Lechosław Rybarczyk: kiedyś pech musiał dopaść i mnie!
- To niesamowite, ale w każdym biegu psuła mi się inna część łodzi. Inaczej nie mogę tego nazwać, jak tylko pechem, zwyczajnym pechem. Kiedyś musiał mnie dopaść. Do tej pory spotykało to moich rywali czy kolegów z drużyny. Tym razem upatrzył sobie mnie – podsumował Motorowodne Mistrzostwa Europy w klasie S-550 rozgrywane na Łotwie, mistrz z 2009 roku, Lechosław Rybarczyk.
Pech spotkał naszych zawodników podczas rozgrywanych na Łotwie Motorowodnych Mistrzostw Europy w klasie S-550. Nasz mistrz, obrońca tytułu sprzed roku – Lechosław Rybarczyk z poznańskiego klubu KS Posnania już w pierwszym biegu, w którym zajął czwartą lokatę, miał awarię łodzi. Urwana spodzina i miecznik, mimo szybkiej wymiany pozwoliły na wywalczenie w biegu numer dwa 11, zaś numer 3 – 12 pozycji. Ostatecznie zawodnik KS Posnania został sklasyfikowany na siódmej pozycji. – Po tym wszystkim, co się stało, mogę powiedzieć, że to dobra lokata. Wiem, że apetyty były duże, bo w końcu jechałem bronić tytułu, jednak to jest sport, w dodatku tak specyficzny, że nie wszystko zależy od zawodnika. Nie mogę powiedzieć, że jestem zły czy sfrustrowany. Po prostu tym razem byli lepsi – podsumował Rybarczyk.
Tuż za Lechosławem Rybarczykiem, na ósmym miejscu uplasował się Michał Rogalski z WKW PTTK Warszawa, który także miał problemy ze sprzętem, zaś 10. miejsce zajął trzeci z Polaków - Andrzej Lisy z PKM LOK.
Mistrzostwa Europy na Łotwie wygrali miejscowi zawodnicy, na trzeci stopień podium wskoczył zaś Węgier.
Katarzyna Kochaniak
Rzecznik Prasowy
Polskiego Związku Motorowodnego
i Narciarstwa Wodnego