Regaty samotników zbliżają ludzi
W sobotę, 23-go października 2010 roku, przy pięknej, słonecznej pogodzie i umiarkowanych wiatrach, odbyły się pierwsze Regaty Samotnych Żeglarzy o Puchar Liberty na wodach Rockaway Inlet, czyli w pobliżu toru wodnego do Nowego Jorku. Zorganizował je Polski Klub Żeglarski w Nowym Jorku.
Kiedy Waldek Sułkowski wystąpił z pomysłem takich regat, nie bardzo wierzyłem w możliwość ich realizacji w tak bardzo ograniczonym czasie. Niemniej ogromny zapał i wkład pracy grupki organizatorów (Waldek, Małgosia Krautschneider i Andrzej Gruszka) doprowadził do tego, że Regaty wystartowały.
Dzień regat rozpoczął się na barce Polskiego Klubu Żeglarskiego. Organizatorzy zadbali o to, żeby każdy z uczestników otrzymał instrukcję żeglugi, mapkę akwenu i wszelkie informacje o planach na cały dzień. Na dużej tablicy umieszczone zostały także informacje o Regatach a między nimi okazała mapa z zaznaczonymi wersjami tras wyścigu. Parę minut po 10-tej odbyła się odprawa sterników z Komisją Regatową a potem to już na wodę.
Spośród trzech możliwych tras wyścigu wybrana została trasa ‘C’, z linią startu nieopodal czerwonej boi R ‘20’, boją zwrotną R ‘10’ przy zachodnim krańcu Coney Island i metą w tym samym miejscu co linia startu. Trasa po starcie idealnie pod wiatr daje okazję do poszukiwania korzystnych zmian wiatru. Wiadomo, że na halsówce rozegrają sie losy wyścigu.
Sygnał ostrzeżenia punktualnie o godzinie 1200. Na dwie minuty przed sygnałem startu w pobliżu statku Komisji Regatowej przepływa jacht ‘Stalker’, którego sternik, Alexei Vasiliev, informuje nas o tym, że Yana Meerson nie może wypłynąć z portu. Kłopot z tym, że przyczepny silnik jachtu ‘Janina’ nie daje się opuścić do wody. Yana potrzebuje pomocy! W sukurs przychodzi generalny falstart jachtów startujących w Regatach. W takiej sytuacji Komisja Regatowa odracza start wyścigu, określając godzinę 1230 jako czas następnego sygnału ostrzeżenia. Motorówka Komisji wraca do portu, znajdujemy tam rozdygotaną Yanę. Arek wespół z Marcinem usiłują opuścić silnik ale mimo wielu prób silnik wisi nad wodą jak zaklęty. Proponujemy holowanie ‘Janiny’ na linię startu. Yana, bardzo słusznie, decyduje nie wypływać bez silnika. Wracamy więc co koń wyskoczy na linię startu. Nie ma mowy, żeby zdążyć na 1230. Komisja przesuwa sygnał ostrzeżenia na 1240.
Tak więc w końcu o 1245 jachty ruszają na trasę wyścigu. Prowadzenie obejmuje ‘Narwana’ z Bartkiem Bilińskim. Tuż za nią podążają ‘Mischief’ Waldka Sułkowskiego i wspomniany już ‘Stalker’. Dużym zaskoczeniem jest pozycja ‘Inessy II’ Krzyśka Grubeckiego na polu startowym. ‘Inessa’ bardzo niemrawo porusza się na końcu stawki. Dopiero po kilku minutach jacht rusza żwawo do przodu ale mija linię startu dobre pięć minut po sygnale startowym. Wystartowało 11 jachtów, przeszło połowa bez odmeldowania się Komisji. Niestety, nie wszystkie krótkofalówki działają poprawnie.
Kilka minut po starcie Komisja Regatowa wyciąga kotwicę i płynie śladem ścigających się jachtów. Wszyscy zaaferowani wyścigiem, starają się możliwie jak najszybciej zdążać do boi zwrotnej. Podpływamy do ‘Inessy II’ i dowiadujemy się, że niesforna ‘Innessa’ zrobiła na polu startowym niekontrolowany zwrot przez rufę. Ofiarą tego manewru był Krzysiek, który został uderzony bomem w głowę. Wyjaśniło się więc dlaczego wystartował z tak dużym opóźnieniem. Nie korzysta z oferowanej pomocy. Doszedł już do siebie i koncentruje się nad odrobieniem strat dystansu do czołówki.
Boję zwrotną pierwsza okrąża ‘Narwana’. Niedaleko za nią ‘Mischief, który wybrał lewą stronę i uciekł daleko najbliższemu konkurentowi, którym był ‘Stalker’. ‘Inessa’ wspaniale odrabiała straty i okrążyła boję zwrotną na trzeciej pozycji, ‘Stalker’ na czwartej.
