Do regat morskich bez przeliczników

2010-02-21 15:57 Marcin Rymarz/Stocznia Ustka Sp.z o.o.
Jacht morski
Autor: Archiwum serwisu

Największą radość żeglowania daje bezpośrednia rywalizacja i regaty bez przeliczeń: kto pierwszy na mecie ten wygrywa. Założenie to z powodzeniem realizuje powstająca właśnie klasa GP 33, której animatorem i jednym z orędowników jest Konrad Smoleń, skipper Stocznia Ustka Sailing Team.

Klasa GP 33

- Żeglować zacząłem jako młody chłopak, ale nie pływałem regatowo tylko krążowniczo. - wspomina Konrad Smoleń - Bardzo szybko zrobiłem stopień Jachtowego Kapitana Żeglugi Wielkiej i zacząłem prowadzić rejsy po różnych morzach. W Polsce, w latach osiemdziesiątych, byłem człowiekiem systemowo zbędnym, więc żeglowałem. Na dwustulecie Australii ruszyła z kraju ekipa ośmiu jachtów. Pożeglowałem z Cape Town do Sydney, prowadząc „Jana z Kolna". Pomógł mi wtedy bardzo kontakt, jaki dostałem od Zygi Perlickiego. Leciałem do RPA, przez Moskwę i Maputo, żeby zmienić poprzedniego kapitana. W kieszeni miałem 200 dolarów, a podróż trwała tydzień. Dopłynęliśmy do Australii jachtem strasznie sponiewieranym przez Ocean Południowy, ale za to z załogą gotową żeglować dalej, choćby na koniec świata. Właśnie wtedy nauczyłem się budować team, co przydało się w żeglarstwie regatowym. Trenował nas Zyga Perlicki i była to fantastyczna szkoła. Żeglowaliśmy naprawdę dużo, wyścigi były długie, po dwie, trzy doby, w każdych warunkach. Na naszych jachtach typu QT nie było to łatwe. Kiedy zaczęliśmy dochodzić do światowej czołówki skończyła sie formuła IOR. Zawodnicy z zagranicy przesiedli się na inne jachty, a my mogliśmy ścigać się jedynie na poziomie klubowym.
W 1996 r. na Mistrzostwach Świata w Trawemünde zdobyłem 4 miejsce. Płynąłem wtedy na Scorpio pożyczonym od Łukasza Komornickiego. Były to ostatnie mistrzostwa tej klasy. Dwa lata później, jako nawigator w załodze Karola Jabłońskiego, zająłem pierwsze miejsce na Mistrzostwach Europy klasy ILC 40. Niestety, wyników nie potwierdzono formalnie, bo do klasyfikacji zabrakło jednej łódki, a w przeliczeniu z innymi jachtami spadliśmy na dalsze miejsce.

Wtedy zaczęła się na dobre formuła IMS. Wydawało się, że wyścigi handicapowe mają sens, bo dzięki VPP można sprawiedliwie porównać różne jachty. Poziom regat bardzo się podniósł. W ostatnich latach stworzyliśmy stowarzyszenie i Ośrodek Szkolenia Regatowego. Wykłady prowadzone zimą przez Jarka Kaczorowskiego, Jacka Wysockiego i Gienka Gintera ściągały masę ludzi. Wiosną Adam "Coach" Jankowski ustawiał nam trasę treningową. Na zakończenie robiliśmy Regaty o Puchar Komandora YKP Gdynia i w sezon wchodziliśmy dobrze przygotowani. Sponsorowała to moja firma i trudno o lepiej wydane pieniądze. Całość przypominała program "Go for speed " stosowany w Kieler Yacht Klubie. Zresztą koledzy z Kielu pomagali nam bardzo sędziując Regaty o Puchar Komandora, czy Mistrzostwa Polski w Świnoujściu. Pływaliśmy wtedy na 27 stopowym jachcie zaprojektowanym przez Giovanniego Ceccarellego, wyglądającym jak zminiaturyzowany America's Cupper i zbudowanym w Stoczni Ustka. Mówię o tym nie bez kozery, bo gdy powstanie klasa GP 33 to jesteśmy przygotowani organizacyjnie żeby ją prowadzić i rozwijać. Dobre zaplecze dla powstającej klasy to moim zdaniem jeden z warunków sukcesu.

