SCAMP 27 brązowym medalistą mistrzostw Europy ORC!
Mistrzostwa Europy ORC 2019 odbyły się w dniach 14–17 sierpnia w szwedzkim Oxelosund. Niedzielę poświęciliśmy na przygotowanie jachtu oraz niezbędne pomiary sędziowskie, a poniedziałek i wtorek na dwa treningi oraz trymowanie jachtu pod panujące warunki wiatrowe i falę.
Regaty odbywały się na otwartym morzu. Wszystkie krótkie wyścigi to klasyczne trasy góra-dół, z boją górną i rozprowadzającą oraz bramką na dole. Jeden wyścig to trzy okrążenia trasy.
W środę odbyły się dwa krótkie wyścigi. Pierwszy nie był dla nas zbyt udany. Popełniliśmy trochę błędów. Nasz system pracy na jachcie przewiduje jednak na bieżąco analizę każdego wyścigu i natychmiastowe korekty. To się sprawdziło! W drugim wyścigu nasza załoga pokazała się z najlepszej strony i zakończyła go, jak i cały dzień, na 3. miejscu. Pokonaliśmy XP44 "Xenia" z Niemiec o sekundę w czasie przeliczonym. Załoga tego XP44 okazała się później jachtem, z którym uzyskaliśmy w całych zawodach tyle samo punktów.
Wiatr wiał tego dnia z prędkością 18 w z licznymi szkwałami do 27 w, czyli już na limicie naszego jachtu klasy Soto40, który nie ma żadnych refów. Od załogi poza standardowymi czynnościami wymagane było maksymalne balastowanie. Nasz jacht reaguje na każdy parametr, np. maksymalny wychylenie za burtę załogi i potrafi poprawić prędkość na halsówce o 0,7 w stosunku do standardowego siedzenia na burcie w tych samych warunkach.
Drugiego dnia mistrzostw rozegrano wyścig długodystansowy długości 87 mil. Na początek był kurs pod wiatr i reaching, potem 15 mil kurs genakerowy, na którym udało nam się wyprzedzić nawet nowoczesny jacht 50-stopowy klasy Shogun 50, potem cztery godziny halsówki przy wietrze 17 – 21 w i sporej fali. Pod wiatr nasze Soto40 nie ma lekko, większa fala również nie pomaga i zostaliśmy wyprzedzeni przez Swana "Tarok 7". Na dolnej boi mieliśmy nad nimi przewagę 10 min, a na górnej stratę 7 min. Następnie był kolejny długi kurs z wiatrem, na którym odrobiliśmy stratę i wyprzedziliśmy Swana. Na dolnej boi jeden długi hals pod wiatr, który przeszedł w reaching. Ostatnia prosta do mety to kurs na tyle pełny, aby użyć Code Zero. Wybór tego żagla okazał się bardzo dobry, bo pozwolił nam zwiększyć prędkość i przeliczyć o 61 sekund 50-stopowego Shoguna, który zakończył ten wyścig w czasie rzeczywistym 58 minut przed nami.
Trzeciego dnia regat zajęliśmy dwa piąte miejsca na krótkich dystansach. Nie mieliśmy wątpliwości, że popłynęliśmy na 100 proc. i praktycznie bez błędów, ale wiatr był tego dnia dużo słabszy. Jacht Soto40 pod wiatr nie wyróżnia się prędkością, a przelicznik ma słaby. Z wiatrem nadrabia te straty, ale tylko przy mocnym wietrze wchodzimy w ślizg i nasza prędkość jest o 4 – 5 w wyższa niż innych jachtów, co pozawala nam "uciec przelicznikom". Tego dnia niestety mogliśmy liczyć na 1 – 2 węzły więcej od konkurencji i byliśmy mocno przeliczani przez jachty typu XP44.
