Radek Kowalczyk - tym razem samotnie

2011-05-03 20:26 Materiały prasowe YKP Świnoujście
_
Autor: Z archiwum Radka Kowalczyka

Radosław Kowalczyk z Yacht Klubu Polski Świnoujście wystartował 30 kwietnia o godzinie 1300 w regatach Pornichet Select we Francji. To kolejna eliminacja do prestiżowych i niezwykle trudnych regat Mini 6.50 z Francji do Brazylii. Tym razem Kowalczyk żegluje samotnie.

Po udanym starcie w regatach Gran Premio d'Italia w którym załoga Ocean 650 zajęła 9 miejsce w grupie prototypów, Radosław Kowalczyk jest coraz bliżej szansy uzyskania „wild card” czyli tzw. dzikiej karty umożliwiającej mu start w samotnych regatach Mini Transat z Francji do Brazyli. Po ostatnich zawodach zajmuje 19 miejsce w światowej klasyfikacji skiperów swojej grupy w roku 2011.

Po zakwalifikowaniu się do regat Ponichet Select, Radek startuje samotnie w grupie ponad 70 zawodników z 14 krajów całego świata jako jedyny Polak.
Trasa regat liczy 300 Mm na trudnym akwenie o nieprzewidywalnych warunkach atmosferycznych, zmiennych prądach oraz mieliznach. Zawodnicy z Europy oraz Australii, USA, Kanady i Chin rywalizują ze sobą w dwóch grupach: jachtów seryjnych oraz prototypowych.

Radkowi życzymy silnych wiatrów podpatrując jego pozycję na: http://www.dolink.fr/carte/pornichet-select-2011

Trasa regat Pornichet Select

Poniżej relacje Radka z przygotowań do regat Pornichet Select oraz podsumowanie poprzedniej imprezy, wyścigu Gran Premio d'Italia:

Po regatach we Włoszech przystąpiliśmy do wyjmowania jachtu z wody. Teraz widzę, że zajmuje to pełne 3 dni pracy od świtu do nocy. Po trzech dniach ciągłej pracy dla 2 osób, jacht jest na przyczepie gotowy do drogi.

Uwzględniając ekstremalizm Włoskich dróg i autostrad chcemy uniknąć dużego ruchu. Ruszamy zatem w nocy, godzinę po zakończeniu prac. Jest po północy, padamy ze zmęczenia, a od prawie 20 godzin pada deszcz. Ruszamy. Jak najszybciej z Włoch. Autostrady we Francji na szczęście dostarczają mniej adrenaliny ...

We wtorek rano dotarliśmy nad Atlantyk. Od razu przystąpiliśmy do uzbrajania masztu, naprawy sterów i wszystkich czynności niezbędnych do wodowania które odbyło się następnego dnia wieczorem. Dalej przegląd jachtu i dalsze pomiary klasowe. W sumie 4 dni pracy dla 2 osób od świtu do nocy.

(To tak na wypadek gdyby ktoś z Was chciał się tu wybrać z własnym Mini i chciał prawidłowo zaplanować czas na wszystkie te operacje).

Dzisiaj dzień ostatni przed startem. Musimy zamocować bukszpryt i przewi ązać okucia w inne miejsca. Przeciągnąć wszystkie liny do refowania grota, oraz naprawić sam żagiel który doznał lekkich uszkodzeń we Włoszech. Kupić paliwo i prowiant. Zamontować wiatromierz i zabezpieczyć wszystkie zawleczki na maszcie. Przygotować się nawigacyjnie i meteorologicznie do regat. Zaplombować to co sobie inspektor z Klasy zażyczy. Podłączyć elektronikę, i tak dalej....

Dobrze by było jeszcze przy okazji wyspać się przed startem ...

Start do kolejnych regat w sobotę o 1300. 300 mil solo. Trudny region (lywy, skały, mielizny, dużo rybaków .... Ma być mało wiatru, wiec znowu będzie długo. A spać kiedyś trzeba :)

Więcej o regatach Pornichet Select tutaj:

http://www.ecoledevoilecnbpp.fr/pornichet-select-650-dernieres-news

Tu tracking. Będzie można śledzić jacht on-line podczas regat: http://www.dolink.fr

Trzymajcie kciuki. Kolejny kontakt po powrocie....

pozdrawiam

radek

-----------------------------------------------------------------

Podsumowanie startu:

Żeglowanie na Mini to wyjątkowo ekstremalny sport. Jachty tak jak samochody, dzielą się na turystyczne czyli odpowiednik np. samochodu, którym dojeżdżasz codziennie do pracy, oraz na takie jak Mini, porównując do sportów motorowych, coś jak bolid Formuły1.

