„Afrykańskie regaty” w Giżycku - Boatshow Cup 2010
Jarek Cieślak przysłał relację z zakończonych 18 lipca regat PPJK Boatshow Cup w Giżycku: Od kilku lat żeglarze spotykają się z firmą Interservis - jesienią na targach Boatshow w Poznaniu, a latem w Giżycku, na regatach Boatshow Cup. W tym roku organizatorom udało się podnieść rangę imprezy dzięki klasie Micro, która rozgrywała Międzynarodowe Mistrzostwa Polski tej klasy. Ponadto, w tym roku Boatshow Cup zaliczany był do pucharu Polski w klasie „Omega”. Przede wszystkim jednak ścigano się tradycyjnie w ramach PPJK – w sumie w imprezie wzięło udział 71 załóg, w tym goście z Łotwy i Rosji.
Afrykańska pogoda, upał dochodzący do 37 stopni C, temperatura wody w Niegocinie 26 stopni i wiatr 4 st. B zapewniały wspaniałe warunki do ścigania. Dwie trasy ustawione osobno dla „Micro” i „Omegi” oraz osobno dla klas PPJK pozwalały na szybkie przeprowadzanie wyścigów bez zbędnego oczekiwania na pozostałe w wyścigach klasy. Sprawna praca sędziów pozwoliła rozegrać po pięć wyścigów.
Niedzielny poranek przywitał uczestników regat bezwietrzną pogodą. O ile „PPJK-i” miały trasę ustawioną i tylko oczekiwały na wiatr, to „Omegi” i „Micro” podążały w różne zakątki jeziora za statkiem Komisji Regatowej. SG regat Wojciech Caban wytrzymał jednak do końca i udało się rozegrać wyścig przy cierpliwie wyczekanym wietrze. Prawdziwe „fun” zrobiło się już po regatach, kiedy pojawiło się znacznie więcej wiatru a załogi „Omeg” przez kilkadziesiąt minut bawiły się ślizgami na jeziorze.
Bezkonkurencyjny i mało „gościnny” w Micro okazał się Piotr Tarnacki – nie pozwolił nikomu odebrać sobie miejsca na najwyższym stopniu podium. Dwa następne miejsca zajęli Rosjanie Jurij Szuwałow oraz Gienadij Svistunow. Oprócz klasyfikacji generalnej, w klasie Micro podaje się wyniki także w trzech dywizjach: Proto, Racer, Cruiser – kompletne rezultaty na stronie internetowej http://www.microclass.pl.
W klasie „Omega” regaty zakończyły się wyjątkowo bez remisów punktowych. Kategorię Sport wygrał po raz kolejny w tym roku Andrzej Szynkiewicz, zaś kategorię standard Radosław Stachurski.
Komplet wyników na stronie Polskiego Związku Klasy Omega http://www.klasaomega.pl
W pozostałych klasach triumfowali:
Klasa T1 –Andrzej Kęder
Klasa T2 – Piotr Adamowicz
Klasa T3 – Maciej Lunitz
Tango – Szymon Marecki
Żagle 500 – Maciej Anuszkiewicz
Wyniki oraz aktualny ranking PPJK na stronie http://www.ppjk.pl
Zakończenie regat, wręczenie nagród i losowanie upominków z powodu mnogości klas, kategorii i dywizji trwało wprawdzie dość długo, ale dzięki prowadzeniu imprezy pod batutą Mieczysława Konarzewskiego, popisującego się talentami lingwistycznymi, nikogo to nie nużyło. Pewien niedosyt pozostał jedynie z powodu pola namiotowego – w zawiadomieniu obiecano bezpłatną możliwość korzystania z niego, a w praktyce zawodników „kasowano” jak wczasowiczów.
O regatach powiedzieli:
Mariusz Wandasiewicz klasa Ż 500
- Jak oceniasz regaty Boatschow w Giżycku?
- Osobiście nie lubię żeglować w Giżycku, trzeba cięgle uważać na wodorosty, które czepiają się na mieczu i sterze, tłok w porcie nie pozwala na bezpieczne zacumowanie łódki a dyskoteka w namiocie do białego rana nie pozwalały na wypoczynek. Niesmak pozostał też z powodu wysokiego wpisowego, oprócz którego trzeba było zapłacić za parking i namioty. Rozumiem że Giżycko staje się latem centrum żeglarstwa w Polsce i trudno, żeby nie było tam regat. Mam nadzieję że, jak nieoficjalnie słyszałem, następne regaty odbędą się w nowej marinie i będzie dużo lepiej.
