Regaty niesłyszących - relacje z sezonu 2011
W sezonie żeglarskim 2011 odbyły się cztery imprezy regatowe dla niesłyszących żeglarzy. Zawody odbywały się nad Zalewem Zegrzyńskim, w Porcie Jachtowym Nieporęt, niecałe 30 km od Warszawy. Uczestniczką tych wszystkich regat była m.in. Magda Wałek, która przysłała nam ciekawą relację z tych wszystkich imprez.
„Przypadki regatowe”, czyli okiem niedoświadczonego regatowca
Sponsorami imprez byli: Urząd Miasta Warszawa, Urząd Marszałka Województwa Mazowieckiego i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Wyścigi zostały zorganizowane przez: Warszawski Klub Sportowy Głuchych „WARS” (www.wars1922.pl) , Polski Związek Olimpijki Głuchych oraz Klub Arkadia Otwock. Wszystkie imprezy sprawnie poprowadził Tomasz Gumiński.
Regaty zostały przeprowadzone zgodnie z „przepisami”, określonymi w Przepisach Regatowych Żeglarstwa ISAF edycji 2009-20011.
Klasa jachtów: Laser Bahia oraz Puck.
W zawodach startowały osoby niesłyszące oraz słabosłyszące. Głównym językiem porozumiewania się był język migowy, ale nie wszyscy umieliśmy nim operować, więc staraliśmy się dobierać w załogi tak, żeby komunikacja była jak najsprawniejsza. Ze względu na wywrotność łódek, obowiązywała Nas zasada: „Pływamy bez aparatów słuchowych”. Nie słyszymy (lub bardzo słabo) dźwięków, więc musieliśmy bacznie obserwować komisję sędziowską i flagi.
11 – 12 czerwca 2011
Klasa: Laser Bahia /Puck (8 wyścigów)
Wyniki:
Miejsce 1: Zbigniew Gumiński z załogą: Ryszard Borsuk, Krystyna Gumińska
Miejsce 2: Marcin Bodnar z załogą: Natalia Wardach, Tomasz Turkowski
Miejsce 3: Tomasz Gumiński z załogą: Żaneta Molka, Anna Olak
Ciepłe i pogodne rozpoczęcie sezonu regatowego niesłyszących na Zalewie Zegrzyńskim. Ponoć tutaj występuje lokalny, tzw. „prywatny wiatr”, jeszcze nie poznałam jego sekretu.
W regatach wzięło udział 30 osób, w tym 20 osób z różnych zakątków Polski, pozostali z Warszawy. W sobotę ścigaliśmy się na Laser Bahia, w niedzielę na Pucku.
Warunki pogodowe były idealne. W sobotę wiatr w skali Beauforta osiągał 3-4 stopnie, a w niedzielę 5.
Kapitanami byli sami mężczyźni.
Jako załogant, starałam się obserwować i poznać zasady wyścigów. Przed regatami każdy sternik otrzymał instrukcję żeglugi. Znajdziemy w niej informacje o sygnalizacji startu, ilości planowanych wyścigów itp. Niestety uczestnicy zawodów rzadko zapoznają się z tym, stąd powstawały liczne nieporozumienia.
Zastanawiałam się jak wygląda rozpoczęcie regat. Ogólnie procedura trwa kilka minut. Na 5 minut przed startem wywiesza się flagę ostrzeżenia, na 4 minuty przed – przygotowawczą. Na minutę przed - flaga przygotowawcza opuszcza jest w dół i długi sygnał dźwiękowy na sam start – opuszczana jest ostatni flaga. Nie słyszymy, więc zawsze wytężamy oczy.
Bohaterami imprezy nie byli sami zwyciezcy, lecz rekordziści wywrotek.
Załoga Rafała Krysiaka zaliczyła na Laserze w ciągu dnia aż 5 „wywrotek”.
Zawodnicy za wszelką cenę chcieli wygrać wyścigi, postanowili sięgnąć po dodatkowe środki napędzające. Chcieli wykorzystać spinaker pełnowiatrowy, czyli żagiel o szerokiej podstawie. Miało to pomóc złapać jak największą ilość wiatru na maksymalnej szerokości żagla. Wymaga to jednak odpowiednich umiejętności i doświadczenia sternika oraz maksymalnego skupienia załogi. Sternik przeliczył swoje możliwości.
Widziałam, jak już po 3 wywrotce załoganci nie mieli siły samodzielnie wydostać się na łódkę. Byli przemęczeni do suchej nitki, wyczerpani, wyziębieni. W końcu skapitulowali i spłynęli do brzegu.