Ścigając sie na morzu w stawce bardzo różnych jachtów staraliśmy się wygrywać ze wszystkimi. Najwięcej frajdy jednak dawała nam rywalizacja z Gienkiem Ginterem. Mieliśmy łódki podobnej wielkości, porównywalne technicznie. Dawało to szanse na ostrojenie sprzętu i poprawę prędkości. Były to jednak jachty nieco za małe na poważne regaty, o czym przekonały nas wyniki uzyskane na Kieler Woche czy Gotland Runt. W Kielu zajęliśmy kilka razy trzecie miejsce. Było to jednak w wyścigach, w których udało się nam wyrwać na swobodny wiatr spod zasłony żagli większych jednostek. Na Eurocard Gotland Rund prowadziliśmy w swojej klasie przez ponad dobę. Jednak mając cztery osoby załogi nie wytrzymaliśmy z braku snu, a konfrontacja z większymi jachtami zepchnęła nas po trzeciej dobie na środek stawki.

Na mistrzostwach Polski w Świnoujściu Gienek Ginter „rzucił nam rękawicę". Pomyśleliśmy wtedy o budowie większego jachtu. Odpowiedzią było GP 33. Po raz kolejny skorzystaliśmy z projektu Ceccarellego, który koordynował również projektowanie masztu i żagli. Kadłub, jaki wyszedł spod ręki Andrzeja Glebowa, głównego budowniczego i szefa produkcji laminatów w Ustce, jest jak marzenie - bardzo wytrzymały i lekki. W budowie pomagał nam Jacek Wysocki, co spotkało się z wielkim entuzjazmem ze strony Giovanniego. „Z najlepszym na świecie dziobowym z łatwością poradzicie sobie w opanowaniu łódki" - zwykł mawiać projektant, kiedy zdawaliśmy mu relację z poszczególnych faz budowy.
Jak przy każdym nowym projekcie, miałem pewne obawy jak zachowa się na wodzie, ale po pierwszym postawieniu żagli ustąpiły one w zupełności. Łódka żegluje bardzo ostro. Przy 16 węzłach TWS osiągaliśmy ponad 7 węzłów na wiatr i 15 - 16 z wiatrem. Jachty, na których żeglowałem poprzednio, sprawiały sporo kłopotów w żegludze na kursach pełnych przy silnym wietrze. Z trudem wchodziły w ślizg. Doświadczenia z GP 33 dają mi pewność, że uda nam sie posurfować z falą. Warunek jest jeden - dociśniemy rufę i zachowamy sterowność.

Mówiąc o klasie nie sposób pominąć innych łodzi, które ją współtworzą. Pierwszą zwodowaną konstrukcją był jacht projektu spółki Nelson/Marek zbudowany przez Lloyda Stevensona w Nowej Zelandii. Odpowiedź na niego stanowił japoński projekt Akihiro Kanai'ego. Zbudowała go nieistniejąca już stocznia Tsuboi Yacht. W przeciwieństwie do swej węglowej poprzedniczki, druga łódź wykonana została z laminatu zbrojonego włóknem szklanym. Poza Europą jest jeszcze łódź Roberto Barrosa z Brazylii. Nasza, ustecka produkcja jest pierwszą tego typu zrealizowaną na starym kontynencie. Oprócz niej w kraju powstała konstrukcja projektu Wojtka Denderskiego. Zbudował ją Młodzieżowy Klub Żeglarski „Bryza" z Goleniowa. Trzecia polska łódź powstaje za sprawą Gienka Gintera i jego syna Roberta. Będzie gotowa we wrześniu. Poza Polską jedyną europejską łodzią zbudowaną w oparciu o wymogi klasy GP 33 jest dzieło młodego, niemieckiego konstruktora, Torstena Viebrocha.

