Polscy deskarze bez medalu MŚ klasy RS:X

2020-03-01 16:28 inf. pras. PZŻ
Paweł Tarnowski
Autor: mat. pras. PZŻ

Paweł Tarnowski piąty, Zofia Klepacka siódma - to najlepsze wyniki polskich windsurferów na zakończonych dzisiaj mistrzostwach świata klasy RS:X. Złote medale trafiły do reprezentantów Niderlandów. Wśród mężczyzn triumfował Kiran Badloe, wśród kobiet Lilian de Geus.

Przez 5 dni w Sorrento panowały bardzo zmienne warunki wietrzne, w których Polacy na ogół radzili sobie bardzo dobrze. Przed ostatnim, podwójnie punktowanym wyścigiem medalowym, szansę na podium miał Paweł Tarnowski. Zawodnik Sopockiego Klubu Żeglarskiego zajął w nim znakomite czwarte miejsce, ale wystarczyło to jedynie do obrony piątego miejsca, co jest dużym sukcesem Pawła i najlepszym wynikiem w historii jego startów w mistrzostwach świata. 

- Bardzo niewiele zabrakło do medalu, ale wierzę, że na to przyjdzie jeszcze czas. Plan wykonałem i to cieszy. Wykonaliśmy z trenerem Maksem Wójcikiem kawał dobrej roboty. Świetnie się tutaj czułem, wspaniałe miejsce, wspaniali ludzie, wspaniałe regaty - mówi Paweł Tarnowski. 

- Jestem z Pawła bardzo zadowolony i nie chodzi tylko o wynik sportowy, ale przede wszystkim o postępy jakie poczynił w ostatnim czasie. Paweł w roku olimpijskim otarł się o medal mistrzostw świata i oczywiście, sportowiec zawsze czuje niedosyt, gdy ten medal ma na wyciągnięcie ręki i go nie zdobywa, ale zapewniam, że obaj bardzo się z tego piątego miejsca cieszymy i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz część europejska sezonu, niedługo regaty na Majorce oraz mistrzostwa Europy. Dziękujemy wszystkim za wsparcie - mówi Maksymilian Wójcik, trener Pawła Tarnowskiego. 

Radosław Furmański
Autor: Jacek Kwiatkowski

W Australii świetnie pływał również Radosław Furmański reprezentujący Dobrzyński Klub Żeglarski, który do wyścigu medalowego przystąpił z ósmego miejsca. Ostatecznie zdołał poprawić się o jedną pozycję i kończy regaty jako siódmy zawodnik mistrzostw świata. To jego największy sukces w karierze. 

- W ubiegłym roku mistrzostwa świata na jeziorze Garda zakończyłem na miejscu 14, teraz jestem siódmy. Zanotowałem więc spory progres. Jestem z siebie bardzo zadowolony, zwłaszcza z pływania w serii finałowej, gdzie żeglowałem bardzo równo i nie miałem żadnego słabszego wyniku. Jestem szczęśliwy, bo tegoroczne regaty odbywały się w roku olimpijskim, były bardzo silnie obsadzone, a reprezentanci wielu państw toczyli ze sobą walkę o igrzyska, więc na akwenie działo się sporo, a ja udowodniłem, że stać mnie na walkę z najlepszymi. Gdyby nie pechowa wywrotka w jednym z wyścigów, mogło być jeszcze lepiej. Ale nie narzekam, to były naprawdę dobre zawody w moim wykonaniu, miałem dobre starty, dobrze rozgrywałem wyścigi taktycznie - mówi Radosław Furmański. 

Mniej powodów do zadowolenia ma Piotr Myszka, który na każdych regatach zaliczany jest do grona faworytów do medali. Tym razem zawodnik AZS AWFiS Gdańsk nie zdołał niestety awansować do wyścigu medalowego i ostatecznie został sklasyfikowany na miejscu 13. 

- Trudno być zadowolonym, gdy na regaty jedzie się z ambicjami na medal, a kończy się na miejscu 13. Oczywiście, infekcje, które mnie trapiły miały wpływ na moją dyspozycję, niemniej nie ma co szukać usprawiedliwień. Mogło być lepiej. Cieszę się natomiast z tego, że udało mi się obronić pierwsze miejsce w wewnętrznej rywalizacji o nominację olimpijską. To był również mój cel. Nie ma medalu w Australii, ale jest wygrana w batalii o igrzyska, więc mam nadzieję, że medal będzie w Tokio. W poniedziałek będę już w Gdańsku, tydzień odpoczynku, czas dla rodziny i potem znowu ciężka praca na zgrupowaniach i weryfikacja tych przygotowań w regatach, w tym majowe mistrzostwa Europy w Atenach. Dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków – mówi Piotr Myszka. 

Maja Dziarnowska
Autor: Sailing Energy / World Sailing

- Radek Furmański zanotował bardzo dobre zawody, niemniej jako trener uważam, że mogło być jeszcze lepiej. Za dużo punktów stracił jednego dnia, gdy mocno wiało, a przy jego warunkach fizycznych silny wiatr powinien być jego sprzymierzeńcem. Nie marudzę jednak, jestem zadowolony, dobrze że są rezerwy. Jeśli chodzi o Piotra Myszkę, to na treningach i zgrupowaniach nie dawał Radkowi żadnych szans, zawsze w sparingowych wyścigach przypływał przed nim. W Australii ewidentnie był wybity ze swojego rytmu. Dwie infekcje, kilka dni bez pływania i coś się zacięło. Piotr to walczak, nie odpuszczał do końca, ale te 13 miejsce to było maksimum w tych okolicznościach - mówi Przemysław Miarczyński, trener męskiej kadry olimpijskiej klasy RS:X. 

