Piotr Kula: Mam nadzieję, że utrzymam wysoką formę [WYWIAD]
Piotr Kula zajął siódme miejsce podczas regat o Puchar Księżniczki Zofii na Majorce. Reprezentant Polski ustąpił pola jedynie najlepszym finnistom świata, zwyciężył Nowozelandczyk Andrew Maloney, przed Brytyjczykiem Gilesem Scottem i innym reprezentantem Nowej Zelandii Joshem Juniorem. O tym czy wynik na Majorce to dobry prognostyk przed mistrzostwami Europy, które będą jednocześnie stanowiły olimpijskie kwalifikacje, żeglarz GKŻ Gdańsk opowiedział Tomaszowi Kowalczykowi.
Jak oceniasz swój start w regatach o Puchar Księżniczki Zofii na Majorce?
To drugie ważne regaty w tym sezonie i drugi raz kończę je w pierwszej dziesiątce, co mnie bardzo cieszy. W ostatnim czasie udaje mi się utrzymać stabilną wysoką formę. Widzę, że bardzo służy mi współpraca z Tomaszem Rumszewiczem z którym pracowałem wcześniej, kiedy prowadził kadrę narodową. Skupiamy się na rzetelnej żegludze, a mniej na wynikach, a więc staram się pływać trochę tak, jak skakał Adam Małysz, który liczył na dwa dobre skoki, a potem okazywało się, że szły za tym także wyniki. Staram się działać podobnie i przede wszystkim pracuję nad słabymi stronami, wielokrotnie powtarzając elementy treningu, które wychodzą mi gorzej.
Chyba miło zobaczyć swoje nazwisko w pierwszej dziesiątce regat w gronie tak doskonałych żeglarzy, jak Andrew Maloney, Giles Scott, Zsombor Berecz czy Jorge Zarif...
Nie brakowało nikogo. Podczas regat o Puchar Księżniczki Zofii byli wszyscy żeglarze, którzy aktualnie ścigają się w klasie Finn. Jeśli chodzi zatem o poziom to wyższy nie mógł być. Ściganie się z takimi zawodnikami przynosi mnóstwo frajdy i cieszy mnie to, że plasuję się między nimi.
Już 10 maja w Atenach rozpoczną się mistrzostwa Europy, gdzie będzie można sobie zapewnić przepustkę na igrzyska olimpijskie. To Twoja pierwsza i najważniejsza szansa?
W Atenach awans na igrzyska zapewnią sobie cztery kraje, które nie mają jeszcze kwalifikacji. Do tej pory awans na igrzyska wywalczyło osiem nacji. Mimo, że mam przed sobą start w mistrzostwach Europy, będę się ścigał z rywalami z całego świata, ponieważ pod uwagę będzie brana klasyfikacja open z mistrzostw Europy. Nasze mistrzostwa świata odbędą się dopiero w listopadzie w Australii, klasa Finn zdecydowała więc, że sprawa kwalifikacji rozstrzygnie się w Europie, gdzie ze względów ekonomicznych o olimpijskie paszporty będzie mogła powalczyć dużo większa liczba żeglarzy. Jeżeli w maju znajdę się w tak zacnym gronie, jak na Majorce to powinno to wystarczyć do awansu na igrzyska, jeśli nie to będę miał jeszcze jedną szansę podczas zawodów Pucharu Świata w Genui w 2020 roku.
Akwen w Atenach, gdzie odbędą się mistrzostwa Europy znasz podobno dość dobrze. Miałeś okazję tam niedawno trenować!
Byłem tam na dwóch zgrupowaniach w ubiegłym roku. W tym raz właśnie z Tomaszem Rumszewiczem. Na pewno czas jesienny kiedy byliśmy na zgrupowaniu różni się od czasu wiosnno-letniego, kiedy w Atenach jest już bardzo gorąco, ale wiemy jaka jest topografia terenu. Wiem też czego mogę się spodziewać i muszę przyznać, że fajnie mi się tam żegluje.
To na koniec powiedz, co się stało z Twoim masztem ? Na Majorce spotkała Cię podobno niezbyt miła przygoda.
Ponieważ zwykle na zawody zabieramy trochę więcej sprzętu niż potrzeba, część ekwipunku trzeba zostawić w porcie. Na Majorce rezerwowy maszt zostawiłem w klubie i najwyraźniej ktoś musiał zapakować go do swoich rzeczy, najprawdopodobniej przez przypadek. Pokrowce są niemal identyczne i ktoś mógł nawet nie sprawdzić co pakuje. Część żeglarzy nie ma wielkiego doświadczenia. Może ktoś pakował ten maszt komuś innemu. Staram się dowiedzieć czy ktoś przez przypadek nie jest w posiadaniu mojego rezerwowego masztu, może to jednak trochę potrwać, bo część zawodników mogła nie odpakować jeszcze swojego sprzętu. Na razie cierpliwie czekam. Nie sądzę, żeby ktoś ukradł mi ten maszt, ponieważ ma on swoje numery i mierniczy to z pewnością wyłapią to podczas mistrzostw Europy czy podczas zawodów Pucharu Świata. Sprawę oczywiście zgłoszę, ale liczę, że ktoś się zorientuje i zadzwoni z informacją, że ma mój maszt.
Twoje przygotowania trochę się w tej sytuacji komplikują?
Trochę się oczywiście martwię. Po pierwsze tren maszt należy przecież do Polskiego Związku Żeglarskiego więc nie jest mój, a jestem za niego odpowiedzialny i przecież trochę on kosztuje. Po drugie jest on bardzo podobny do masztu, którego używam w tej chwili więc w razie problemów w ciągu jednego treningu jestem w stanie się do niego przystosować. Posiadanie tego rezerwowego masztu było dla mnie bardzo komfortowe, a teraz trochę ten mój komfort się pogorszył, ale mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.