Ocalić od niepamięci
W setną rocznicę urodzin inż. Stefana Gajęckiego otwarta została w Muzeum Techniki w Warszawie wystawa poświęcona jego dorobkowi. Dzięki inicjatywie rodziny i przyjaciół osiągnięcia tego wybitnego polskiego konstruktora zostały wreszcie zaprezentowane szerszej publiczności.
Dla prawdziwych fanów sportów motorowych, to właśnie stare konstrukcje samochodów, motocykli czy łodzi motorowych mają największy urok. Miłość do wszelkich urządzeń typu retro, dbałość o ich stan techniczny, jak najwierniejsze i najbardziej oryginalne odtworzenie, daje szansę poznania historii danej dyscypliny sportu. Dzięki takim ludziom zachowują się nie tylko w pamięci wspaniałe konstrukcje pojazdów, silników i różnych innych rozwiązań technicznych.
Sposoby działania są różne. W rozwiniętych, posiadających ugruntowane myślenie obywatelskie społeczeństwach, dbaniem o ocalenie od niepamięci zajmują się prywatne osoby i stowarzyszenia. Z naszego podwórka sportów motorowodnych, dobrym przykładem jest francuska organizacja Cercle du Motonautisme Classique (www.cmc-retronautisme.fr), która zajmuje się propagowaniem, wymianą informacji oraz doświadczeń ludzi zakochanych w starych jachtach motorowych. Wzorem miłośników retro-samochodów organizowane są zawody turystyczne czy wyścigowe dla oryginalnych konstrukcji pływających z napędem mechanicznym. Jedną z takich imprez były regaty wodnych old-timerów „Trofea Citta di Porlezza” rozegrane 19 i 20 maja we Włoszech. Dla widzów była to niebywała gratka i radość dla oka. Wśród 16 łodzi z 6 krajów aż roiło się od sławnych nazwisk i konstrukcji. Wystarczy spojrzeć na nasze zdjęcie przedstawiające najszybszą na świecie łódź w latach 50-tych. Ten jeden z najsłynniejszych bolidów wodnych wyposażony był w 12 cylindrowy silnik Ferrari i rozwijał „kosmiczną” na owe czasy prędkość na wodzie 241 km/h! Wśród pilotów było wielu mistrzów świata i Europy jak chociażby William Lemonnier, mulitmedalista w wyścigowej klasie R2 1300 w latach 70-tych.
Polska przez wiele lat odcięta od świata odrabia powoli zacofanie cywilizacyjne i gospodarcze. Z pewnością mamy dużo mniejsze możliwości finansowania takiego hobby z kieszeni prywatnej. Dlatego cieszy każda inicjatywa przypomnienia osiągnięć polskich konstruktorów, sportowców czy producentów. Inż. Stefan Gajęcki był geniuszem swoich czasów, które były też jego nieszczęściem. Najlepszy wiek twórczy wypadł mu na lata wojny, a następnie tępiącej wszelkie inicjatywy „komuny”. Niemniej nawet w tych niewyobrażalnie trudnych warunkach udało mu się stworzyć wiele wybitnych konstrukcji silników przyczepnych oraz łodzi, na których ustanowiono kilkanaście rekordów świata i Europy. Jak mówią współcześni fachowcy od budowy silników, techniczne rozwiązania wymyślone przez polskiego inżyniera, niewiele różniły się od stosowanych dzisiaj np. w wyścigowych motocyklach wielokrotnego mistrza świata Valentino Rossiego. Stefan Gajęcki był nie tylko wybitnym konstruktorem ale i sportowcem, działaczem i przedsiębiorcą. O jego wielkości niech świadczy motto przy wejściu na wystawę dedykowane przez jej organizatorów:
"Panie Inżynierze Gajęcki;
dla historii jest Pan faktem i dowodem,
dla nas inżynierów, konstruktorów, sportowców
i polskich przemysłowców
jest Pan WZOREM".
Jesteśmy obecnie potęgą w produkcji łodzi motorowodnych, a nasze stocznie jachtowe rozwijają się w bardzo szybkim tempie. A może włączyłyby się one organizacyjnie i finansowo w ratowanie naszego dziedzictwa. Wydatek i wysiłek to niewielki, a przecież możliwy do przekucia na marketing i promocję własnej marki. Widziałem już na różnych targach i wystawach próby takie podjęte przez zagraniczną konkurencję. Czyż nie warto spróbować odnaleźć, odrestaurować i pokazywać szerszej publiczności osiągnięcia polskiej myśli technicznej. Wszak sukcesy na wodzie odnosiliśmy już przed wojną, gdy motoryzacja dopiero raczkowała.
A może zainteresowałaby się taką akcją Polska Izba Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych?
Stanisław Iwiński
(Tekst ukazał się w miesięczniku "Żagle" nr 8/2007)