Przed Pucharem Świata w Hyeres

2008-06-23 14:26 Dariusz Urbanowicz
Zofia Klepacka
Autor: FOT. PAWEł PATEREK Zofia Klepacka

Jutro o 6.10 rano deskarze Pawła Kowalskiego odlecą do Hyeres via Londyn. Na miejscu mają wylądować 14.50. W przypadku klasy RS:X wiadomo już kto będzie reprezentował nasz kraj podczas regat olimpijskich w Qingdao. Podczas PŚ na Majorce miesiąc temu przepustki olimpijskie wywalczyli Zofia Klepacka i Przemysław Miarczyński. Batalia szykuje się o paszporty w klasie Finn, gdzie rywalizują bracia Rafał i Wacław Szukielowie oraz Piotr Kula. Wszystko zdecyduje się również w klasach Laser Standard i 470. W niedzielę pierwsze wyścigi jubileuszowego, 40. Francuskiego Tygodnia Olimpijskiego - regat w randze Pucharu Świata (grade 1).        

Tomasz Chamera (dyrektor sportowy PZŻ): W Laserze Maciek Grabowski ma 10 punktów przewagi nad rywalami. A ściśle rzecz ujmując on ma dziesięć punktów, a pozostali nie zdołali zapunktować jeszcze. W praktyce wygląda to tak, że nawet jeśli Maćkowi przydarzyłaby się wpadka w postaci odległego miejsca, któryś z chłopaków musiałby zmieścić się w czołowej piętnastce. W "70" sytuacja jest bardzo ciekawa. Między sternikami Januszewskim i Piaseckim jest zaledwie punktu różnicy. Oni punktują w Hyeres do 25. miejsca, więc muszą muszą jechać na pełnym gazie, a nie tylko o to kto będzie wyżej sklasyfikowany. Faworytem jest Patryk Piasecki, ale zobaczymy jak będzie.

Sytuację w klasie Finn opisał Piotr Kula: Na prowadzeniu znajduje się Rafał Szukiel. Zaraz za nim jest Wacek, a później ja. Najspokojniej może spać właśnie lider wyścigu o olimpijski paszport. Musi jedynie utrzymać przewagę. Jeżeli przypłynie na miejscu dwunastym lub gorzej, to Wacek, aby wygrać eliminacje, musiałby zakończyć regaty na siódmej pozycji. Moje zadanie jest najtrudniejsze - do wygranej potrzebuję miejsca piątego.

Dowiedzieliśmy się, że kłopoty zdrowotne ma Gosia Białecka. Złamała żebro i to z przemieszczeniem. - Do Hyeres nie jedzie, ale powinna być gotowa na mistrzostwa Europy - mówi Tomasz Chamera. Deskarze wrócili niedawno ze zgrupowania nad Jeziorem Garda, gdzie zimno ale także plany treningowe zachęcały raczej do pracy nad motoryką.

Drugą istotną informacją pochodzącą od RS:X Team jest fakt ożenku Piotra Myszki, któremu w związku z tym winszujemy wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia.

Udało nam się porozmawiać z Przemkiem Miarczyńskim (na zdjęciu). Popularny "Pont" szykował się do wyjazdu. Czy coś zmieniło się w związku z rozwiązaniem problemu kto pojedzie na igrzyska? - Jeśli chodzi o mnie, zmieniło się tyle, że mam większy spokój. Cieszę się, że nie trzeba się już sprężać na najbliższe imprezy. Oczywiście traktuję je poważnie, ale nie ma jakiejś presji wynikowej. Po Majorce mieliśmy kilka dni wytchnienia, ale potem znowu obóz we Włoszech. Można trochę odsapnąć i przygotować się indywidualnych  przygotowaniach. W tym kontekście chodzi mi głównie o trenera Pawła Kowalskiego. Im bliżej igrzysk tym bardziej będę musiał cyrklować z wagą. W tej chwili ważę 79 kg, a muszę zrzucić przynajmniej dwa kilo. Jeśli się uda więcej, będzie super - opowiada Przemek Miarczyński.

Najbliższy start to oczywiście PŚ w Hyeres, a następnie deskarze przeniosą się na wschodnie wybrzeże Francji do Brestu, gdzie odbędą się mistrzostwa Europy. Potem wracają do kraju, gdzie czeka ich zgrupowanie w Górkach Zachodnich. W tym czasie szykuje się Puchar PZŻ, więc nie wykluczone, że zobaczymy Ponta i Zochę w akcji również na polskim akwenie. W czerwcu wybierają się do Chin na dwutygodniowe zgurpowanie. Po powrocie wystartuję w Kilonii na ostatnim PŚ przed igrzyskami.

Od czwartku w Hyeres trenuje Maciek Grabowski. - Cała ekipa laserowa przebywa  tu znacznie dłużej, bo od tygodnia. To co mogę powiedzieć, to że codziennie wieje. Ludzie się zjeżdżają. Na wodzie jest już sporo laserów. Dziś pływało ponad 50. Tłoczno się robi. Na razie wykonuję wolne, długie ruchy, bo regaty dopiero za kilka dni. Lecz powoli zaczyna być czuć, że atmosfera tężeje i zbliża się ważny start. Czy odczuwam istotę ostatniej kwalifikacji olimpijskiej? Specjalnie się nad tym nie zastanawiam. Mam świadomość, że to istotny start, ale raczej traktuję go jako kolejny trening. Chcę trochę elementów przetrenować jeszcze przed igrzyskami, a tu jest po temu odpowiednie miejsce i czas. Myślę o tym jak o kolejnym treningu, choć w zdecydowanie najlepszej grupie jaka jest możliwa. Może z antypodów kogoś brakuje i z odległych krajów reprezentacje nie są tak liczne. Na liście znajduje się około 160 nazwisk. W każdym razie z czołówki nie brakuje nikogo. Chętnych do ścigania nie zabraknie. Obserwowałem na dwa tygodnie przed jak lista startowa się wypełnia. Wyglądało, że obsada będzie nieco skromiejsza w  porównaniu do ubiegłego roku. Ostatecznie to zostało zweryfiowane. Bo są wszyscy.

Dariusz Urbanowicz
("Żagle")

    

 

            

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.