Domański: "ćmy" to przyszłość pływania regatowego
Moth’y typowane były na faworytów regat o Bursztynowy Puchar Neptuna w ramach Nord Cup 2016. Rzeczywiście, obie startujące „ćmy” już na początku wyścigu zapewniły sobie bardzo dużą przewagę. Trofeum trafiło do Michała Domańskiego na Moth’cie MACH2, który pokonał całą trasę w ciągu 1h 27 min i 12 sek. Jego klasowy kolega, Jakub Jankowski przepłynął linię mety… zaledwie sekundę później! Trzeci był Piotr Tarnacki na jachcie Roca-Volvo.
Na mecie zwycięzca zmagań w Zatoce Gdańskiej zrelacjonował przebieg regat, których pomysłodawcą jest Mateusz Kusznierewicz. Opowiedział także, co skłoniło go do wyboru łódki mało popularnej w Polsce klasy International Moth.
– To pierwszy występ klasy International Moth na Nord CUPie. Jak to się stało, że postanowiliście tutaj wystartować?
Michał Domański: – Klasa Moth na regatach Nord CUP to debiut regatowy w Polsce. Zostaliśmy zaproszeni przez dyrektora sportowego regat, Michała Korneszczuka, na regaty jako klasa. W sobotę wzięliśmy udział w Wyścigu o Bursztynowy Puchar Neptuna, który był jednym z wyścigów w ramach startów naszej klasy.
– Skąd pojawił się u Ciebie pomysł, żeby wsiąść na "ćmy"?
– Klasa Moth jest teraz zdecydowanie najbardziej rozwojową klasą żeglarską na Świecie. Skupia najlepszych żeglarzy zawodowców, ale też amatorów, próbujących swoich sił w zupełnie nowej metodzie żeglowania, połączonej niejako z lataniem, czyli dodany jest jeszcze jeden wymiar, który sprawia, że łódki te są piekielnie szybkie. Aktualny rekord prędkości to prawie 37 węzłów, także bardzo szybko. Pływanie na "ćmie" jest bardzo wymagające, ale też dające dużo w zamian - niesamowita frajda i niesamowite prędkości. Chyba właśnie stąd pomysł na tę klasę, która na świecie jest już bardzo popularna, w Polsce na razie trochę mniej, ale wszystko przed nami. Jest to moim zdaniem zdecydowanie przyszłość żeglarstwa regatowego, wszystko idzie w tym kierunku i cały świat zaczyna latać na foilach.
– Jak wyglądał już sam Wyścig o Bursztynowy Puchar Neptuna? Czułeś oddech konkurencji na karku?
– Po drugiej boi, a właściwie nawet przed nią, przed Stogami, wyszliśmy na prowadzenie, dwa pierwsze Moth'y i tego prowadzenia nie oddaliśmy już do końca. Owszem, często wymienialiśmy się między sobą, było to bardzo emocjonujące, na metę wpływaliśmy w odstępie zaledwie kilku sekund. Jest to coś niemożliwego przy takiej długości trasy.
– Warunki wiatrowe na "Bursztynowym Wyścigu" były wymarzone?
– Warunki na "Bursztynie" całkiem OK, ale nie do końca wymarzone. Na początku faktycznie, całkiem dobrze wiało i wtedy ta przewaga między kolejnymi łódkami zrobiła się ogromna - muszę przyznać, że nie widziałem konkurencji już na wysokości Gdańska w kierunku do Sopotu, ale w drodze powrotnej, mniej więcej z Gdańska do Górek Zachodnich bardzo siadło i było dużo trudniej.
– Czy wrócicie na Nord CUP za rok?
– Jak najbardziej, jeśli będzie taka możliwość. Mam nadzieję, że będzie nas już więcej.