Nasze tegoroczne plany regatowe to Kieler Woche (19 - 27 czerwca), ORC International Swedish Championships (3 - 10 lipca), Eurocard Round Gotland Race (7 - 10 lipca), Morskie Żeglarskie Mistrzostwa Polski (19 - 23 sierpnia) i Mistrzostwa Świata w Flensburgu, w Niemczech (5 - 11 września). Zanim to nastąpi, jach będzie można zobaczyć na tegorocznych Targach Wiatr i Woda, które odbędą się w dniach 11 - 14 marca, w Warszawie.

Charakterystyka jachtu CYD3308

Materiał konstrukcyjny        laminat epoksydowo-węglowy
Długość całkowita               9,99 m
Długość na linii wodnej        9,71 m
Szerokość całkowita            3,00 m
Zanurzenie maks.              2,20 m
Wyporność jednostki pustej 2000 kg
Ciężar balastu                   1050 kg
Maks.ciężar załogi              640 kg
Kategoria projektowa          CE-A
Grot                                  39,83 m2
Fok                                   25,80 m2
Spinaker asymetryczny        135,92 m2
Projektant                          Giovanni Ceccarelli
Producent                           Stocznia Ustka Sp.z o.o.

Cechy wyróżniające jacht:

- Wąski kadłub o skoncentrowanej w środku ciężkości masie zapewnia znakomite osiągi w żegludze na wiatr. Dzięki nadzwyczaj lekkiej i sztywnej konstrukcji kadłuba (500 kg wraz z pokładem) jacht wykazuje bardzo dużą dzielność morską umożliwiającą starty w regatach nowej klasy ORC GP 33 zastępującej starą ¾ Ton IOR. Jacht jest samosterowny i doskonale zrównoważony. Dzięki dużej stateczności kursowej łódź zapewnia bezpieczną żeglugę na spinakerze nawet w warunkach wysokiej fali i szkwalistego wiatru.

- Kadłub jachtu wykonano z najwyższej jakości kompozytów produkcji SP. Zbrojenia z włókna węglowego przesycono żywicą epoksydową, a jako materiał przekładkowy w konstrukcji typu "sandwich" zastosowano Airex. Całość powierzchni wykończona jest przy użyciu systemu lakierniczego Nautix.

- Balast odlany z ołowiu zamocowany jest na płetwie, której spawana konstrukcja została wykonana ze stali o wysokiej wytrzymałości typu Weldox 700. Jego kształt był testowany i optymalizowany przy pomocy oprogramowania CFD (Computational Fluid Dynamic), tak aby osiągnąć minimalny opór przy obniżonym środku ciężkości.

- Wyposażenie łodzi stanowią produkty renomowanych firm. Ster, z płetwą i trzonem z włókna węglowego, osadzony jest w łożyskach JP3. Maszt i takielunek zostały wykonano przez King Composite w Argentynie. Kewlarowe żagle zaprojektowane przez Juan'a Garay'a, współpracującego wcześniej przy projekcie +39, uszyto w North Sails Argentina.

- Rozplanowanie pokładu jest typowo regatowe. Szeroki i płytki kokpit gwarantuje swobodne przemieszczanie się załogi. Całe wyposażenie pokładowe dostarcza Harken i Spinlock. Kabinę zaprojektowano według przepisu o minimalnej objętości. We wnętrzu znajdują się 4 koje.

- Łódź może startować w regatach ORC / IRC odbywających się zarówno w strefie przybrzeżnej jak i na pełnym morzu.

 

Stocznia Ustka Sp.z o.o.


Konrad Smoleń
Prezes

Marcin Rymarz
Product Manager

 

 

Jacht klasy GP33 w akcji

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.