Przemek Tarnacki o minionym sezonie i planach startowych 2020
Przemysław Tarnacki jest jednym z najbardziej doświadczonych i aktywnych polskich żeglarzy regatowych. Razem z załogą Ocean Challenge Yacht Club startuje w wielu morskich i oceanicznych wyścigach klasycznych oraz w match racingu. Jaki był ten miniony sezon i jakie mają plany na przyszły rok, opowiedział nam Przemek Tarnacki.
„Żagle”: Tegoroczny sezon regatowy był dla OCYC bardzo intensywny. W jakich regatach startowaliście?
Przemysław Tarnacki: Zaczęliśmy sezon startem w Heineken St. Maarten Regatta na lekkim i latającym jachcie Grand Prix 42. Było to nowe i bardzo cenne doświadczenie zakończone 5. miejscem, jako że jacht „PHAN” nie jest maszyną przelicznikową. Na niektóre regaty jedziesz po wynik, na niektóre po doświadczenie! Potem były dwa starty w klasykach Rolex Fastnet Race i Rolex Middle Sea Race. Po drodze był także mój projekt match racingowy, który realizujemy w klubowych barwach. Wraz z Przemkiem Płóciennikiem, Jackiem Przybylakiem i Bartkiem Bartnickim odbiliśmy z rak rywali mistrzostwo Polski, ale w Sopot Match Race uznaliśmy wyższość Karola Jabłońskiego i Erica Monnina, a w Świnoujściu Patryka Zbroji. Match Racing to moja miłość i sposób na utrzymanie żeglarskiej formy, a przy okazji wielka frajda!
Ż: Czy start do Rolex Fastnet Race wymagał specjalnych przygotowań? To trudny wyścig na 600 milowej trasie i akwen cieszący się złą sławą…
PT: Przygotowywaliśmy się do tych regat rzetelnie i na długo przed startem zaplanowanym na 3 sierpnia. Z kilku względów była to ważna dla nas kampania, a i sama historia regat wymaga tego od żeglarzy, którzy mają pokorę wobec morza. W Polsce powstaje film dokumentalny The Crew o przygotowaniach do tego wyścigu i naszej pracy w gronie wyjątkowych ludzi. Na miejscu przeżyliśmy intensywny, ale wspaniały czas! Zostaliśmy przyjęci przez Komandora Royal Ocean Racing Club i kilku z nas dostąpiło zaszczytu wstąpienia w jego szeregi. Pozyskaliśmy do współpracy jednego z najlepszych brytyjskich żeglarzy regatowych. Słynny Brian Thompson pełnił w naszej załodze funkcję nawigatora. To ogromne wyróżnienie i nobilitacja dla naszego klubu, a dla mnie osobiście doskonała okazja do pracy z fachowcem światowej klasy.
Ż: Czy rocznica tragedii na Fastnet Race z 1979 roku, była jednym z elementów przygotowań?!
PT: Tak, trochę komunikacyjnie i osobiście... Mój Tata ścigał się z Zygą Perlickim na „Hadarze” w 1979 roku w Admiral’s Cup. W samym wyścigu Fastnet udziału wziąć nie mógł, ale z lądu obserwował ten dramat. Tata był z nami przez cały okres przygotowań w Southampton. Żeglował z nami po Solencie, na który wrócił po 40 latach! Sterował wielkim Volvo Ocean 65. Zaskoczył mnie tym jak szybko żegluje, dobrze „trzymał zegary” pod masztem. Pewnych spraw się nie zapomina… To wspaniała sprawa móc przeżywać takie chwile razem!
Ż: Jak oceniasz wyniki załogi OCYC w wyścigu Fastnet? Czy wyczarterowany jacht klasy Volvo 65, to dobry jacht dla załogi startującej w konkurencji pro-am…?! Jakich żeglarzy „pro” mieliście w załodze…
PT: Piętnaste miejsce w Line Honours, to doskonały dla nas rezultat i najwyższe miejsce polskiej bandery w tym wyścigu. Na mecie zameldowaliśmy się przed pozostałymi dwiema załogami na jachtach klasy Volvo Ocean 65, „Team Brunel” i „Sailing Poland”. Wcześniej zajęliśmy jeszcze drugie miejsce w Line Honours w Channel Race. Jacht „Ambersail 2” (VO 65) to doskonała łódka do formuły PRO/AM, ale trzeba otoczyć się fachowcami, aby skrócić czas potrzebny na ogromny postęp w nauce na jachcie, jakiego trzeba dokonać w krótkim czasie. Poza wspomnianym Brianem Thompsonem do naszej załogi dołączył mój kumpel z match racingu Nicolai Sehested (boat captain w ostatnich dwóch edycjach Volvo Ocean Race w „Team Vestas” i „Akzo Nobel”, aktualnie sternik profesjonalnego cyklu SAIL GP na katamaranach F50). Ponadto w załodze mieliśmy Tomasa Ivanauskasa („Team Brunel” w ostatnich dwóch edycjach VOR) oraz jego ojca, Linasa, wspaniałego, starego wilka morskiego…
Ż: Start w Rolex Middle Sea Race planowany był na innym jachcie? Skąd wybór 72-stopowego jachtu typu Marten 72? Czy ta zamiana okazała się wyjątkowo szczęśliwa?!