Zdjęcie 1. W trasie „na wiatr”
Zdjęcie 2. Rekordziści wywrotek – załoga Rafała Krysiaka
3 - 4 września 2011
Klasa: Puck/Laser Bahia (6 wyścigów)
Wyniki:
Miejsce 1: Zbigniew Gumiński z załogą: Ryszard Borsuk, Martyna Stawinoga
Miejsce 2: Tomasz Gumiński z załogą: Monika Kramek, Tomasz Morawski, Edyta Kozub
Miejsce 3: Maciej Malinowski z załogą: Dawid Adamczewski, Tomasz Wesoły
Na zawody przybyło 27 osób, w tym 6 ze Śląska. Do rywalizacji przestąpiło 9 załóg.
W pierwszym dniu, w sobotę pogoda była znakomita, ale nie dla Nas, żeglarzy. Silne słońce, wysoka temperatura, brak zachmurzenia oraz znikomy wiatr – 1 w skali Beauforta. Regaty na Pucku, teoretycznie rozpoczęły się. Praktycznie, nie ścigaliśmy się. Bezskutecznie czekaliśmy na wiatr. Rozegrano tylko jeden wyścig, w którym i tak nie wszystkie załogi wzięły udział.
Dzień drugi rozpoczął się równie słonecznie jak pierwszy, lecz wiatr poprawił się – w skali Beauforta do 3-4. Tym razem do dyspozycji mieliśmy Lasery Bahia, które dzięki swojej lekkości, nie potrzebują silnych wiatrów. Po raz pierwszy spróbowałam swoich sił jako sternik, inaczej mówiąc „kapitan”. Jako zespół dobrałyśmy się idealnie, rozumiałyśmy się bez problemów. Moja załoga – Agata i Basia – nie zasmakowała sportowej rywalizacji. Czułam się zagubiona w tłumie ścigających się jachtów. Dookoła Nas pływało prawie dwieście dzieciaków na Optymistach z błękitnymi żaglami NIVEA.
Obserwując doświadczonych zawodników i realnie oceniając swoje szanse, wyścigi potraktowałam jako trening i zapoznanie się z wszelkimi możliwościami łódki. Zabawa z wodą i wiatrem była dla Nas nagrodą samą w sobie.
Lekka konstrukcja łódki sprawiała, że miałam odczucie, że ślizgamy się i lecimy po wodzie. Nabieranie dużej prędkości, dotykanie wody, wychylanie się za burtę dostarczało mi niezapomnianych emocji i dużo radości. Łódka była cierpliwa i wyrozumiała i doczekała się naszej kąpieli. Zaliczyłyśmy pierwszą wywrotkę w swoim życiu. Druga była niezamierzona, ale spodziewana. Choć nie udało Nam się postawić łódki bez pomocy osób trzecich, to kąpiel w zimnym jeziorze była dla Nas ekscytującym przeżyciem. Oprócz naszej, zanotowano kilka wywrotek, który zaliczył sam mistrz – Tomasz G.
Zajęłyśmy ostatnie miejsce. Na 6 wyścigów, w czterech uzyskałyśmy DNC/ DNS - wogóle nie wystartowałyśmy.
Skróty stosowane przy punktacji: DNC – nie wystartował, nie przybył na pole startowe DNS – nie wystartował DNF – nie ukończył DSQ – dyskwalifikacja DNE – dyskwalifikacja, nie podlegająca odrzuceniu.
Naszym błędem był brak orientacji na linii wyścigów. Oprócz tego, przy zwróceniu jachtu do portu, okazało się, że podczas wywrotki został uszkodzony bukszpryt. Kosztowało Nas to 900zł! Ubezpieczalnia pokrywa koszty uszkodzeń powyżej 1200zł. To była dla Nas nauczka za to, że nie zapoznałyśmy się wcześniej z instrukcją stawiania łódki.
Byłyśmy wyczerpane fizycznie oraz naliczyłiśmy siniaki na ciele.
Zdjęcie 3. Skład mojej załogi: Magda Wałek, Agata Kaczmarczyk i Basia Chwiałkiewicz
1 – 2 października 2011
Klasa: Laser Bahia (9 wyścigów)
Wyniki:
Miejsce 1: Tomasz Gumiński z załogą: Karolina Szumigaj, Jacek Kalinowski
Miejsce 2: Zbigniew Gumiński z załogą: Ryszard Borsuk, Anna Olak
Miejsce 3: Kozub Monika z załogą: Marcin Ulatowski, Karina Fruba.
Wyniki pełne
Pierwsze jesienne regaty.
Tym razem na starcie stanęło 12 jachtów.
Idealne warunki pogodowe. Nieco lepiej. Widzę linię wyścigu, w mojej załodze tym razem jest Miłka Hałat oraz Jakub Kowalczyk. Wraz z Miłką wspólnie ustalałyśmy strategię pływania.
