IV Regaty PSB

2011-08-22 16:58 Klaudiusz Kobiela
_
Autor: Materiały prasowe PSB

Czwarte już Regaty Polskich Składów Budowlanych odbędą się, jak każe tradycja, na początku września, od 3 do 11 września w Chorwacji. Zawody te stały się stałym punktem programu dla budowlańców, którzy w tym roku ścigać sie będą na 25 jachtach turystycznych róznej wielkości.

Wszyscy wiedzą, że powodzenie regat, jak zresztą każdego wydarzenia na wodzie, czy pod wodą w decydującej mierze zależy od Neptuna. Uzbrojony w nierozłączny trójząb rezyduje on w swoim królestwie głębi i czujnym okiem obserwuje, co my tam na górze wyprawiamy. Zdenerwować go łatwo, a jak gniewny karze żeglarza surowo. Każdy skipper wie o tym i stara się o jak najpoprawniejsze z Neptunem stosunki.

Współpraca organizatora regat z Neptunem jest znacznie trudniejsza. Nie chodzi tu już tylko o sprzyjający wiatr (nie za silny, nie za słaby, w odpowiednim kierunku, no i bardzo Neptuna proszę, żeby tylko nie bora), nie, tutaj chodzi o całe regaty. Żeby nikt nie zachorował (o morskiej chorobie nie mówimy, tego się i wytrawne wilki morskie nie wstydzą), żeby Karlovaćka, albo Ożujska (to nasze ulubione gatunki piwa) dla nikogo nie zabrakło, żeby zarezerwowane miejsca w marinach rzeczywiście były zarezerwowane, żeby odbiór jachtów odbył się sprawnie i szybko, żeby nikt na skałę nie wjechał, żeby miejsca i jadła dla 220 osób w restauracji wystarczyło, żeby muzyka, szanty i nie tylko szanty się podobała, żeby w końcu wszyscy byli szczęśliwi i chcieli przyjechać następnego roku... Lista postulatów do Neptuna jest bardzo długa. I w tym roku, długą naradę z Neptunem odbędzie, już po raz czwarty, organizator Regat PSB, Zdzisław Gajos.

Zdzich

Zdzisław kocha budownictwo i kocha żeglarstwo. Sam za bardzo już nie wie, co kocha bardziej. Dlatego, cztery lata temu spróbował obie te swoje pasje połączyć. Pomogło mu w tym doświadczenie długoletniego przyjaciela, Andrzeja Brońki, który jak niewielu tylko zna żeglarskie akweny chorwackiego Adriatyku.
IV Regaty PSB, odbędą się, jak każe tradycja, na początku września, od 3 do 11 września. Już po raz czwarty...zawody te stały się stałym punktem programu dla budowlańców, a
również dla Mande Charter, firmy, która w Marinie Kremik koło Sibenika stawia co roku do naszej dyspozycji jachty.

Marina Kremik koło Sibenika

Będzie ich w tym roku znowu 25, w większości małe i zwinne Salony 37, ale będą też i większe Salony 42 i 44, będzie kilka Elanów, Jeanneau i będą dwa Beneteau 54, duże luksusowe jachty, w których, jak wieść niesie, żeby żarówkę sufitową wymienić, trzeba wejść na drabinę...

Ekipa organizacyjna będzie pod wodzą Bożeny

I IV Regaty będą, jak co roku, profesjonalnie zorganizowane. Będzie jacht sędziowski, obserwujący czujnie wszystko, co się będzie działo na morzu, będzie ekipa organizatorów, pod wodzą Bożeny Sąsiadek i Roberta Bańskiego, dbająca o wszystko, co będzie się działo na lądzie, i będzie oczywiście kapitan Andrzej Brońka w roli, jak co roku, komandora regat.

Komandor regat: zastępca Neptuna

Starzy bywalcy regat PSB wiedzą, że komandor regat, to de facto zastępca Neptuna, widzieliśmy w czasie zeszłorocznych III Regat, jak często Andrzej przez walkie-talkie z Neptunem konferował. Co z nim ustalał, nie wiadomo. 'Tajemnica służbowa' wykręcał się zwykle od odpowiedzi.