Jacht Mini ma taki zapas mocy (przy wiatrach średnich i większych), że nie problem docisnąć gaz. Przekraczając jednak cienką linię w Formule wypada się z trasy, rozbijając bolid, przekroczenie tej cienkiej linii na Mini, to połamane maszty, stery, utrata balastu czy całego jachtu. To właśnie z tej przyczyny najlepsi najczęściej nie kończą Mini Transat. Ogranicza nas wytrzymałość dzisiejszych materiałów. Żeglując tak jak na GP Italia, trzeba zawsze mieć to wszystko na uwadze. Taka sytuacja zastała nas drugiego dnia, kiedy przy silnym wietrze płynęliśmy bardzo szybko na topowym spinakerze wyprzedzając inne jachty, ale skończyło się to naderwaniem sterów. Na szczęście tylko sterów, ale mogło się skończyć gorzej.

By ustalić granicę wytrzymałości jachtu, trzeba pływać, pływać, pływać.

GP Italia, to pierwszy rejs w kwalifikacyjnej rundzie. Uszkodzenie jachtu wiązało by się koniecznością wycofania z regat i powrotem do domu oraz ze stratą szans na MiniTransat.

Zatem moja recepta jest taka, aby ścigać się z umiarem, powoli dochodząc do górnego limitu wytrzymałości jachtu. Każde regaty muszę ukończyć, czyli dopłynąć w limicie czasu jaki daje organizator (prędkości turystyczne wykluczone), ale z drugiej strony nie popełnić głupstwa uszkadzając jacht. Tym bardziej, że wciąż projekt nie ma Sponsora Tytularnego, więc zanim ubezpieczenie wypłaci odszkodowanie barierą dla dalszych startów będzie strona finansowa.

Mam nadzieję, że będziecie świadkami mojej stopniowej drogi na szczyt. Z regat na regaty coraz wyżej w rankingu, ale co najważniejsze wszystkie regaty muszę ukończyć w limicie czasu, bo tylko tą drogą osiągnę kwalifikacje do Mini Transat.

Trasa GPI to 540 mil czyli 1000,08 km. Pokonaliśmy ten dystans w naprawdę przyzwoitym czasie (wliczając w to kilkugodzinne cisze i przez ostatnie 3 dni słabe wiatry). Konkurencja to najwyższy światowy poziom, co widać po naszym miejscu.

Ponad 2 tys kilometrów drogą, wodowanie i pomiary jachtu, montaż okuć i cała reszta spraw odwróciło naszą uwagę od przygotowania się do regat w należyty sposób (meteo, nawigacja). Zresztą nie to w tych regatach było najważniejsze. Walczyliśmy do końca, ale zdawaliśmy też sobie sprawę, że w tak wysokiej stawce startujemy po raz pierwszy...

W statystyce to wygląda tak:

Zbudowanie jachtu: OK

Wyposażenie jachtu: OK

Auto i przyczepa i logistyka: OK

Przegląd bezpieczeństwa: OK

Pomiar klasowy: OK

Dotarcie z gabarytem do Włoch: OK

Wystartowanie w regatach: OK

Ukończenie 1000km trasy: OK

Zajęte miejsce: nie OK

Wszyscy cali i zdrowi: OK.

Pierwsze 540 mil na koncie eliminacjach do Mini Transat: OK. !!!

Teraz jedziemy do Francji :)))

 ---------------------------------------------------------------------------

Niezmiernie miło mi poinformować, że do grona sponsorów technicznych dołączyły firmy Smart i Sailbook.

Firma Smart wsparła projekt rzeczowo w postaci pomocy nawigacyjnych na rejon pływania, niezbędnej pirotechniki i wyposażenia bezpieczeństwa. www.smart.gda.pl

Firma Sailbook wyposażyła jacht w nieprzemakalny sprzęt video, pozwalający na nagrywanie tego co się dzieje na pokładzie. Oczywiście zadba również o to, by materiały były dostępne drogą internetową przez portal http://sailbook.pl oraz stronę projektu www.ocean650.com. Jak wygląda żeglowanie i codzienne życie na Mini? Wkrótce w sieci.

Bardzo dziękuję.

Radek

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.