Aby nie powtarzać błędu z ostatnich zawodów, zapoznaliśmy się z instrukcją stawiania łódki, choć tym razem bardzo chciałam uniknąć tego zdarzenia. Nie udało się, zaliczyłam kolejną wywrotkę. Udało nam się samodzielnie postawić łódkę w ciągu 3 minut. Niestety załogant wchodząc na łódkę od prawej burty, przeciążył ją i w efekcie drugi raz zaliczyliśmy kąpiel. Już niestety ratownicy musieli Nam pomóc wydostać się z wody. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak wyczerpujące może być stawianie łódki.
Zdjęcie 4. WOPR już na miejscu
Za wszelką ceną chciałyśmy przebyć całą trasę, żeby poznać zasady wyścigów. Popełniałyśmy błędy przy dopływaniu do bojek. Za bardzo oddalałyśmy się od nich lub wiatr Nas „spychał”. Bardzo dużo czasu i punktów tutaj traciłyśmy. Analizując wyniki, pierwsze cztery wyścigi ulokowałam się jako DNF, a więc naszym największym wrogiem był czas:
„ Jachty, które ukończą później niż 15 minut po jachcie, który jako pierwszy przebył trasę i ukończył, będą klasyfikowane jako DNF”
Zawody wygrał niepokonany i bezkonkurencyjny od wielu lat – Tomasz G.
Przy wychodzeniu z wody, przypadkowo uszkodziliśmy płetwę sterową. Kosztowało Nas to 50zł.
Zdjęcie 5. Zacięta walka
Zdjęcie 6. przy takiej flaucie bardzo trudno okrążyć boję
8 – 9 października 2011
Klasa Puck (8 wyścigów)
Wyniki:
Miejsce 1: Tomasz Morawski z załogą: Marta Kaczmarczyk, Adam Olędzki, Krzysztof Łuczywek
Miejsce 2: Zbigniew Gumiński z załogą: Julia Kramek, Ryszard Borsuk, Norbert Choiński
Miejsce 3: Maciej Malinowski z załogą: Katarzyna Kowalczyk, Monika Kramek, Norbert Kramek
Tym razem organizatorem imprezy sportowej był Klub Arkadia Otwock.
Warunki pogody były bardzo zmienne. Raz bezwietrznie i słonecznie, raz deszczowo i wietrznie.
Na starcie stanęło 9 załóg 4-osobowych, reprezentujących różne grupy wiekowe.
Pierwszy wyścig - miłe rozpoczęcie zawodów. Spoglądając na wyniki, łatwo było zauważyć, że w pierwszym wyścigu większość jachtów zostało klasyfikowani jako DNF. Innym słowem nie dopłynęli do mety. Dobrze, że nie podążyłam za nimi (na wodzie mamy tendencję do naśladowania innych). Dzięki temu zyskałam kilka punktów do przodu.
W ostatnim wyścigu zajęłam 5 miejsce. A to dlatego, że przy boji nr dwa zrobiło się tłoczno i wszyscy stracili dużo czasu. Znów wykorzystałam sytuację, z ostatniego miejsca wskakując właśnie na piąte.
Moim głównym rywalem była załoga Łukasza Szachraja. Do końca toczyliśmy walkę „burta w burtę”. Niestety nie miałam szczęścia, nie wygrałam z nimi. W końcowych wynikach konkurenci zajęli szóste miejsce, a ja już nie ulokowałam się na ostatnim miejscu, tylko siódmym.
Moim największym błędem było za dalekie oddalanie się od linii startu. Swoją niefrasobliwość okupiłam 2-3 minutową stratą na starcie. Wnioski, jakie wyciągnęłam z tej lekcji: Przy mocniejszym wietrze powinnam najpierw wybrać miejsce, skąd chcę startować, następnie oddalić się baksztagiem i dopiero pół minuty przed startem wykonać zwrot i wrócić na start pełną prędkością. Przy słabym natomiast stać i trzymać się jak najbliżej linii startu. Pomimo, że startowałam ostatnia, wyprzedzałam jachty, które wystartowały przede mną. Z pewnością muszę zaopatrzyć się w stoper, który ułatwi mi kontrolowanie czasu od przedstartu do mety.
Zaskoczeniem, nie tylko dla mnie, była wygrana najmłodszej załogi w historii regat. Zwyciezcą okazał się Tomasz Morawski, który ma zaledwie 14 lat i już połknął bakcyla żeglarstwa regatowego!
Zdjęcie 7. no i kto ma tutaj pierwszeństwo?
Zdjęcie 8. Pamiątkowe zdjęcie uczestników na zakończenie sezonu regatowego 2011
Reasumując, imprezy okazały się wszech miar udane, a wszystko to za sprawą Tomasza G., który zadbał o to, aby cała zabawa przebiegała sprawnie i bez zacięć. Za kilka miesięcy znowu zacznie się sezon regatowy, może będę mogła w końcu wygrać wyścig. Do zobaczenia!
Zdjęcia udostępnione przez Tomasza Gumińskiego