Mateusz podsumowuje start w MŚ klasy Star
Mateusz Kusznierewicz informuje: Jesteśmy już z powrotem w Polsce. Wróciliśmy zmęczeni i wyczerpani, ale też zadowoleni i uśmiechnięci, bo siódme miejsce, które ostatecznie zajęliśmy w Szwecji, jest bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że potraktowaliśmy ten sezon żeglarski bardzo ulgowo.
Prawda jest taka, że był to nasz pierwszy start w tym roku. W ogóle były to dla nas pierwsze regaty od igrzysk w Pekinie! Mieliśmy w tym roku tylko dwa treningi na Zatoce Gdańskiej. I jeden w Szwecji, do której pojechaliśmy na tydzień przed mistrzostwami. Miło było znów zobaczyć starych znajomych. Pojawiły się też nowe twarze – zawodnicy, którzy przesiedli się na Stara z innych łódek.
Podczas tych kilku dni treningowych w Szwecji zrzuciliśmy z Dominikiem rdzę, która pojawiła się przez ostatni rok właśnie z powodu braku startów. Na początku szło nam marnie. Na próbnych wyścigach nie mogliśmy załapać się do czołówki. Z czasem było już lepiej, a kiedy nadeszły regaty - już nieźle. Nic jednak nie zapowiadało tak wspaniałego początku tych Mistrzostw Świata. W pięknym stylu i zdecydowanie wygraliśmy pierwszy wyścig. Zrobiliśmy nie lada wrażenie na naszych rywalach, trenerach i obecnych tam mediach, bo wszyscy dobrze wiedzieli, jak długo nie żeglowaliśmy i że ciężko będzie nam obronić tytuł sprzed roku. A tu proszę! Taki sukces i w pewnym sensie sensacja!
W kolejnych wyścigach było różnie. Warunki wietrzne i prądy morskie u wybrzeży miejscowości Varberg okazały się bardzo wymagające i ciężkie. Mieliśmy kilka dobrych wyścigów, ale też jeden słaby. Przypłynęliśmy w nim na metę na 50. pozycji. Kiepski start, chwila zawahania i brak konsekwencji od razu wykorzystują przeciwnicy.
Ostatecznie zajęliśmy dobre siódme miejsce. Naszym celem była pierwsza dziesiątka, więc jesteśmy zadowoleni. Mamy oczywiście lekki niedosyt, ale, co ciekawe, nie z powodu wyniku, jaki osiągnęliśmy, ale poziomu żeglowania. Było całkiem nieźle, ale do perfekcji z ubiegłego roku sporo nam brakowało. Manewry, starty, wyczucie łódki, wiatru, strategia wyścigu i sytuacje taktyczne tym razem nieco kulały, co od razu z Dominikiem zauważyliśmy. Całe szczęście, nasze żeglarskie nosy, spryt i lata doświadczeń sprawiły, że kolejny raz potwierdziliśmy przynależność do światowej czołówki i że jednak stać nas na wiele.
A na koniec ciekawostka: okazało się, że jesteśmy jedyną załogą w historii klasy Star, która wszystkie swoje starty w Mistrzostwach Świata zakończyła w pierwszej dziesiątce. W naszych pierwszych zawodach w San Francisco w 2006 r. zajęliśmy ósme miejsce, rok później w Portugalii – szóste, a w ubiegłym roku w Miami wygraliśmy. Fajnie, że trzymamy poziom i dobrą średnią!
Dziękuję Wam, także w imieniu Dominika, za wsparcie i trzymanie kciuków. Dziękujemy naszym trenerom Andy’emu Zawiei i Markowi „Gołemu“ Gałkiewiczowi za pomoc i wsparcie podczas regat w Szwecji. Dziękujemy też naszym sponsorom i Polskiemu Związkowi Żeglarskiemu, którzy finansują naszą kampanię olimpijską Londyn 2012.
Niedługo wystartujemy w Mistrzostwach Polski na Zatoce Gdańskiej, a 10 września jedziemy do Anglii na regaty, które odbędą się na akwenie przyszłych Igrzysk Olimpijskich.