Fastnet Race 2015: Polacy szykują się do startu
16 sierpnia ponad 300 jachtów wystartuje w jednych z najbardziej prestiżowych regat pełnomorskich - Fastnet Race. Dwa lata temu 300 miejsc (limit uczestników narzucono ze względów bezpieczeństwa) rozdysponowano w niecałe 24 godziny. Alokacja 300 miejsc na tegoroczny wyścig zajęła 24 minuty!
Dodatkowe miejsca zostaną przyznane członkom Royal Ocean Racing Club i ostatecznie linie startu przekroczy około 340 jachtów. Tegoroczny wyścig odbędzie się w 90 rocznicę pierwszego Fastnet Race i nie mam wątpliwości, że każdy kto liczy się w świecie regat pełnomorskich stanie na starcie. Flotylla 30 metrowych supermaxi, jachtów wszystkich możliwych klas Volvo, minimaxi, jachty klasy IMOCA i mniejsze łodzie będą walczyć na 608 milowej trasie o zwycięstwo, o zajęcie jak najlepszego miejsca, o rekord trasy, czy też po prostu o ukończenie wyścigu i przejście do historii. Dla większości żeglarzy to wyścig, w którym po prostu trzeba wziąć udział, a dla wielu spełnienie żeglarskich marzeń.
Zobacz koniecznie: Nowa Marina Gdynia: szczegóły projektu i piękne ZDJĘCIA
W tym roku popłynę w Fastnet Race na "Monster Project" Volvo Open 70. W większości z moich poprzednich regat (Caribbean 600, Channel race, St.Malo Race, Round Britain and Ireland) zakładaliśmy, i najczęściej tak właśnie było, miejsce w pierwszej trójce lub piątce. W Fastnet Race 2015 tak nie będzie. Wiele będzie oczywiście zależało od ostatecznego kształtu listy startowej i do czasu jej publikacji spekulacje o naszym możliwym wyniku byłyby przedwczesne. Nie, nie staram się uniknąć jasnej deklaracji. Po prostu na tym etapie naprawdę nie wiem. Wyobraźcie sobie na przykład, że niektórzy sponsorzy jachtów Volvo Ocean 65 z kończącego się w czerwcu Volvo Ocean Race uznają Fastnet za dobrą okazję do dalszej promocji. To od razu 4 czy 5 jachtów, które pokonają większość jednostek, z nami włącznie.
Ale zanim wystartujemy w Fastnet Race musimy dostarczyć "Monster Project" z Karaibów do Europe. Za 10 dni rozpoczniemy oczekiwanie na okno pogodowe, które pozwoli szybko i bezpiecznie przepłynąć z Barbadosu na Azory i dalej do Southampton. To zadanie nieco bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać i tutaj, szczególnie dla tych z Was, którzy pewniej czują się na szlakach śródlądowych krótkie wyjaśnienie. Wielu z nas przyzwyczajonych do samochodowej nawigacji i przekonanych, że GoogleEarth daje odpowiedz na każdą zagadkę geograficzną wskaże, że nasza trasa to tylko około 2.300 mil morskich (pierwsze zdjęcie pod tekstem) i, gdybyśmy płynęli jachtem motorowym, to tak właśnie by było. Niestety na "Monster Project", szczególnie przy wielodniowym przejściu Atlantyku przy zmiennej i często dość ekstremalnej pogodzie musimy również brać pod uwagę siłę i kierunek wiatru i to nasze zadanie nieco komplikuje. Drugie zdjęcie pod tekstem pokazuje aktualną sytuację na naszej trasie (przyznam, że w sposób nieco przejaskrawiony i niezbyt dokładny) i różne opcje trasy. Na szczęście urządzenia elektroniczne na "Monster Project" mają większą moc obliczeniową, niż Apollo 11, które dostarczyło Armstronga i Aldrina na księżyc (i z powrotem), co w połączeniu z dość skomplikowanym oprogramowaniem i ciągle aktualizowanymi prognozami pogody powinno pomóc i pozostawić nam nieco czasu na podziwianie wschodów i zachodów słońca. Ale przede wszystkim umożliwić nam szybkie i bezpieczne przebycie Atlantyku.
Po powrocie opowiem Wam oczywiście jak było, a potem o dalszych przygotowaniach do Fastnet Race 2015, w którym to wyścigu nie będę jedynym Polakiem.
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU
Autorem tekstu jest Jacek Siwek, który w załodze jachtu "Monster Project" wystartuje w regatach Fastnet Race.