Czwarty i ostatni dzień zaczynaliśmy z 4. miejsca w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Do standardowej taktyki na ten dzień Kuba Marciniak (taktyk) zadecydował o zabraniu wszystkim dostępu do telefonów, abyśmy przestali myśleć o wynikach (były podawane online około 5 min. po przekroczeniu mety, a emocje rosły!). Tego dnia wiatr miał się wzmagać, ale pierwszy wyścig odbył się przy podmuchach o podobnej sile jak dzień wcześniej.
Popłynęliśmy naprawdę bezbłędnie i najlepiej jak mogliśmy. Brak możliwości sprawdzenia wyniku okazał się dobrą decyzją. Tylko Kuba wiedział, że wylądowaliśmy na 5. miejscu (spadliśmy za XP44 "Xenia" o punkt), ale nie dał tego po sobie poznać. Zmotywował nas do ostatniego wyścigu, podczas którego szybkość wiatru wzrosła do 17 – 20 w. Kursy genakerowe pozwalały nam na pływanie prędkością około 15 w i po przeliczeniu zakończyliśmy wyścig na 3. miejscu, 7 sekund przed niemieckim XP44. Zdobyliśmy tę samą liczbę punktów, ale mając lepszy bilans wyższych lokat, dało nam to 3. miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw Europy ORC! Radość nie miała końca w drodze powrotnej i wieczorem w barze.
W liczbach:
– na większej części tras osiągaliśmy nawet 110 proc. targetów naszej łódki,
– podczas regat postawiliśmy i zrzuciliśmy genakera / code zero ponad 20 razy,
– przepłynęliśmy około 150 mil wyścigowych,
– na wyścigu offshore aż 4 grinderów genakera było potrzebnych na zmianę, aby sprostać fizycznie na długich downwindach.
O pozycje lidera bili się wspomniany duński "Tarok 7", megaszybki "Swan" dysponujący także świetnym przelicznikiem oraz zoptymalizowany TP52 "Zeroemission" z Finlandii. "Tarok 7" wygrał mistrzostwa, a drugie miejsce zajął fiński TP52. Na czwartym miejscu, tuż za nami, uplasowali się Niemcy na jachcie "Xenia" typu XP44 oraz Szwedzi "Aida" także XP44. Szóste miejsce zdobył nowoczesny 50-stopowy jacht "Lady Killer" typu Shogun 50, siódme szwedzka "Arcona" 460, a ósme "Nirvana" Latini 52. Nasze Soto40 było najkrótszym jachtem w stawce i chyba jako jedyne nie było optymalizowane do formuły ORC.
Po regatach powiedzieli:
– Wiele godzin pracy na wodzie i skutecznej analizy błędów sprawiły, że mamy łódkę dobrze opanowaną – potrafimy wykonywać bez problemu nawet bardzo złożone manewry, a "performance prędkościowy" jest wyskoki. Na tych regatach każdy z załogi działał perfekcyjnie, więc mogliśmy na prawdę "wyjść z łódki" i ścigać się z rywalami, a nie z samym sobą. Żeglowanie z takimi ludźmi to sama przyjemność – Jakub Marciniak.
– Cieszę się że mogę być częścią tej załogi! W ciągu dwóch ostatnich lat wykonaliśmy ogrom pracy, który zgrał nas nie tylko jako grupę przyjaciół. Przede wszystkim super żeglarzy, którzy z amatorów stali się pół profesjonalnym teamem. Jestem też członkiem w kilku innych międzynarodowych projektach żeglarskich i muszę przyznać, że powroty na tą łódkę zawsze sprawiają mi wielką satysfakcję i radość. Trzecie miejsce na mistrzostwach Europy jest dowodem na to, że robota została dobrze wykonana. Mam nadzieję, że dzięki mojej dalszej pracy i zaangażowaniu, team będzie się dalej rozwijał – Grzegorz Goździk.
– Jesteśmy niezwykle dumni że mieliśmy szansę współtworzyć team Scampa. Grupa ludzi których z dumą nazywamy przyjaciółmi wykonała niesamowitą pracę wyciskając z jachtu więcej niż zakładał projektant i trzeba przyznać, że również często zdrowy rozsadek – Maciej Gnatowski i Witold Karałow.