Głównym zadaniem ekipy sędziowskiej będzie ustalenie, która łódź kolejny etap regat wygrała. Prosta sprawa, wydawałoby się, wygrywa ten, kto pierwszy pojawi się na mecie. Nic podobnego, i w tym roku okaże się, że najczęściej etapu nie wygrywa jacht, który pierwszy jest na mecie, lecz ten, który ma dobre papiery, tzn. współczynnik, który wszystkie jachty, i duże i małe do wspólnego mianownika sprowadza. Nikt nie odbierze jednak radości załodze jachtu, który namacalnie, fizycznie pierwszy jest na mecie...i pierwszy usłyszy sędziowską trąbkę, jak róg Wojskiego, w dawnych czasach...nikt wtedy o współczynnikach nie myśli. Ustalenie zwycięzcy zdecydowanie nie odbędzie się przy zielonym stoliku, organizatorzy dbają o to, żeby broń Boże, stolików koloru zielonego na jachcie sędziowskim nie było.

Regaty...to gniewny szum przecinanych przez dziób łodzi fal, to świeża bryza z dziobu, pachnąca Adriatykiem, a czasami piniami z lądu, kto raz ten zapach poznał, nie zapomni go do końca życia i zawsze będzie choćby tylko dla tego zapachu do Chorwacji wracał. Regaty to także łopot żagli, (co, znowu ten zwrot sknociliśmy?), a wieczorami urokliwe miasteczka, często pamiętające rzymskie czasy, tawerny (przepraszam, konoby), w których przesiadujemy do białego rana pod pnącymi się po dachu winoroślami, czy pod drzewkiem figowym.
Będzie i wspólne śpiewanie, szanty, i nie tylko szanty, piosenki, które wszyscy znamy, które towarzyszą nam od przedszkola do...emerytury. Pewnie przyłączą się czasami do nas tubylcy, zwłaszcza, kiedy gitara komandora Andrzeja przypomni sobie jakąś dalmatyńską, czy macedońską nutę. Tylko z serbskimi nutami trzeba uważać, takie to już czasy. Ale to nie tylko gitara, pod wodzą komandora Andrzeja, szanty i nie tylko szanty będzie wyczarowywał dla nas każdego wieczoru cały zespół muzyczny, będzie Renia, wokalistka o jedwabnym głosie, skrzypaczka Ania i akordeonista Wacek. Zespół znany pod nazwą 'Klejnoty Kapitana' ćwiczył pilnie zimę całą, dowiedzieliśmy się z dobrze poinformowanych krakowskich źródeł.

"Klejnoty Kapitana"

W tym roku, po raz pierwszy dołączy do nas również Dominika Płonka, wokalistka gliwickiego zespołu 'Sąsiedzi'. Klejnotów będzie więc u nas dostatek...

 

Ale dokąd płyniemy w tym roku?

Trasa IV Regat PSB

Tak jak co roku, stara się Zdzichu (Zdzisław, Dzidek, Zdziś, każdy go zna, każdy wie o kogo chodzi) o atrakcyjną trasę. Konferują wtedy z komandorem Andrzejem w czasie długich zimowych wieczorów. Czy rozmawiają wtedy również z Neptunem, nie wiadomo. Ale jest to bardzo prawdopodobne, regaty to ważna sprawa, warta nawet tego roamingu.

Komandor Andrzej (po lewej) i organizator Zdzisław ustalają taktykę przed następną wideokonferencją z Neptunem

Trzeba taką trasę ustalić, żeby zobaczyć coś nowego. Wielkim marzeniem jest od dawna Dubrovnik, dawna Ragusa, perła Adriatyku, stare miasto, tak piękne, że tych, którzy chcą je zobaczyć jest więcej, niż stare miasto może pomieścić i straż miejska wpuszcza tylko tyle nowych zwiedzających, ilu właśnie wyszło. Ale to za daleko, mamy tylko tydzień. Nasz tydzień niezwykłej przygody, który jak zawsze jest za krótki; trudno potem wracać do codziennej rzeczywistości.

Więc zamiast do Dubrovnika płyniemy docelowo na wyspę Korcula, na południe od naszego macierzystego Primosten, skąd startujemy i dokąd wracamy. Primosten, ze swoim mostem łączącym zabytkowe stare miasto na małej wysepce ze stałym lądem, jest, notabene, najczęstszym motywem na chorwackich widokówkach. Więc, być może, niektórzy z nas już taką widokówkę od kogoś dostali, albo może sami wysyłali.