- Pływałeś wcześniej jako zawodnik zarówno w klasie Omega jak i w klasie Micro. Przyglądałeś się rywalizacji w tych klasach?
- Obie klasy to połowa startujących łódek w tych regatach. Jako budowniczy Jumpera, jachtu klasy Micro, najbardziej interesowało mnie jak zachowują się łódki na wodzie i wysłuchiwałem uwag na ich temat. Ponieważ obie startowały na innej trasie przebieg rywalizacji znam tylko z relacji i wyników końcowych. Na pewno miło było spotkać znajomych z Omegi i Micro – towarzysko regaty były bardzo udane.
Andrzej Szynkiewicz, Klasa Omega
Prezes Polskiego Związku Klasy Omega
- Jak żeglowało się po Niegocinie?
- Na wodzie wszystko bardzo fajnie, na brak wiatru nie ma lekarstwa i musieliśmy się uzbroić w cierpliwość. Bardzo sprawnie trasę ustawiała Komisja Regatowa. Przeszkadzały mi natomiast jachty turystyczne, które wpłynęły w pewnym momencie na trasę regat i zakłóciły rywalizację.
- Puchar Polski klasy Omega to konkurencyjny cykl regat wobec Pucharu Polski Jachtów Kabinowych. Mało imprez organizowanych jest wspólnie...
- PPJK ma innych odbiorców. Widać, że frekwencję w tych regatach zrobiły w klasie Omega załogi startujące na co dzień w naszym pucharze. Bliżej nam coraz bardziej do klasy Skippi 650, z którą to wspólnie organizujemy Mistrzostwa Polski w Pucku. Zwracamy uwagę na przepisy klasowe: Do Giżycka miał przyjechać mierniczy klasy ale organizatorzy uznali, że mają własnego. Efekt był taki, że niektóre załogi nie mogły pływać na nowych żaglach.
- Wnioskuję że nie jesteś zadowolony z organizacji regat?
- Każdemu organizatorowi trzeba podziękować za wkład pracy jaki włożył. Czasami zdarzają się potknięcia, ale gorycz budzi fakt że w Zawiadomieniu o regatach i zaproszeniu organizator zapewniał bezpłatne pole namiotowe, a później pobierał opłaty za to pole za samochód , przyczepę. Koledzy z kabinówek narzekali na tłok w porcie. My na omegach wyciągnęliśmy się na brzeg, ale i tak ktoś uszkodził burtę mojej łódki. Organizator powinien się zastanowić, czy pełnia sezonu to dobry czas na regaty. Podsumowaniem powinna być odpowiedź na pytanie na zakończeniu regat: Czy klasa Micro przyjedzie na Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w sierpniu ? Nie! Czy klasa omega przyjedzie na regaty? Nie!
Rozmawiał Jarosław Cieślak
RELACJA Z REGAT BOATSHOW CUP "Z pokładu Omegi"
Afrykańskie regaty
I tak miałem jechać na Mazury. Konsultacje z TIR-ami na regatach, czy jechać, czy nie jechać i wspólna decyzja - jedziemy. Aby nie płynąc w rzece asfaltu, która kiedyś stanowiła drogę krajową numer 1 i 8 postanowiłem wystartować o 2 w nocy. Ruch jednak dość duży a odległość spora. Do Warszawy jest OK, za Warszawą już natężenie ruchu wzrasta, a temperatura powietrza osiąga 25 st C o 8.00 rano. W Kolnie zatrzymuje nas sympatyczny podwójny patrol Straży Miejskiej i Policji wręczając fotkę łódki na przyczepie. Już w samym Giżycku weteran regatowych tras - Fiat Multipla - wydaje dziwne dźwięki, strzelając gazem odmawia jazdy. Temperatura około 40 stopni w słońcu, a autko... silnik pracuje, ale jak wrzucamy bieg, nie chce jechać. Siłą rozpędu docieramy do klubu LOK, ale dalej czeka nas pchanie autka z przyczepą. Po tygodniowym rejsie na szlaku WJM odebrałem auto z nowymi świecami zapłonowymi - na starych popękał porcelit i „nie prądziły" jak należy.
