Ach, te baksztagi!!!
Wiadomo już, nad czym Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki muszą skoncentrować się przed kolejnymi startami. Poniżej relacja polskich reprezentantów w 79. edycji prestiżowych regat Bacardi Cup w klasie Star. Polacy spadli z trzeciego na siódme miejsce, lecz dziś ostatni wyścig i wciąż istnieje szansa na awans na medalowe pozycje!
Piąty, czwartkowy wyścig regat Bacardi Cup wiele zmienił w klasyfikacji generalnej. My ukończyliśmy go na 14. pozycji, przez co spadliśmy na 7. miejsce w punktacji ogólnej. Dzisiaj, po rozegraniu pięciu wyścigów odrzucono każdemu najgorszy rezultat. Przed nas "wskoczyły" załogi, które miały dotąd bardzo dobre wyścigi i jedną "wpadkę". Dziś wreszcie trafiliśmy na warunki, w których wiatr był stabilny, na wodzie nie unosiła się trawa, nie było już orzechów kokosowych. Tym razem jedyne utrudnienia (znów dla wszystkich zawodników) nastąpiły ze strony komisji regatowej, która całkowicie pogubiła się w procedurach startowych i przez którą dwa razy dopłynęliśmy do połowy długiego kursu na wiatr, po czym wyścig był przerywany. Dopiero po mniej więcej godzinie od planowanego startu, ruszyliśmy do tego "właściwego" wyścigu. Żeglowaliśmy dzisiaj, z niewielkimi wyjątkami, zupełnie poprawnie. Dobrze wystartowaliśmy i dobrze żeglowaliśmy na pierwszej halsówce. Wszystko układało się po naszej myśli, do czasu okrążenia górnego znaku i rozpoczęcia kursu baksztag. Już wiemy na pewno - kursy baksztag to nasza pięta achillesowa. Tym razem także nie zdołaliśmy utrzymać wywalczonej na halsówce pozycji. Na pierwszym i drugim baksztagu straciliśmy łącznie przynajmniej osiem miejsc. A ze względu na stabilny tego dnia wiatr, nie mogliśmy tych strat odrobić na kolejnych odcinkach trasy. Zapytacie, dlaczego żeglujemy wolno na baksztagach? Otóż na tych kursach bardzo nietypowo trzeba ustawić maszt i żagle. Dla nas w sposób zupełnie nienaturalny, zważywszy na nasze dotychczasowe doświadczenia. Maszt ustawia się zupełnie inaczej niż na finnie, czy nawet jachtach załogowych. Wprawdzie nasz trener Andy Zawieja cały czas daje nam wskazówki, jak to trzeba robić, ale my po prostu mamy ten element zupełnie nie przećwiczony i w ferworze walki nie jesteśmy w stanie (póki co) dobrze dostroić zestawu. A wszystkie, nawet najmniejsze, błędy w ustawieniu powodują duże straty w prędkości jachtu. Kursy baksztag obowiązują nas wtedy, kiedy wiatr przekracza 4 B. Dzisiaj wiało dość mocno, nawet do 5 B (czujemy to we wszystkich chyba mięśniach, szczególnie w nogach i w krzyżu). Kiedy wiatr jest słabszy, komisja ustawia kurs prosto z wiatrem, czyli fordewind i wtedy nie mamy z żeglugą żadnych problemów. Bezbłędnie żeglowali dziś żeglarze z Bermudów, Peter Bromby - Bill McNiven oraz Niemcy Marc Pickel - Ingo Borkowski (Ingo nie zna żadnego słowa po polsku, mimo nazwiska). Obie te załogi miały do tej chwili liczone dyskwalifikacje za falstart. Po "odrzutce", znaleźli się na drugim (Pickel/Borkowski) i czwartym (Bromby/McNiven) miejscu w klasyfikacji generalnej. Nadal prowadzą teść z zięciem, czyli załoga Jon Dane - Austin Sperry. W piątek ostatni, już szósty wyścig tych trudnych regat, trzymajcie kciuki, bo nadal mamy szansę na medalową pozycję! Więcej informacji o regatach oraz pełne zestawienie wyników znajdziecie na stronie: http://www.bacardicup.com/intro.asp
Pozdrawiamy serdecznie,
Mateusz i Dominik