Mistrzyni świata paznokci nie maluje

2008-10-16 9:18 Katarzyna Mortoń
Marta w środku
Autor: archiwum Żagli Marta w środku

Marta Hlavaty 15 września 2008 została Mistrzynią Świata Formuły Windsurfing. W portugalskim miasteczku Portimao uśmiechnięta, drobnej postury Polka odbiera czek wysokości 2800 euro. Największą nagrodą jest dla niej sam tytuł, który uwieńczył jej ciężką pracę i udowodnił, że wysiłek i determinacja się opłaca.

- Jak się teraz czuję? Oh Super! – twarz Marty promienieje. Brązowe oczy świecą się ze szczęścia. 25 letnia Polka dopięła swego. Marta jest Mistrzynią Świata w Formule Windsurfing.

– I co jeszcze? – zamyśla się.

– Nie umiem tego wyrazić... - Nabiera powietrza i uśmiecha się szeroko. Marta jest skromna i pokorna – Wszyscy trenują tyle samo – mówi – Alison jest świetną zawodniczką.

Allison Shreeve z Australii, wielokrotna zdobywczyni tytułu Mistrzyni Świata w Formule Windsurfing, była dla Polki najpoważniejszą konkurencją. – Myślę, że ważny był fakt, że wygrałam pierwszy wyścig – mówi - Dodało mi to odwagi i pokazało, że mam szansę pokonać wszystkich. Aż wstyd się przyznać. Gdy miałam 19 lat chciałam porzucić windsurfing. Nie wierzyłam, że mogę coś jeszcze osiągnąć. A jednak wysiłek się opłaca. Uczucia? Już mówiłam, wielka satysfakcja i takie dziwne wrażenie, że świat się niby zmienił, ale niby nie. W końcu wciąż jestem tą samo Martą. Tylko, że Mistrzynią Świata.

Marta trenuje windsurfing od 13 roku życia, poszła w ślady brata. – Z Pawłem wielokrotnie jeździłam na zawody. Windsurfing zawsze robił na mnie duże wrażenie. To po prostu fajnie wygląda. Możliwość podróżowania jest niewątpliwym atutem tego sportu. – Marta przez wiele lat trenowała taniec. Weszła na deskę „żeby spróbować”. Z deski już nigdy nie zeszła. Taniec kontynuowała jeszcze przez rok, by ostatecznie poświęcić się windsurfingowi. – Kocham tańczyć – Marta uśmiecha się. - Brakuje mi tego codziennie, ale to, co czuję na wodzie, jest po prostu silniejsze niż każda inna pasja... Ah, co czuję? W o l n o ś ć – dodaje z przekonaniem.

Windsurfing ma wiele odmian, co daje, według Marty, przewagę temu sportowi nad innymi. Formuła, Slalom, Waves lub Freestyle, każda dyscyplina wygląda zupełnie inaczej. Podczas gdy Freestyle to robienie trików, Formuła to wyścigi po specjalnie wyznaczonej trasie. Marta z uśmiechem opowiada o środowisku windsurferów. – Ludzie bardzo swobodni, uśmiechnięci, pozytywni, pomocni. Twój konkurent może pożyczyć Ci sprzęt do zawodów. To się nie zdarza w innych sportach!!!

Kiedy pierwszy raz wzięła udział w zawodach, była przedostatnia – Mój pierwszy wyścig odbył się w Giżycku – mówi mistrzyni z uśmiechem na ustach – Rybacy poustawiali sobie na jeziorze bojki. Nie miałam pojęcia, które bojki są linią dla windsurferów, a które oznaczają siatki dla łowiących ryby. – Marta śmieje się. – Rezultat był katastrofą, ale miałam tyle uciechy i zabawy. – Marta swoje pierwsze kroki stawiała w Sopockim Klubie Żeglarskim. Nie ukrywa, że windsurfing jest wspaniałym, aczkolwiek ciężkim sportem. – Nigdy nie zapomnę, jak musiałam trenować w temperaturze 2 stopni Celsjusza. Miałam wtedy 15 lat. Ręce mi skostniały z zimna, cała się trzęsłam. To chyba było najgorsze moje doświadczenie związane z treningami. Windsurfing jest sportem „mokrym” i „męskim”. Zdecydowana przewaga mężczyzn w sporcie sprawia, że czujesz na sobie odrobinę presji. Chłopaki są wspaniali i zawsze mi pomagają, niezależnie czy są to zawodnicy z Polski czy z innej części świata, jednak potrafią być też złośliwi. Złośliwości są pozytywne, ale my kobiety po prostu zwracamy na takie rzeczy uwagę. Myślę, że duża część dziewczyn nie może tej presji znieść i dlatego odchodzi od tego sportu – Marta zamyśla się. - Windsurfing to nie tylko sport. – Windsurfing to filozofia życia - mówi Marta. – I wcale nie przesadzam. Ja odnalazłam w tym sporcie siebie samą. Windsurfing to life style. To środowisko uśmiechniętych, pozytywnych ludzi. Radykalnych ludzi. Odważnych ludzi.

