Kusznierewicz: "Nie lubię Miami..."
Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki (klasa Star) informują z Miami: Dzisiaj nie lubię Miami... tak sobie powiedziałem kończąc drugi dzisiejszy wyścig na dalekim dwudziestym czwartym miejscu. Jeszcze pół godziny temu żeglowaliśmy na dobrej trzeciej pozycji. Zostało nam wtedy do przepłynięcia tylko jedno okrążenie. Ciężko mi nawet opisać co się dzisiaj działo. Wstyd się przyznać do takiego żeglowania i takich wyników. Dominik nawet zasugerował, żeby napisać o delfinach i orzechach kokosowych, których pływało dzisiaj dużo po zatoce, ale pomyślałem, że może w kilku słowach opowiem co się dzisiaj działo...
W pierwszym dzisiejszym wyścigu zajęliśmy 19 miejsce. Okropne to uczucie płynąć tak daleko. I nie za wiele mogliśmy na to poradzić. Brakowało nam pomysłu, energii, świeżości w głowie. W drugim było już trochę lepiej. Pomimo tego, że zostaliśmy zablokowani na starcie, przez co straciliśmy około 15 cennych sekund, po kilku zwrotach żeglowaliśmy już w czołówce. Na górnej boji byliśmy piąci. Za chwilę już trzeci. Niestety chwilę później zostaliśmy "zmiażdżeni" przez trzech rywali podczas okrążania dolnego znaku, a po chwili przyszła dwudziestostopniowa zmiana kierunku wiatru, po której straciliśmy kolejne dziesięć miejsc. Na metę wpłynęliśmy na 24 pozycji!!! Ręce opadają w takich momentach.
Przyjeżdżamy do Miami już drugi rok z rzędu. Wydawałoby się, że na tym akwenie powinniśmy czuć się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Jednak czasami zdarzają nam się takie dni, kiedy nic nie wychodzi i za nic nie mogę zrozumieć co się dzieje na wodzie.
Największym naszym problemem od początku tych regat są starty. Nie możemy przebić się na nich do przodu, wyjść na czysty wiatr i żeglować tam gdzie chcemy. Jesteśmy spychani w złą stronę i na tym kończy się zabawa. I nie wiem za bardzo co z tym zrobić!?! Do tej pory starty były naszą mocną stroną. Naszym asem, którego wyciągaliśmy z rękawa w najważniejszych momentach regat. W tym tygodniu mamy same dziewiątki.
Po dzisiejszym dniu przeorganizowaliśmy sobie kilka spraw w głowach. Zapisaliśmy kilka ciekawych wniosków na przyszłość (w tym jeden ważny, żeby nie przyjeżdżać na treningi przed ważnymi regatami na dłużej niż na 10 dni przed ich rozpoczęciem).
A na kolejne dwa dni też zmienimy swoje podejście do tych regat. Zobaczymy, może pomoże. W końcu to tylko sport i tylko od nas zależy jak będziemy dalej żeglować. A dobre rozwiązanie jest skryte gdzieś głęboko w naszych głowach.
Pozdrawiamy,
Mateusz i Dominik