Pierwszy triumf za sterem
Piotra Przybylskiego kojarzymy raczej z rolą załoganta. Niegdyś żeglował z Rafałem Sawickim na klasie 470, potem trafił pod skrzydła Karola Jabłońskiego, by w końcu wspiąć się na poziom Pucharu Ameryki (był trymerem żagli przednich w syndykacie chińskim). Od niedawna próbuje swych sił w match racingu. Pisaliśmy o jego debiucie, choć sformułowanie to nie przystoi wobec mistrza świata i Europy w tej formule rozgrywania regat żeglarskich. "Gniewko" wziął jednak ster w swoje ręce. W weekend wygrał pierwsze swoje regaty meczowe! Zapraszamy do lektury relacji Piotra Przybylskiego...
Piotrek Przybylski informuje: W sobotę rozegrano całe Round Robin przy wietrze 4-5 B. Brakowało Przemka Tarnackiego i Marka Stanczyka, ale i tak była mocna obsada. W fazie "każdy z każdym" wygraliśmy wszystkie sześć wyscigów. Pływaliśmy na Delphiach 24. Bardzo pasuje mi ta łódka. Jest szybka. Ma w sobie cechy zarówno Audi Streamline jak 470. Dobrze się na niej czuję. W sukcesie znaczną rolę odegrała moja załoga, z której jestem bardzo zadowolony. Michał Przybylski, mój brat, trymował grota, Przemek Tymoszuk - genuę, a Michał "Buszmen" Buszmicz - genakera. To fajny skład, złożony z ludzi, którzy znają tę łódkę. Szybko ją opanowaliśmy. Dobrze prezentowaliśmy się manewrowo, choć mieliśmy zaledwie godzinę na trening. Dostawałem mnóstwo informacji i miałem luźniejsza głowę. Otrzymywałem inforację o layline''ach, czasie, zmianach... To zaprocentowało, bo mogłem się skupić na sterze i pracy nad prędkością łódki. Dobrze startowaliśmy, zmuszaliśmy rywali do błędów, za co otrzymywali karę. Prowadziliśmy wszystkie wyścigi od początku do końca.
W niedzielę wiało mniej wiatru. Zmiany chodziły po 180 stopni, przechodziły fronty pogodowe. Finale ze Zbrojewskim. Finał wygrałem 2:0. Wydawałoby się, że to gładkie zwycięstwo, lecz nic bardziej mylnego.
W najbliższych planach mam start w regatach Grade 3 i 1 jako trymer grota i taktyk w załodze Przemka Tarnackiego.
Fot. Kinga Olszycka