Jak to się robi?

2008-07-09 12:51 Stanisław Iwiński
_
Autor: FOT. STANISŁAW IWIŃSKI

Według powszechnych stereotypów jesteśmy dobrzy w kombinowaniu i improwizacji, natomiast Niemcy postępują zawsze i wyłącznie zgodnie z przepisami. Okazuje się jednak, że jak trzeba to i oni potrafią działać nieszablonowo.

Od czasu naszego formalnego przyjęcia w 2004 r. do Unii Europejskiej, najbardziej chyba emocjonującym tematem jest sprawa ogromnych sum pieniędzy jakie mają do nas płynąć abyśmy dogonili bogatsze kraje wspólnoty. Okazuje się jednak, że dopłaty z Brukseli otrzymują również ci zamożniejsi, wszystko zależy od dobrego planu i odpowiedniego jego uzasadnienia.
Od wielu lat jeżdżę do Immenstadtu w Bawarii, małego miasteczka u podnóży Alp, nieopodal Oberstdorfu. Jest tam niewielkie jezioro Alpsee, które za sprawą miejscowych żeglarzy stało się od jednym z ważniejszych ośrodków regatowych RFN. Miejscowy klub SCAI ma np. najsilniejszą grupę juniorów w klasie Laser. Immenstadt to także znana Niemczech miejscowość wakacyjna. Kilka lat temu, celem poprawienia atrakcyjności i przyciągnięcia większej ilości turystów powstał program rozbudowy infrastruktury nadbrzeżnej jeziora. Dobrze uzasadniony pomysł znalazł uznanie w kołach decyzyjnych komisji europejskiej i został przyjęty jako pilotażowy do ewentualnego wykorzystania w innych podobnych regionach. W drugim etapie przewidziano wybudowanie specjalnej motorówki do wożenia turystów po wodzie, w końcu w tym celu wybudowano specjalne pomosty. Jako, że jezioro położone jest w strefie chronionej, musiała ona mieć ekologiczny napęd elektryczny. Nie posiadający za grosz wyobraźni urzędnicy wymyślili zakup standardowego tramwaju wodnego, który w wypieszczonym kurorcie pasowałby jak przysłowiowa pięść do oka.
Gdy dowiedzieli się o tym nasi przyjaciele-żeglarze, postanowili zacząć działać, aby nie dopuścić do zeszpecenia sielskiego widoku jeziora, ale przy okazji nie stracić niemałych środków przeznaczonych na rozwój. Wymyślili sposób prosty, a jednocześnie na tyle interesujący, że udało im się przekonać decydujących o możliwości zmienienia założeń, będącego w toku realizacji projektu. Na papierze pozostał zapis mówiący o budowie statku z napędem mechanicznym, faktycznie natomiast została zaprojektowana i wykonana jednostka żaglowa. Po prostu przyjęte zostało stwierdzenie, że to silnik elektryczny jest podstawowym środkiem do poruszania, żagiel natomiast jest tylko pomocniczym. I tak już dalej poszło. Zbudowano dużą łódź o długości ponad 12 m, dosyć wierną replikę jednostek jakie średniowieczu służyły do transportu ładunków przez leżące nieopodal Jezioro Bodeńskie. Ponieważ w Niemczech wszystko musi być w zgodzie z przepisami i papierami, statek z napędem mechanicznym musiał przejść odpowiednie testy pływalności, tym bardziej, że służyć miał do przewozu ludzi. Nasi przyjaciele wykonali je wszystkie pod żaglami, wzbudzając niemały podziw wśród inspektorów dokonujących kontroli. I co? Okazało się, że fantazja, wyobraźnia i niestandardowe myślenie nie jest obce również tak praktycznemu narodowi jak Niemcy.
Wszystko jednak i tak nie udało by się zrealizować, gdyby nie społeczne zaangażowanie miejscowej społeczności wodniackiej. Pomysł, projekt, wykonanie, a przede wszystkim obsługa codzienna statku jest w rękach członków powołanego stowarzyszenia, którzy nieodpłatnie wykonują zadania załogi obsługującej turystów, konserwują i utrzymują jednostkę w gotowości.
A może by wykorzystać pomysł niemiecki pomysł i w naszym kraju?
Hermann Seltmann, pomysłodawca, żeglarz, przewodniczący stowarzyszenia Verein Historische Segler Alpsee Immestadt: Od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie od nas zależy zrealizowanie naszej idei. Musieliśmy przyjąć na siebie odpowiedzialność za wykonanie, a następnie obsługę jednostki. Na szczęście Rada Miejska uwierzyła w nasze zapewnienia o powodzeniu przedsięwzięcia, a nasz społeczny wkład pracy przekonał ich, że pod względem ekonomicznym wyjdzie to miastu na dobre. Dzięki temu uzyskaliśmy ciekawy środek do podniesienia atrakcyjności naszego regionu i przyciągnięcia większej ilości turystów.
Stanisław Iwiński
(Tekst ukazał się w miesięczniku "Żagle" nr 7/2007)

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.