Necko Endurance 2005

2008-07-09 16:44 Alicja Szymoniczek, Stanisław Iwiński
Necko Endurance 2005
Autor: W. Heflich, W. Krusiński Necko Endurance 2005

W Polsce nie wolno pływać jachtami po zmroku, stąd w Augustowie odbył się jedynie 8 godzinny eksperymentalny wyścig wytrzymałościowy o Mistrzostwo Świata.

Pierre Charlot to jeden znajbardziej znanych i utytułowanych pilotów motorowodnych. Od lat związany jestz koncernem Marine Power, którego szefów namówił przed paroma laty dozainteresowania produkcją łodzi motorowodnych w Polsce. Był to przysłowiowy„strzał w 10”, zarówno dla światowego koncernu jak i naszych stoczni.Błyskawicznie okazało się, że jesteśmy w tym po prostu dobrzy, a w produkcjimotorówek małych do 7 metrów długości, staliśmy się liderem na rynkueuropejskim. Co warto podkreślić konstrukcje te są dziełem w 100 procentach rodzimym,od designu do wyposażenia w najbardziej wymyślne elementy. Dzisiaj jachty madein Poland są najbardziej poszukiwanym towaremna rynku sprzętu motorowodnego.

Nie dziwi więc, żewłaściciele 3 największych polskich stoczni: Ślepska, Balt Yachtu i DelphiYachts, postanowili zrobić coś dla promocji sportu, a przy okazji swojegopięknego regionu. A ponieważ są ludźmi czynu, wspólnie z Pierrem Charlotempodjęli ideę zorganizowania zawodów Endurance w Augustowie. W ciągu niecałych 6miesięcy udało się przygotować całą logistykę - bądź co bądź bez żadnegodoświadczenia - imprezy, która trudnością przewyższa wszystko co do tej porybyło przedsięwzięte na polskich wodach. Wielka to zasługa wszystkichzaangażowanych działaczy i woluntariuszy, ale przede wszystkim sponsorów,wymienionych wcześniej stoczni z Augustowa i Olecka.

Bardzo dobrym pomysłemokazało się wydzielenie miejsca na depo (park maszyn i miejsce do tankowania) zdala od publiczności. Miejsce takie z uwagi na duże zagrożenie wybuchem odunoszących się oparów paliwa, jest pod czujnym nadzorem komisji technicznej iwymaga szczególnej ochrony. Oprócz tego zawodnicy mieli spokój odwszędobylskich, ciekawskich kibiców, polujących na autografy. Z drugiej strony,w przeciwieństwie do słynnego wyścigu w Rouen (patrz Żagle 07/05), publicznośćmiała okazji oglądania wyścigu z bezpośredniej bliskości. Wszystko zostałopomyślane z troską właśnie o zwykłego kibica. Wzdłuż całego brzegu JezioraNecko poustawiane zostały namioty, ławki i parasole. Wszędzie uruchomionopunkty gastronomiczne, i co najważniejsze, z zupełnie normalnymi cenami.

Zawodnicy zjechali doAugustowa już w czwartek, poświęcając kolejne 2 dni na trening i dopasowaniesprzętu. Nad ich bezpieczeństwem cały czas czuwały służby ratownicze,przepędzając niesfornych wodniaków, wpływających na tory wyznaczone dotreningów. Warto jednak podkreślić, że odbywało się to w sposób grzeczny ikulturalny, a nie jak się często u nas zdarza, arogancko i władczo.

W niedzielę jeziorozostało zamknięte prawie na całej powierzchni. O godzinie 11.20 Sędzia GłównyZbigniew Markiewicz, dał sygnał i kawalkada 15 bolidów ruszyła na trasę. Jakbyło do przewidzenia, na czoło od razu wysunęły się dwie załogi klasy 3: nr 2(team RMSM – łódź z silnikiem Evinrude) oraz nr 1 (team Pegase Racing – zsilnikiem Mercury). Widać było zdeterminowanie tych pierwszych i chęć rewanżuza porażkę w Rouen. Równie zacięta walka toczyła się w klasie 2 pomiędzy teamemQuicksilvera ( nr 33) pod wodzą Pierre’a Charlota oraz Cassino prowadzonego przezPhilippe’a Masselina. I tutaj chodziło o rewanż. W klasie 1 bój toczyły załogiteamów Navikart, Performance i Cobry. Nas oraz zgromadzonych kibicównajbardziej jednak interesował los polsko-szwedzkiej załogi z naszymizawodnikami: Tomaszem Rosińskim, jedynym Polakiem posiadającym pełną licencjęwyścigową oraz Józefem Wiszniewskim, właścicielem stoczni Ślepsk, głównymsponsorem i „ojcem chrzestnym” imprezy. Tomasz Rosiński wykazał się nie ladahartem ducha. Pomimo poważnej kontuzji obojczyka postanowił wziąć udział wimprezie, nie chcąc zawieźć polskiej publiczności. Nie zważając naprzeszywający ból, kontynuował dzielnie wyścig i w efekcie załoga ukończyłazawody na doskonałym drugim miejscu w klasie 2.