Wśród kobiet świetny początek mistrzostw zanotowała Maja Dziarnowska, która przez długi czas miała realną szansę na medal. Niestety, gdy na akwenie zaczął wiać słaby wiatr, który nie jest sprzymierzeńcem takich zawodniczek jak Maja, znalazło to odzwierciedlenie w wynikach. Zawodniczka Sopockiego Klubu Żeglarskiego walczyła jednak do końca i ostatecznie uplasowała się na miejscu 8. Tuż przed nią, na miejscu 7 mistrzostwa świata ukończyła Zofia Klepacka. Żeglarka warszawskiej Legii początek regat miała średnio udany, ale gdy włączyła "szósty" bieg, pewnie zadomowiła się w czołówce. Na 12 miejscu sklasyfikowana została Karolina Lipińska (Sopocki Klub Żeglarski), dla której jest to najlepszy wynik w karierze. 

- Jestem zadowolony ze startu wszystkich trzech dziewczyn. Były to ostatnie kwalifikacje krajowe do igrzysk, oczywiście finalnie będzie decydował Zespół Decyzyjny, niemniej punkty w kwalifikacjach były bardzo ważne i punktowo wygrała Zofia Klepacka. Jeśli chodzi o sam przebieg regat, to świetnie pływała Maja Dziarnowska na początku regat. Niestety później w zmiennym wietrze obsunęła się w klasyfikacji, kończąc regaty na ósmym miejscu. Zofia Klepacka żeglowała równo dobrze przez całe regaty. Miała świetne starty, niestety pod względem prędkości i ostrości odstawała od zawodniczek z czołówki i stąd to siódme miejsce. Jest w gazie i musimy popracować nad znalezieniem zestawu sprzętowego pod igrzyska. To będzie teraz priorytet damskiej kadry RS:X, abyśmy w Tokio dysponowali deską, która da szanse na walkę o medal. Start Karoliny Lipińskiej był również bardzo udany. Życiowy wynik, dwunaste miejsce i miłe zwieńczenie startów w klasie RS:X – mówi Cezariusz Piórczyk, trener żeńskiej kadry RS:X.

Zofia Klepacka
Autor: Robert Hajduk / mat. pras. RS:X Class

Mistrzostwa świata były jednocześnie ostatnią imprezą, w której polscy zawodnicy i zawodniczki mogli zdobyć punkty w wewnętrznej rywalizacji o igrzyska olimpijskie Tokio 2020. Wśród kobiet krajową "potyczkę" wygrała Zofia Klepacka przed Mają Dziarnowską. Wśród mężczyzn najwięcej punktów zgromadził Piotr Myszka, który wyprzedził Radosława Furmańskiego. Zofia i Piotr nie mogą się jednak jeszcze czuć olimpijczykami, bowiem o tym kto pojedzie do Tokio, finalną decyzję podejmuje Zespół Decyzyjny Polskiego Związku Żeglarskiego. Wyniki uzyskane w imprezach kwalifikacyjnych są najważniejszym kryterium, niemniej pod uwagę brane są także takie czynniki, jak aktualna forma i zdrowie zawodnika, ocena wyników sportowych uzyskanych podczas pozostałych regat krajowych i zagranicznych, w szczególności rozgrywanych na akwenie olimpijskim, ocena psychologiczną, w tym ocena umiejętności skutecznego działania pod presją. Nominacja olimpijska musi zostać ogłoszona najpóźniej 30 czerwca 2020 roku.

- O wyłonieniu reprezentacji na Igrzyska Tokio 2020 decyduje finalnie Zespół Decyzyjny PZŻ, w dalszej kolejności decyzję zespołu zatwierdza Zarząd PZŻ i na końcu Polski Komitet Olimpijski, który zatwierdza bądź nie, decyzję Zespołu Decyzyjnego. Widzę, że zawodnicy cieszą się ze swoich dobrych wyników i ja również się cieszę, ale trochę mi przykro i żal, że stawiają sprawę w taki sposób, że oni to już wygrali i jadą do Tokio. Wygrali część punktowaną kwalifikacji i to nie podlega dyskusji. Na chwilę obecną nie wiadomo jednak, kto będzie reprezentował Polskę w Tokio w klasie RS:X, bo tę decyzję podejmie Zespół Decyzyjny i osobiście, na miejscu naszych reprezentantów poczekałbym z tą triumfalną radością, bo jeszcze absolutnie nic nie jest rozstrzygnięte. Przyjmując zasady kwalifikacji do igrzysk olimpijskich, które zawodnicy przecież doskonale znają, wzorowaliśmy się na federacjach państw bardzo mocno rozwiniętych żeglarsko. Także nasze doświadczenia z poprzednich Igrzysk są takie, że zbyt wcześnie wyłoniona reprezentacja, nie zawsze była maksymalnie przygotowana na Igrzyska. Gdy kończyliśmy kwalifikację punktową na rok czy dziewięć miesięcy przed Igrzyskami, a tak bywało, to powodowało jakieś rozprężenie, ciężko to określić. Nie zawsze po tym czasie zawodnik, który wygrał część punktowaną kwalifikacji, był najlepiej przygotowany do samych Igrzysk. Dlatego po długich konsultacjach w szerokim gremium podjęliśmy decyzję, że nominacje olimpijskie będziemy ogłaszać jak najpóźniej, a decydujący będzie cały szereg czynników, w tym oczywiście ten najważniejszy, jakim jest wewnętrzna klasyfikacja punktowa - mówi Dominik Życki, dyrektor sportowy PZŻ.

PEŁNE ZASADY KWALIFIKACJI OLIMPIJSKICH

WYNIKI MŚ 2020

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.