Pierwszą czynnością była kąpiel w jeziorze a drugą rejs klubowym jachtem „ENIF" z Kisajna do portu LOK - owskiego. Echosonda zmierzyła temperaturę wody na 25,4 st c. Stawiamy piotra i idziemy spać. Znaczy próbujemy, grodzie na jachcie wpadają w rezonans od dyskotekowej muzyki z namiotu. Niby znałem to z poprzednich regat na Micro, ale wtedy mniejsi to przeszkadzało. Rano zapisy do regat, żal tylko, że drogo. Chłopaki szukają kogoś, aby pomierzyć nowe żagle, ale ich to „nie dotyczy".
Startujemy na trasie z „Micro" a specyficzna trasa ustawiona dla nich wprowadza zamieszanie i niektóre Sporty walczą nie na tych bojach, co potrzeba. W upale gotuje się nam głowa a wiaterek do 4 st B powoduje fajne żeglowanie. Niestety dla nas w jednym wyścigu przychodzi wiaterek z tyły i nas doganiają w innym na odkrędce przegania nas „Podwodna Pasja", ale za to „Bazyl" doje nam w prezencie II miejsce w jednym z wyścigów. Ostatni wygrywamy i taplamy się w wodzie oczekując na zapowiedziany (i zapłacony) bankiet.
Średniej jakości było ponoć - nie dotarłem zwabiony na „Morskie opowieści" kolegów żeglarzy z Giżycka - szczególnie Jurka Kulewicza, który wspominał czasy, gdy ścigaliśmy się na omegach, który to był rok??? 1986 stanęło na tym że tylko Romek Knasiecki i ja, małolat wtedy, zostaliśmy na wodzie. Ale za to niedziela... Po odnalezieniu „Don Pedra", który zaginął poprzedniego wieczoru porwany przez „3 nimfy" przywiezione na regaty przez „Miszę" . Atrakcyjne musiało być „Wesołe Miasteczko" w Giżycku...
Tak więc po odnalezieniu „Don Pedra" schodzimy na wodę - wieje NIC w porywach do MNIEJ NIŻ NIC. Na pagajach płyniemy na trasę regat. Po drodze łapiemy "stopa": statek z ekipą TVP Olsztyn i produkujemy się jako TV STAR (Wiem, wypadłem okropnie!). Później bawimy się w kotka i myszkę z komisją, która szuka wiatru. W końcu znalazła i puszcza wyścig. Bez Sławka który został staranowany przez Olsztyniaków. Sytuacja układa się tak że Radek nam ucieka i wyraźnie pilnuje postanawiamy spróbować wywieść go w krzaki , załapał doła w sobotę i drugi w niedziele nie byłby już do odrzutki. Jedzie za nami pod brzeg ale na boję jedziemy razem ze wszystkimi „Aquaduo" i „Perkoz" na czele mijamy statek KR który oddzwania Micro a na maszcie wisi AP nad A co oznacza że wyścigów nie będzie ustne przepychanki powodują że chłopaki nie znając sygnałów zawracają. Wyścig wygrywa Radek, ja myślę że jestem II bo „Perkoz" nie ominął boji, ale KR zalicza mu II miejsce a najbardziej poszkodowany jest „Bazyl", który raz jeszcze zawraca i mija boję prawidłowo. Nie ma jednak chętnych do protestowania... A Adaś z nerwów skubie trawę i nie może się pogodzić z sytuacją. Więc znów wychodzi na moje na brzegu - jesteśmy kumplami - na wodzie czerwona flaga nie jest oznaką braku sympatii tylko elementem żeglarstwa. Swoją drogą w Pucku robimy zrzutę na Oksy dla „Perkoza" drugi raz ma problemy z prawidłowym ominięciem boji. Zakończenie dłuuugie klas od cholery a w nagrodę szklane statuetki i losowane nagrody. Jeszcze tylko zapłacić za bezpłatne pole namiotowe i ... Ja zostaję na rejsie...
Jarek Cieślak