- Kryzysy? – zastanawia się Marta. - Tak kryzysy czasem przychodzą. Najpoważniejsze załamanie związane ze sportem przeżyłam w wieku 19 lat. Pamiętam to bardzo wyraźnie. Byłam gotowa zostawić windsurfing. Miałam wrażenie, że nie idę do przodu. W Austrii miały wtedy miejsce mistrzostwa Europy. Mój tata przekonał mnie, żebym pojechała. I tak też z nastawieniem, że to moje ostatnie regaty wyruszyłam do Austrii.

Marta stanęła na podium. Zajęła 3 miejsce. Zupełnie zaskoczona swoim rezultatem, nie porzuciła windsurfingu. Dostała stypendium, które umożliwiło jej dalsze treningi. – Dlaczego tak się stało? Myślę, że duże znaczenie miał tu brak stresu. Ponieważ nie jechałam z nastawieniem, że coś muszę, byłam bardziej zrelaksowana.
 
- Łzy? – Marta potakuje głową twierdząco. – O tak dużo łez. Jak przegram, czasem płaczę. Ale nie ze smutku, ze złości. Ze złości na siebie. Jak przegram to zazwyczaj wiem, dlaczego przegrałam. Bo Formuła Windsurfing jest sportem, w którym taktyka ma ogromne znaczenie. Jak popełnisz błąd, to zazwyczaj wiąże się on ze złą oceną sytuacji na wodzie. Jednak niewątpliwie największe znaczenia ma psychika. Łzy szczęścia? Po zdobyciu tytułu nie płakałam. No, może raz mi się oczy zaszkliły. Siedząc sama w samochodzie, czytałam sms-y od przyjaciół z gratulacjami. Zaraz się rozryczę – pomyślałam.  Radość jest tym większa, że Wojtek Brzozowski zdobył tytuł Mistrza Świata, a Michał Polanowski stanął na trzecim miejscu podium! Cały polski team odniósł sukces.  

- Miejsce na Miłość...Mam chłopaka od 4 lat. Mój partner jest spoza świata windsurfingu, ale też bardzo zafascynowany aktywnym stylem życia. Kiedy jedna osoba podróżuje, związek nie jest rzeczą łatwą. W relacjach jestem raczej spokojną osobą, ustępuję pierwsza nie kłócę się. Wyładowuję wszystko na wodzie. Łagodzę konflikty, nie roztrząsam ich.
 
- Mój dzień? – Marta uśmiecha się. – To zabawnie zabrzmi – zapowiada. – Wstaję rano i patrzę przez okno czy wieje wiatr. Jak jest wiatr – zabieram deskę i jadę do Łeby. Mieszkam w Trójmieście, więc nie jest tak daleko. Jednego roku miały się odbyć zawody w Wavie w Łebie. Do końca nie było wiadomo z prognoz, czy będzie wiało tego dnia. Informację, że zawody się odbędą ogłoszono dzień wcześniej. I wiesz ile osób było rano na plaży? 50! Ludzie pozwalniali się z pracy! Odwoływali dentystów i fryzjerów! Taki jest właśnie windsurfing! Wciąga, pochłania, uzależnia.

- Paznokcie?  - Marta spogląda odruchowo na swoje palce. – Nie maluję. Znaczy na studniówkę pomalowała. Szminka? Rozmazałaby się od wody.

 

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.