 

Pocztówkowe Primosten

Po drodze zatrzymamy się w miasteczku Vis, na wyspie o tej samej nazwie. Vis to najbardziej oddalona od lądu zamieszkała chorwacka wyspa. Stąd już niedaleko do Włoch, do Ancony kurs 270o, prosto na Zachód. Ale my płyniemy dalej na południe, to już tylko jeden skok na Korculę, wyspę znaną z kryształowo czystej wody i bogatej historii. Przechodziła z rąk do rąk, najpierw skolonizowali ją Grecy, właśnie z niedalekiego Vis, potem przyszli Rzymianie, potem słowiańscy Chorwaci, Wenecjanie, Włosi, Habsburgowie, wszyscy chcieli tę Korculę dla siebie zdobyć. Zatrzymamy się najpierw na jej północnym cyplu, w miasteczku Vela Luka, czyli Wielki Port. W miasteczku musimy koniecznie zwiedzić miejscowy Dom Kultury z jego licznymi muzeami i galeriami. Powinniśmy również zobaczyć niedaleką Wielką Grotę (Vela Spila), gdzie odkryto ślady działalności człowieka z epoki neolitu, czyli jakieś 20 000 lat temu! Prawdopodobnie jednak ówcześni mieszkańcy Wielkiego Portu nie żyli tak bardzo z turystyki jak mieszkańcy dzisiejsi.
Następnego dnia płyniemy wzdłuż zachodniego brzegu wyspy do miasteczka Korcula. To będzie najdalszy punkt naszych tegorocznych regat, potem będziemy już tylko wracać. Korcula to małe, urocze miasteczko o antycznej zabudowie. W centrum miasteczka zatrzymamy się przed domem, na którym umieszczona jest tabliczka informująca, że w tym domu właśnie urodził się, kiedyś, dawno temu, Marco Polo. Stąd wyruszał więc może wielki podróżnik na swoje handlowe podboje, do Chin. To były czasy! To wtedy my sprzedawaliśmy coś Chińczykom!

  

Korcula na wyspie Korcula

Z Korculi płyniemy w środę z powrotem, przez wąski przesmyk pomiędzy wyspą a półwyspem Peljesać dalej na północ, na wyspę Hvar, wyspę lawendy produkowanej tutaj od stuleci na potrzeby głównie francuskiego przemysłu kosmetycznego. Zatrzymamy się w marinie Palmiżana, skąd blisko jest do miasteczka Hvar ze swoimi potężnymi murami obronnymi, zbudowanymi przez Wenecjan, które miały chronić miasto od napaści, głównie ze strony słowiańskich Chorwatów. W tamtych czasach Wenecja kojarzyła się nie tylko z gondolierami jeżdżącymi czarnymi czółnami po wąskich kanałach.

 

Hvar na wyspie Hvar

W czwartek wracamy przez Splitskie Vrata do Trogiru. Trogir był w latach, kiedy z Polski do Jugosławii jeździło się na wkładkę paszportową, małym i sennym miasteczkiem. Uroczym wprawdzie, ale rzadko odwiedzanym przez turystów. Od tego czasu wiele się zmieniło, Trogir stał się turystyczną Mekką, przez wąskie uliczki starego miasta przewijają się tłumy. My spędzimy w Trogirze specjalny wieczór; będzie to pożegnalna kolacja, połączona z ogłoszeniem oficjalnych wyników regat. Będą, jak zawsze łzy radości...i łzy rozczarowania.

 

Trogir: przed sezonem turystycznym

Ostatni dzień, piątek, to pożegnanie z regatami. Żeglarski spacer z Trogiru z powrotem do Primosten. Jakkolwiek bez oficjalnej sportowej rywalizacji będziemy się prawdopodobnie i tak, jak zawsze, ścigać. Całkiem prywatnie.

Tymczasem trwają ostatnie, gorączkowe przygotowania do regat. Szyte są załogowe stroje, ćwiczone zwycięskie pieśni, organizowane są ostatnie zgrupowania treningowe, opracowywuje się strategie, mające prowadzić do zwycięstwa i taktyki, jak znowu nie zawalić startu. Są zajęcia na siłowni, treningi psychologiczne i ćwiczenia na symulatorze.

Niech zwyciężą najlepsi! Ale o tym, jak zwykle, zadecyduje sam Neptun.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.