Ale tymczasem trwałmorderczy wyścig. Warto sobie uzmysłowić, że najszybsze bolidy rozwijająprędkość na prostej ponad 200 km/h!. Przy takiej prędkości jeden błąd, jedenpodmuch wiatru lub większa fala, może mieć tragiczne następstwa, stąd takwielki nacisk na troskę o bezpieczeństwo zawodników stawiany jest przedorganizatorami. Na brzegu zebrało się około 40 tysięcy widzów, z których wieluprzybyło specjalnie na zawody z najdalszych zakątków kraju. Przygotowano dlanich ciekawy program z występami artystycznymi czy pokazami mody, a zawody nażywo relacjonował znany dziennikarz sportowy TVP, Przemysław Babiarz. I nagle,gdy na brzegu trwał w najlepsze piknik, doszło do dramatycznej sytuacji. Bolidjednego z faworytów - teamu nr 33 Quicksilver - dostał gwałtowny podmuch wiatrui po prostu wyleciał w powietrze jak piórko, po czym wykonując efektowne saltouderzył o wodę i rozpadł się na 2 części. Błyskawicznie ruszyły służbyratownicze, przede wszystkim wyciągając z niej pilota. Został on natychmiastodtransportowany do szpitala, a uszkodzona łódź odcholowana do brzegu. Naszczęście bardzo szybko przyszła wiadomość, że pilotowi nic się nie stało, choćniestety nie mógł już kontynuować wyścigu. Mechanicy oraz drugi pilot (PierreCharlot) postanowili jednak spróbować naprawić łódź i ukończyć zawody. I udałosię. Zajęło im to trochę ponad godzinę i czerwony bolid 33 znowu pojawił się natrasie, wzbudzając owację publiczności. Choć nie liczył się już w walce ozwycięstwo, dojechał do mety i stał się prawdziwym bohaterem imprezy. Należytutaj zauważyć, że przepisy Endurance mówią, że oprócz tego kto zaliczynajwięcej okrążeń, niezbędne jest aby dojechał do mety i został „odmachany”prze sędziego. Zdarza się więc i tak, że w przypadku awarii przyjmuje siętaktykę przeczekania w boksie jak najdłużej, najważniejsze jest przekroczeniemety. Tak np. postąpiły w Rouen załogi teamów RMSM, których wysłużone 10 letnieEvinrude nie wytrzymywały trudów wielogodzinnego obciążenia. W Augustowie,dzięki krótszemu dystansowi, miały szansę dowieźć zwycięstwo i zrobiły toskutecznie. Widzowie mieli fantastyczny widok, szczególnie w drugiej częścidystansu, gdy przez wiele okrążeń w prawdziwej walce „łeb w łeb”, 2 białebolidy RMSM napędzane potężnymi 6-cylindrowymi dwusuwami Evinrude’a walczyły ozwycięstwo.

Po 8 godzinach walkiwyścig dobiegł końca. Punktualnie o 19.20 Sędzia Główny „odmachał” na meciepierwszego zawodnika. Następna runda była już tylko paradą i podziękowaniem dlawspaniałej publiczności. Na każdym jachcie pojawiły się pełne załogi, któretrzymając swoje narodowe flagi pozdrawiały widzów. W zachodzącym słońcustworzyli niezapomniane wrażenie ale i żal, że wszystko się skończyło.Pozostała nadzieja, że za rok znowu przyjadą najlepsi piloci wyścigowi świata,aby tutaj w Augustowie, walczyć o medale i tytuły.

Późnym wieczorem odbyłasię ceremonia wręczenia nagród i choć był to bardzo sympatyczny (dlazawodników) moment, to jednak nie była największym osiągnięciemorganizatorskim. Ponieważ jednak, jak już wspomniałem, była to pierwsza taktrudna i bez żadnego doświadczenia zorganizowana impreza w Polsce, aż dziw, żeobyło się bez większych wpadek. No, może przydałoby się lepiej i głośniejrozreklamować ją w środkach masowego przekazu. Wielu kibiców narzekało na tenaspekt. Zdecydowanie należy też poprawić pracę biura prasowego. Dziennikarzenie mieli łatwej pracy, a przecież to oni przede wszystkim pomagają w promocjiimprezy.

Generalnie jednak należyuznać zawody za bardzo udane i liczyć, że wejdą one na stałe do kalendarzaimprez motorowodnych. Zasługują na to organizatorzy, sponsorzy, a przedewszystkim gościnny i piękny Augustów. Czym jest dla miasta taka promocjadoskonale rozumieją miejscowe władze terytorialne i samorządowe. I to jestwłaśnie nadzieja, na kontynuację dobrych pomysłów.

Do zobaczenia za rok wAugustowie!

Kilka cyfr statystyki: zwycięzca pokonał 213 okrążeń, co jak wynika z danych organizatorów daje ponad1300 przejechanych na wodzie kilometrów w 8 godzin (jedno okrążenie ok. 6,2km). Jak łatwo wyliczyć osiągnął przeciętną prędkość 165 km/h!

Zwycięzcy w poszczególnych klasach:
Klasa 1 (łodzie z silnikami o pojemności do 1050 ccm:
1. 38 Team Touax Performance/Francja - N. Ottmann/F. Boulier/E. Clapisston/Ph. Lecomte - 124okrążenia

Klasa 2 (łodzie z silnikami o pojemności od 1050 d0 2050 ccm)
1. 21Team Cassino/Francja-Słowacja - Ph. Masselin/J-M. Guerra/T. Marchand/T. Cermak - 195 okrążeń

Klasa 3 (łodzie z silnikami powyżej 2050 ccm
1. Nr2 Team RMSM/Francja - P. Morin/R. Revert/Ch. Larigot -213 okrążeń

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.