysłu rejsu Janusza Maderskiego i Szymona Kuczyńskiego przez Atlantyk. Jeżeli uznasz poniższą informację o przebiegu tego rejsu za interesującą, to przesyłam kilka słów na ten temat w stylu telegraficznym.
Wczoraj, 15 stycznia br. o godz. 1500 czasu polskiego, znany konstruktor jachtów żaglowych Janusz Maderski, pomysłodawca samotnych regat transatlantyckich na małych sklejkowych łódkach jego konstrukcji, zawinął zdrowo i cało do zatoki Petite Anse na Martynice, która jest formalnie departamentem zamorskim (DOM) Francji.
Wyspa znajduje się w archipelagu Małych Antyli. Wczoraj po południu temperatura w porcie w Marin na Martynice wynosiła +28 stopni C.
Jacht Janusza Maderskiego nazywa się „Skwarek".
Informacje o rejsie zaczerpnąłem ze strony internetowej Janusza Maderskiego: http://setkaatlantyk.blogspot.com
Dwa dni wcześniej, dnia 13 stycznia br. o godz. 1530 czasu polskiego, drugi uczestnik tych niezwykłych regat, Szymon Kuczyński, znajdował się w odległości około 15 Mm od Martyniki. Stan logu w tym momencie wynosił 2990 Mm od Teneryfy. Jacht szymona Kuczyńskiego nazywa się „Lilla My".
Informację powyższą podaję w oparciu o wiadomości ze strony internetowej Szymona Kuczyńskiego: www.zewoceanu.pl
Obaj żeglarze wyszli w rejs dnia 12 grudnia ubieglego roku (12.12.2012) z portu w Radazul na Teneryfie.
Obie łódki są jednakowe i należą do typu „Setka", projektu Janusza Maderskiego. Zostały one zawiezione na holu za samochodami z Polski do Sagres w Porugalii i tam zwodowane. Trasa z Warszawy do Sagres ma długość około trzech i pół tysiąca kilometrów.
Pierwszy etap rejsu prowadził z Sagres do Radazul, miasta w prowincji Santa Cruz de Tenerife, w archipelagu Wysp Kanaryjskich. W Radazul obaj żeglarze dokonali ostatnich przygotowań do samotnego rejsu przez Atlantyk.
„Setka" jest kabinową , skośnodenną łodzią żaglową o konstrukcji sklejkowej. Szkielet kadłuba oparty jest na wręgach i ramach wręgowych. Długość łodzi wynosi - 5, 00 m, szerokość calkowita - 2.20 m. Wolna burta mierzy 73 cm. Zanurzenie wersji balastowej – 1.0 m. Wypór łodzi wynosi 800 kG; w tym balast 150 – 180 kG, zależnie od wersji. Takielunek – slup, powierzchnia ożaglowania 14.50 m2.
Żyj wiecznie !
tom
Komentarze
Orza! Tadeusz Lis z dnia:2013-01-15 22:09:00
Panowie! Radość wielka – mnożymy „setki" przy stole, za Wasz szczęśliwy powrót.
Orza!
Dwóch zwycięzców Andrzej Colonel Remiszewski z dnia:2013-01-16 08:11:00
Pięknie zrobione samotne przejście Atlantyku przez dwie "Setki" pozwala stwierdzić, że obaj żeglarze są zwycięzami. Ale treść newsa powioduje drobna niejasność. "Lilla My", owszem, byla 15 mil od portu, ale potem w tym porcie się znalazła. I to zaraz potem, o czym w Internecie informacje można znaleźć od 13 stycznia. I dodajmy, że były to REGATY. W obu etapach: z Portugalii na Kanary i z Kanarów na Karaiby pierwszy był Szymon Kuczyński. Nie odbierajmy Mu tego, bo sam się nie upomni.
A i tak obaj są zwycięzcami. Zbudowali własnoręcznie swoje łódki, zaplanowali rejs (pomysłodawcą regat jest Janusz Maderski), dowieźli jachty do Portugalii (ciekawostka: "Lilla My" jechala za pożyczoną Suzuki Swift!), przepłynęli oba etapy i to w świetnym czasie. Śrdnie przebiegi dobowe ponad 70 Mm, na tak malych jachtach, samotnie bez samosterów, to budzi respekt.
A gdzie tu miejsce na niepokój? Oczywiście, zawsze czeka się na majacych wrócić z morza ale czeka się ze spokojem, pewnością, że "oni" sobie poradzą, "niepokój" to podejście mediów, ogłaszających poszukiwania "zaginionego " żeglarza, gdy tylko przez dobę brak łączności. Tu problemu nie było - nie było bowiem łączności od początku, za to pierwszy zawodnik zjawił się na mecie dwa tygodnie wczesniej, niż się go spodziewano.
------------------
Andrzej Colonel Remiszewski