MŚ 2014 w Santander zakończone! Podsumowuje Paweł Paterek
Mistrzostwa Świata w Santander zakończone. Polscy żeglarze wrócili do domu z jednym medalem i trzema kwalifikacjami olimpijskimi. Srebro wywalczył Przemysław Miarczyński, a miejsca dla Polski na regatach olimpijskich w Rio mamy w klasach RS:X mężczyzn, RS:X kobiet o Laser.
Naszym największym sukcesem odniesionym w Santander jest tytuł wicemistrza świata w klasie RS:X Przemysława Miarczyńskiego i czwarte miejsce Piotra Myszki. Siódma była ostatecznie Zofia Klepacka. W klasie Laser pozostaje tylko radość z wywalczonej kwalifikacji olimpijskiej dla Polski. Lokaty naszych reprezentantów w tej klasie nie zachwycają.
W złotej grupie klasy 49er żeglowała tylko jedna załoga z Polski. Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński nie zdołali jednak wywalczyć olimpijskiej nominacji dla Polski. Ostatecznie zajęli 17. miejsce.
„Nie ulega wątpliwości, że zastaliśmy tutaj bardzo trudne warunki – analizował sternik załogi Energa Sailing Team, Łukasz Przybytek – Nie udało nam się wywalczyć tutaj przepustki do Rio de Janeiro, ale to nie oznacza, że nie pojedziemy do Brazylii. Będzie jeszcze kilka imprez, na których postaramy się powalczyć o tę kwalifikację. Najpierw dla kraju, a następnie zajmiemy się wewnętrzną rywalizacją. Myślę, że zdobycie olimpijskiego paszportu po tych regatach będzie nieco łatwiejsze, bo konkurencja będzie mniejsza. Bierzemy się ostro do pracy i jeszcze bardziej wytężonego treningu. W tym sezonie czekają nas jeszcze Mistrzostwa Polski w Górkach Zachodnich. Potem trochę przerwy i ruszamy do boju. W zimie chcemy wybrać się na treningi do Hiszpanii lub na Florydę, gdzie w 2015 roku będziemy mieli mistrzostwa świata”.
W wyjazd na brazylijskie Igrzyska wierzy także załogant Energa Sailing Team w klasie 49er – Paweł Kołodziński: „Wydaje mi się, że podczas regat w Santander powinniśmy nieco odważniej żeglować i szukać trochę własnych rozwiązań. Być tego właśnie zabrakło. Nie załamujemy się jednak i jeszcze bardziej przykładamy się do treningów. Musimy też częściej sprawdzać się w rywalizacji z najlepszymi. Nominację olimpijską postaramy się wywalczyć przy najbliższej sposobnej okazji”.
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU
Równie ambitnie do olimpijskiego zadania na 1, czyli wywalczenia paszportów do Rio podchodzi nasza druga załoga 49er. Tomasz Januszewski i Jacek Nowak zakończyli hiszpańskie MŚ na 29. miejscu. Tomasz Januszewski już wyciągnął potrzebne wnioski: „Myślę, że powinniśmy zdecydowanie bardzie skoncentrować się na nieustannym treningu. Przerwy pomiędzy treningami na wodzie muszą być zdecydowanie mniejsze. W zasadzie trzeba być ciągłym treningu. To daje swobodę, luz i spokojniej pozwala spojrzeć na rywalizację na wodzie. W efekcie wyniki powinny być zdecydowanie lepsze. Nie możemy się tak bardzo „spinać” na najważniejszych imprezach. Nasza technika, czytanie wiatru, i nasza strategia nie są przecież złe. Brakuje naprawdę niewiele, żeby pływać w ścisłej czołówce. W Santander także mało zabrakło, abyśmy żeglowali w złotej grupie. Wtedy szanse na wywalczenie nominacji dla kraju wzrosłyby dwukrotnie. Nie jesteśmy zadowoleni z naszego występu, bo wiemy, że powinno być lepiej. Wiemy po prostu, że stać nas zdecydowanie na więcej”.
Jacek Nowak także zna wartość swojej załogi: „Wykonaliśmy naprawdę dobrą robotę przed MŚ w Santander. Wiedzieliśmy od niemal dwóch lat jak ważne są to regaty. Zrobiliśmy bardzo wiele, żeby się dobrze przygotować. Trochę nam w Hiszpanii nie wyszło, ale zrobimy wszystko żeby się poprawić. Zebraliśmy kolejne doświadczenia i postaramy się to dobrze wykorzystać. Nie rezygnujemy z walki o Rio”.
Najmłodsza nasza załoga w klasie 49er – Przemysław Filipowicz i Jacek Piasecki żeglowała na wodach Zatoki Biskajskiej ze zmiennym szczęściem. Polacy potrafili ukończyć rywalizację na drugiej pozycji, ale też bywało, że żeglując w czołówce zaliczali wywrotkę i tracili szansę na dobrą lokatę. Ostatecznie zajęli 45. miejsce. „Silny wiatr trochę nas tutaj pokonał – analizował Przemysław Filipowicz – Dawaliśmy z siebie wszystko, ale czasami brakowało jeszcze opływania. Mamy oczywiście plan poprawy naszego żeglowania. Musimy jeszcze wszystko skonsultować z trenerami i wierzymy, że będzie dobrze”. Podobnie uważa Jacek Piasecki: „Z pewnością brakuje nam nieco techniki, co wychodziło czasem przy tak silnym i zmiennym wietrze. Rywale wymuszają niekiedy szybką reakcję i wówczas technika musi być bez zarzutu. Wydaje się, że powinniśmy skupić się nieco na indywidualnym treningu, po czym szybko konfrontować swoje umiejętności z najlepszymi. Chcemy mocnego przyspieszenia i mamy nadzieję, że wkrótce ono nastąpi”.
Agnieszka Skrzypulec i Natalia Wójcik w klasie 470 przyjechały do Santander po chorobie, której w Brazylii nabawiła się sterniczka naszej załogi. Zakończyły regaty w Santander na siedemnastej pozycji, ale w najlepszym dla nich wyścigu zajęły drugie miejsce. Do wywalczenia nominacji olimpijskiej zabrakło bardzo niewiele. „Jesteśmy bardzo zawiedzione – twierdziła Agnieszka Skrzypulec – poprzedni sezon był dla bardzo udany. Byłyśmy pełne nadziei przed na ten rok. Coraz lepiej i skuteczniej nam się pływało. W Brazylii przyplątała się jakaś wirusowa choroba i nasz start na MŚ stanął pod wielkim znakiem zapytania. Wcześniej myślałyśmy o Santander w kontekście pierwszej dziesiątki, może nawet medalu i oczywiście pewnie wywalczonej kwalifikacji do Rio. Nie udało się! Jesteśmy trochę podłamane”. Koleżance wtórowała jej załogantka Natalia Wójcie; „Miałyśmy już swój rytm i wydawało się, że wszystko ułoży się w tym sezonie bardzo dobrze. Niestety choroba z Brazylii wszystko skomplikowała. Zastanowimy się co robić dalej”.
W klasie Finn Piotr Kula zajął 33. miejsce. Zdecydowanie poniżej oczekiwań. Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich uzyskało w Santander 138 jachtów. Polacy wzięli trzy paszporty. Kolejnych okazji trzeba będzie szukać przez najbliższe dwa lata.