Tuż potem Komisja ruszyła w drogę powrotną na linię mety. Czasu było bardzo dużo, motorówka szybka. Jakieś licho podkusiło nas żeby zajrzeć do Sheepshead Bay. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że wychodząc z tej zatoki utknęliśmy na mieliźnie. Atmosfera robi się nerwowa. Mimo wielu manewrów nie możemy się z mielizny wydostać. Wołam przez radio Bartka, który prowadzi wyścig i wiadomo, że pierwszy przekroczy linię mety, na której nie ma Komisji Regatowej. Proszę, żeby łapał swój czas i czasy następnych jachtów kończących wyścig. Tak też się stało. Bartek zanotował czas ‘Narwanej’, ‘Inessy’, która po niezwykle zaciętej walce na ostatnim odcinku wyjechała na drugą pozycję, oraz ‘Mischiefa’, który przekroczył linię mety jako trzeci. Dziękuję Ci Bartku za pomoc.
W międzyczasie po wielkiej szamotaninie statek Komisji uwolnił się z mielizny i z pewnym trudem podążył na linię mety. Udało się tam dotrzeć tak, żeby złapać czas czwartego na mecie, ‘Stalkera’. Niestety przy manewrach zejścia z mielizny poważnej awarii doznały stery i śruby napędowe. Okazało się także, że motorówka bierze wodą – pompa zęzowa pompowała jak szalona. Ja przesiadam się na ‘Mischiefa’, który przejmuje funkcję statku Komisji a motorówka wraca do portu. Dźwig czeka i natychmiast wyciąga ją z wody. Szkody oceni specjalista po oględzinach sprzętu. Bardzo niefortunne wydarzenie.
Tymczasem następne jachty zdążają na metę. Zgłasza się przez radio ‘Arion’ prowadzony przez Gene Belau. Nie widzi statku komisji i nie jest pewien , gdzie jest linia mety. Wyjaśniam, że ‘Mischief’ pełni rolę Komisji. Po niedługim czasie ‘Arion’ melduje się na mecie jako piąty. Tuż za nim ‘Baba Jaga’, prowadzona przez Krzyśka Sieranta, ‘Priva Sea III’ z Jurkiem Malarskim oraz ‘Markus’ z Andrzejem Gruszką. Czekamy na jedynaczkę w tych regatach, Izę Katreniok, płynącą na jachcie ‘Taoblias’. Ku naszemu zaskoczeniu na mecie pojawia się jacht typu Catalina 30 z jednoosobową załogą. Nie ma numeru na burcie, numer na żaglu nie pasuje do żadnego jachtu na liście zgłoszeń. Notuję czas na wszelki wypadek. Jacht nie melduje się przez radio i nie podpływa do ‘Mischiefa’ jako Komisji. Może wydawało mu się, że Komisji już nie ma na linii mety. Zagadka została rozwiązana dopiero po ogłoszeniu wyników wyścigu. Okazało się, że to Dmitry Maslov na jachcie ‘White Hall’, który nie dopełnił procedury rejestracji. W takiej sytuacji Komisja postanowiła włączyć go do klasyfikacji Regat.
W jakiś czas potem metę przekracza ‘Taoblias’. Iza wypływała z portu z niepewną miną natomiast linię mety przekraczała z uśmiechem, na pewno z wielką satysfakcją pokonania wszystkich przeszkód tego wyścigu i świadomością, że nie taki diabeł straszny. Serdeczne gratulacje, Izo.
Spośród 11 jachtów, które wystartowały, jeden nie ukończył Regat. Jacht ‘YDA4A’, na którym płynął Vladimir Koulik, utknął na mieliźnie, pomagał sobie silnikiem przy zejściu z niej i w efekcie wycofał się z wyścigu.
Regaty nie mogą się zakończyć bez ceremonii rozdania nagród, która miała miejsce na barce klubowej. Organizatorzy zadbali o bardzo staranną oprawę imprezy. Każdy uczestnik otrzymał dyplom oraz statuetkę Liberty. Pierwsza trójka wyróżniona została statuetkami o większych rozmiarach i w innych kolorach:
· Pierwsze miejsce – Waldek Sułkowski – statuetka złota
· Drugie miejsce – Alexei Vasiliev – statuetka srebrna
· Trzecie miejsce – Bartek Biliński – statuetka brązowa
Dyplomy podpisali organizatorzy, Gość honorowy Regat, wielce zasłużony samotnik – Richard Konkolski oraz Sędzia Główny Regat. Dyplomy podsuwali mi do podpisu Organizatorzy w trakcie moich mozolnych prób podliczania wyników i drukowania ostatecznych rezultatów. Z rozpędu podpisałem też dyplom dla siebie.
Nagrodę specjalną, film ze zdjęciami z samotnej żeglugi Ryśka Konkolskiego, z podkładem muzycznym Symfonii czeskiego kompozytora, Milosza Vacka, otrzymała z rąk autora Iza Katreniok, jako wyraz uznania dla Jej osiągnięcia.
Chyba nie będę odosobniony w stwierdzeniu, że Regaty udały się mimo tylu nieprzewidzianych, niekorzystnych zdarzeń. Gratuluję Waldkowi świetnego pomysłu a gronu organizatorów bezbłędnej tego pomysłu realizacji. Wszystkim uczestnikom gratuluję znakomitej postawy w Regatach, które okazały się niezwykłą przygodą.
Mam wrażenie, że Regaty Samotnych staną się doroczną tradycją. Nic nie stoi na przeszkodzie. A ludzie do pomocy na pewno się znajdą. Bowiem Regaty zbliżają ludzi.