PT: Na Maltę mieliśmy wystartować na „Ambersail 2”, ale we wrześniu podczas regat Rolex Maxi w Porto Cervo przytarł on o skały na tyle mocno, że dostawa koniecznych części uniemożliwiła właścicielowi jego podstawienie go do Valletty na Malcie. Pozyskanie w jego miejsce carbonowego „Aragona” (typu Marten 72) okazało się dla nas szczęśliwym zrządzeniem losu. Jego wąski kadłub był znacznie lepszy na słabo wiatrowe warunki niż szeroka ślizgowa rufa Volvo Ocean 65…
Ż: Trasa tego wyścigu jest niezwykle atrakcyjna, ale warunki pogodowe bywają różne – od sztormu, po zupełny brak wiatru…
PT: Słynny żeglarz i założyciel CNN Ted Turner mawiał, że to najpiękniejszy wyścig żeglarski na świecie. Po ukończeniu wyścigów Sydney Hobart i Fastnet muszę się z nim zgodzić… Warunki między Maltą, Sycylią, cieśniną Messyńską, Stromboli, Favignaną, Pantellerią i Lampeduzą rzeczywiście bywają o tej porze bardzo zmiennie. Po świetnym wyjściu z Grand Harbour w Vallettcie zaparkowaliśmy „na poważnie” trzy razy żeglując wokół Sycylii, aby dopiero w drodze powrotnej za Favignaną, wiatr się ustabilizował i rozpoczęliśmy odrabianie start...
Ż: Czy zajęcie drugiego miejsca w grupie jachtów IRC 1, było dla Was wielką niespodzianką i wielkim sukcesem?! Kim byli żeglarze „pro” w załodze…
PT: Patrząc na prognozy pogody przed samym wyścigiem zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy być autorami niespodzianki. Jednak drugiego miejsca w IRC1 tuż za słynnym jachtem „Rambler 88” i szóstego w Line Honours się nie spodziewaliśmy! Spędziliśmy w morzu niemal cztery doby w warunkach pełnej koncentracji i jazdy „full on”, jakkolwiek by to nie brzmiało, kiedy prawie stoi się bez wiatru po kilka godzin… Pamiętać jednak trzeba, że gnaliśmy na załamanie karku wiedząc, że na mecie będzie bardzo ciasno. Drugie miejsce wyrwaliśmy tylko dwiema minutami przewagi na trzecią załogą jachtu „Lupa of the Sea”! Top był wspaniały scenariusz wydarzeń, a na mecie solidne wyczerpanie całej załogi.
Ż: Jak sprawdza się formuła załóg Pro-am w wyścigach klasycznych?!
PT: Ta formuła sprawdza się bardzo dobrze. W sposób satysfakcjonujący zarówno amatorów jak i profesjonalistów, jeśli zadba się o właściwą kulturę pracy, z której wynika następnie sposób prowadzenia kampanii. Każdy z takich startów nazywamy kampanią, bo jest to niezwykle złożony proces. Nasi klubowicze wracają do nas na kolejne wyzwania, a najlepsi zawodowcy świata potwierdzają udział w kolejnych naszych projektach. Okupione jest to sporą pracą i stresem, ale przyznam, że jest to bardzo satysfakcjonujące.
Ż: Dlaczego zostaliście tak wyjątkowo potraktowani przez firmę Rolex, którego ekipa TV była na pokładzie z załogą OCYC…
PT: Agencja IMG International obsługująca globalnie markę Rolex i jej zaangażowanie w światowy jachting, zaproponowała nam, że zrobi materiał filmowy o fenomenie naszego klubu, którego solidną działalność w skomplikowanej formule PRO/AM, dostrzeżono podczas kampanii Rolex Fastnet Race. Na Malcie przydzielono nam kamerzystów i helikoptery wiszące nad nami przez cały wyścig Rolex Middle Sea Race. Jak zwykle w przypadku produkcji Rolexa powstał wysokiej jakości materiał filmowy, w którym zajmujemy sporą część z naszą działalnością klubową i żeglarską historią rodziny Tarnackich…
Ż: Jaki jest plan startów załogi OCYC w 2020 roku? Czy już wiadomo na jakich jachtach będziecie żeglować?!
PT: W marcu wracamy na Heineken St. Maarten Regatta na Karaiby, gdzie weźmiemy udział w bezprecedensowym pojedynku aż czterech jachtów klasy Volvo Ocean 65. Wygrywaliśmy już te regaty dwukrotnie i szykujemy się na nie już teraz. W pierwszym tygodniu października wracamy na piękne regaty Les Voiles de St. Tropez, a w grudniu na słynny Rolex Sydney Hobart Yacht Race. Mamy komfort pracy z kompletnymi już załogami na rok do przodu, co pozwoli nam się przygotować jeszcze lepiej. Kalendarz na kolejne lata przewiduje min. powroty na wyścig Fastnet w 2021 roku i Middle Sea Race w 2022 roku oraz debiuty w pozostałych słynnych regatach morskich i wizyty w klubach żeglarskich, w których zatkniemy banderę Polskiego Związku Żeglarskiego i nasz klubowy proporzec.
Ż: Co porabia na lądzie Przemysław Tarnacki, gdy nie startuje w kolejnych klasykach żeglarskich? Masz jeszcze na coś czas?
PT: Wbrew pozorom większość czasu poświęcam na prowadzenie firmy Super Yachts zajmującej się sprzedażą jachtów. Jesteśmy dystrybutorami w Polsce jachtów i łodzi motorowych niemieckiej Hanse Group. To fascynujące zajęcie móc dzielić się swoim doświadczeniem i pomagać kolegom żeglarzom i motorowodniakom w realizacji ich marzeń. W niektórych aspektach łączy się z działalnością klubową. W tym roku wodujemy min. dwa jachty Amel 50 i szykujemy je dla naszych klientów na rejsy dookoła świata. We wszystkim co robię mam szczęście otaczać się wyjątkowymi ludźmi, których wspólnym mianownikiem jest zamiłowanie do morza i jachtów.