Nasza załoga to zgrany team pasjonatów i profesjonalnych żeglarzy:
Grzegorz Goździk – boat captain i dziobowy. Zajmuje się przygotowaniem, stawianiem i zrzucaniem żagli przednich i genakerów. Związany z projektem od samego początku. Odpowiedzialny za przygotowanie techniczne jachtu. Swoją przygodę z żeglarstwem rozpoczął w wieku 6 lat, przechodząc klasyczną drogę regatowca od optymista do członka kadry narodowej w klasie 49er wraz ze sternikiem Dominikiem Buksakiem. Grzegorz pływa równolegle na jachcie klasy Swan 50 w Finlandii, a także na "I Love Poland" VO70 i TP52.
Jakub Marciniak – taktyk, ogarnia trasy, pogodę i podejmuje strategiczne decyzje. Wieloletni reprezentant Polski klas plimpijskich, uczestnik World Match Racing Tour oraz wielu prestiżowych regat morskich. Obecnie członek teamów: "I Love Poland" oraz Scamp na stanowisku nawigatora/taktyka oraz trymera.
Mikołaj Gielniak – wystąpił w roli masztowego i wsparcia Grzegorza. Mikołaj dołączył do nas w tym roku. Ma za sobą 15 lat stażu regatowego, wygrał Polską Ekstraklasę Żeglarską, był 10. na matchracingowych ME juniorów i zajął drugie miejsce w mistrzostwach Polski ORC.
Piotr Obidziński – również masztowy, w przypadku tej imprezy zamiennie z Mikołajem. Piotr brał udział w regatach Sydney – Hobart, a na co dzień zarządza klubem piłkarskim Wisła Kraków.
Andrzej Grabowski – pitman – w jego rękach są fały, tack line itd. – jest z nami od samego początku projektu Scamp – jeszcze, gdy pływaliśmy na RH–44. Opanowany, zawsze uśmiechnięty, nasz jachtowy inżynier.
Maciej Ślusarek – trymer żagli przednich oraz grinder genakera, brał udział w regatach Sydney – Hobart oraz atlantyckich ARC, zapalony wioślarz.
Kuba Jankowski – trymer żagli przednich, wychowanek MOS 2 Warszawa, wicemistrz Polski w klasie laser 4,7, żeglował w Australii na skiffach 18ft, uczestnik regat Sydney – Hobart (2. miejsce w dywizji), uczestnik mistrzostw świata w tym w klasie Moth, obecnie żeglarz oceaniczny, członek załogi "I Love Poland".
Witold Karałow – sternik, współtwórca teamu Scamp, żeglarz od dziecka, brał udział w regatach w kraju w klasie Sympathy600 i na morzu w Rolex Giraglia Cup oraz St. Maarten Heineken Regatta na VO70.
Maciej Gnatowski – trymer grota, współtwórca teamu Scamp, lekarz, pasję żeglarską od dziecka rozwijał z Witoldem, wielokrotny uczestnik regat Rolex Giraglia Cup, St. Maarten Heineken Regatta, Gotland Runt na jachtach klasy VO65 i VO70.
Andrzej Brochocki – baksztagowy, najstarszy stażem żeglarz, teamowa dusza towarzystwa, organizator czasu wolnego.
Mateusz Zieniewicz – baksztagowy, zapalony kitesurfer. Jako 7 latek zaczynał od klasy Optymist, Laser i 505 przechodząc z czasem do jachtów morskich. Sternik morski oraz instruktor żeglarstwa, wkłada całe swoje serce w osiąganie sukcesów dla klasy Delphia 24, załogi Scamp 27, oraz gościnnie na jachcie "I love Poland".
Ważnym członkiem zespołu jest także Patryk Richter, który jest z nami niemal od początku. Nie mógł być na mistrzostwach Europy ze względu na swoje wesele, a jak wiemy, rodzina jest najważniejsza! Patryk regularnie występuje na pozycji trymera żagli przednich, posiada ogromną wiedzę żeglarską i doświadczenie potwierdzone wieloma zwycięstwami w regatach.