Michał Weselak na mecie Mini Transat!
W środę 20 listopada Michał Weselak dotarł do mety w Le Marin na Martynice, zostając czwartym polskim żeglarzem w historii, któremu udało się ukończyć regaty Mini Transat.
Pokonanie liczącej ponad 3000 Mm trasy z Wysp Kanaryjskich na Martynikę zajęło mu 17 dni, 14 godzin, 45 minut i 27 sekund. W grupie jachtów Proto Michał Weselak zajął 12. miejsce. Wcześniej, w pierwszym etapie rywalizacji, z La Rochelle do Las Palmas, sklasyfikowany został na 16. pozycji.
Zwycięzcą drugiego etapu oraz klasyfikacji generalnej Proto został Francuz François Jambou, który żeglował 12 dni, 2 godziny, 27 minut i 7 sekund. Najlepszy w grupie Series Włoch Ambrogio Beccaria płynął 13 dni, 1 godzinę, 58 minut i 48 sekund.
Pełne wyniki na stronie: www.minitransat.fr/en
Jachty mini, wyzwanie maxi
Oceaniczne regaty samotnych żeglarzy cieszą się od zawsze największym zainteresowaniem, a ich uczestnicy zasługują na wielkie uznanie. Nie ma bowiem nic bardziej ekscytującego jak zmagania samotnego człowieka z oceanem.
Co dwa lata odbywają się regaty Mini Transat. Ich pierwsza edycja została zorganizowana w 1977 r. Wówczas rywalizacja samotnych żeglarzy na oceanicznej trasie na maleńkich 6,5-metrowych łódkach wydawała się czymś ekstremalnym. Dziś wśród wielkich gwiazd światowego jachtingu regatowego można znaleźć wielu, którzy pierwsze sukcesy odnosili właśnie w klasie Mini 650. Pierwszy Mini Transat wygrał Daniel Gilard na „Petit Dauphin”, a drugie miejsce zajął Kazimierz Jaworski na „Spanielku”. W roku 2007 wystartował Jarek Kaczorowski i był 19. W 2011 r. Radek Kowalczyk ukończył wyścig na 26. pozycji w grupie Proto, a w 2015 r. wycofał się, gdy jego jacht uległ zniszczeniu po zderzeniu z niezidentyfikowanym obiektem. W tym roku na starcie stanął Michał Weselak, który z powodzeniem przeszedł trudny etap kwalifikacji. Cieszy to, że w tym arcytrudnym wyścigu biorą udział polscy żeglarze!
W sobotę 5 października o godzinie 10.30 w La Rochelle rozpoczęły się tegoroczne regaty samotników 22. Mini Transat La Boulangère. Trasa liczy ponad 4000 Mm i składa się z dwóch etapów. Pierwszy, około 1350 Mm, biegnie z La Rochelle do Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich, a drugi – który rozpocznie się 2 listopada – z Las Palmas do Le Marin na Martynice. Pierwotnie impreza miała rozpocząć się w niedzielę 22 września, ale start opóźnił się o blisko dwa tygodnie, ponieważ na przeszkodzie stanęły fatalne warunki pogodowe – bardzo silny wiatr i wysokie fale w Zatoce Biskajskiej. Na trasę pierwszego etapu wyruszyło 87 żeglarzy płynących w grupach jachtów Proto i Seryjnych. Reprezentują aż 13 krajów! Oczywiście najwięcej uczestników jest z Francji, ale nie zabrakło zawodników z Hiszpanii, Włoch, Belgii, Rosji, Szwajcarii, Japonii, Niemiec, Czech, Grecji, Wielkiej Brytanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Polski. 60 z nich to debiutanci, tylko pięciu ma na swoim koncie start w poprzednich edycjach. Jest wśród nich siedem kobiet. Najmłodszym sternikiem jest 18-letnia Violette Dorange, a najstarszym 64-letni George Kick. W poprzedniej edycji w 2017 r. Ian Lipinski, najszybszy w klasie Proto, żeglował 22 dni, 23 godz., 52 min. i 46 sek. Erwan Le Draoulec, zwycięzca w klasie Série, ukończył regaty w 24 dni, 19 godz., 6 min. i 30 sek.
Mini 650 to małe wyrafinowane maszyny regatowe. Jachty prototypowe od seryjnych różnią się zarówno projektem, jak i konstrukcją. Przede wszystkim te pierwsze mają wyższy maszt, uchylny kil i są zrobione w całości z włókien węglowych. Spośród 22 prototypów dwa są wyposażone w foile: „Arkema 3” Raphaëla Lutarda i „Cerfrance” Tanguya Bouroulleca. Przy podstawowym ożaglowaniu 40 m kw., stawiają spinakery o powierzchni blisko 100 m kw. Nie mają silnika, agregatów, a energię uzyskują jedynie z baterii słonecznych. Od sterników wymagane są niezwykłe umiejętności żeglarskie, żelazna kondycja, sprawność fizyczna i determinacja. Ponoć najlepiej sprawdzają się w tej klasie ludzie powszechnie uważani za desperatów! Nasz Michał Weselak, absolwent gdańskiej AWFiS, jest doświadczonym zawodnikiem i ma na koncie przepłyniętych ponad 10 000 Mm po Bałtyku, Adriatyku i Morzu Północnym oraz starty w najważniejszych polskich regatach morskich.
Tak powiedział nam tuż przed startem: „Nasze jachty w większości przygotowane są podobnie. Autopiloty, zasilanie, komputery – wszystko to mamy podobne lub wręcz takie samo. Jachty jednak różnią się pod względem konstrukcji i inaczej pływają, a główną rolę odgrywa sternik i jego możliwości. Mój jacht to szybka jednostka. Staram się wykorzystać go na tyle, na ile uważam to za słuszne w danych warunkach. Trzeba pamiętać, że dla wielu żeglarzy nie będzie to pierwszy start w Mini Transat, więc walka o miejsca w mojej grupie będzie trudna. Jeżeli znajdę się w okolicach połowy stawki, będzie to dla mnie ogromy sukces”. Tak więc atlantycki wyścig Mini Transat, to naprawdę maxi wyzwanie!
Waldemar Heflich