Deskarze rozpoczęli przygotowania do MŚ klasy RS:X
Piotr Myszka, Radosław Furmański, Maja Dziarnowska oraz młodzieżowcy Przemysław Szybkowski i Mikołaj Michalski trenowali w portugalskiej Vilamourze pod okiem Przemysława Miarczyńskiego i Michała Przybytka. Nasi windsurferzy rozpoczęli tym samym przygotowania do mistrzostw świata klasy RS:X, które odbędą się pod koniec lutego w Sorrento w Australii.
W Polsce jest już za zimno, by efektywnie trenować, więc nasi zawodnicy w poszukiwaniu optymalnych warunków do treningu pojechali do Villamoury. Miejscowość położona jest na południu Portugalii, gdzie w listopadzie panują świetne warunki do żeglowania.
– Mimo przeważających północnych wiatrów, które tam wieją od brzegu, w Vilamourze prawie zawsze jest spora oceaniczna fala. Dzięki temu zawodnicy mają lekko utrudnione zadanie, co później wpływa korzystnie na ich wytrenowanie. Było to pierwsze nasze zgrupowanie po zakończonych pod koniec września mistrzostwach świata. Na początku skupiliśmy się głównie na rozpływaniu po ponad miesięcznej przerwie i aktywnym wypoczynku w domu. Odświeżyliśmy technikę wykonywania zwrotów oraz różnych potrzebnych w trakcie ścigania manewrów. Tym razem mniej koncentrowaliśmy się na wyścigach treningowych, których z kolei w grudniu będziemy robić nieco więcej. Trening specjalistyczny uzupełnialiśmy pływaniem na deskach z foilem/hydroskrzydlem ponieważ już od sierpnia 2020 roku będziemy się ścigać w klasie iFoil, która na igrzyskach w 2024 roku zastąpi RS:X-a – mówi Przemysław Miarczyński.
– Upałów w Portugalii nie było, ale za to wiatru nam nie brakowało. Może tylko jednego dnia mieliśmy słaby wiatr, a tak głównie ślizg. 12 dni zgrupowania minęły bardzo szybko. Codziennie staraliśmy się robić 2 treningi na wodzie. Jeden najdłuższy na RS:X-ach, a drugi na deskach z hydroskrzydłem. Robota zrobiona, jesteśmy już w kraju, gdzie oczywiście będziemy podtrzymywać formę treningiem ogólnorozwojowym, a w grudniu lecimy na kolejne zgrupowanie w to samo miejsce, gdzie tym razem odbędą się dodatkowo regaty – mówi Piotr Myszka.
– Październik zawsze upływa pod znakiem lekkiego roztrenowania, robimy sobie trochę przerwy od deski. W zasadzie tylko kilka razy pływaliśmy w Sopocie. Ten miesiąc przerwy trochę odczuwaliśmy w początkowej fazie zgrupowania, dlatego w Portugalii stawialiśmy nacisk na intensywność treningu i wypływanie większej ilości godzin, zwracaliśmy większą uwagę na technikę, manewry. Akwen w Villamourze trochę przypomina akwen olimpijski w Tokio, jest duża fala, lekki prąd, nie są to łatwe warunki. Z Piotrem fajnie się dopełniamy, nikt się nie oszczędza, to były bardzo dobre treningi. Wracamy w grudniu w to samo miejsce, będzie tam też sporo zawodników z innych krajów, więc odbędą się też regaty treningowe, podczas których będziemy mieli okazje poćwiczyć starty – dodaje Radosław Furmański.