Rafał Szukiel liderem po inauguracyjnym dniu!

2008-08-09 11:07 Dariusz Urbanowicz/Chiny
Rafał Szukiel cieszy się z prowadzenia po pierwszym dniu regat olimpijskich w klasie Finn
Autor: Dariusz Urbanowicz/Żagle Rafał Szukiel cieszy się z prowadzenia po pierwszym dniu regat olimpijskich w klasie Finn

Dariusz Urbanowicz informuje z Qingdao: Znakomicie rozpoczął regaty olimpijskie w klasie Finn, Rafał Szukiel. Polak ukończył pierwszy wyścig na trzecim miejscu, dając się wyprzedzić jedynie Emiliosowi Papathanasiou z Grecji oraz Amerykaninowi Zachowi Railey. W drugim "Blondi" przypłynął drugi, dzięki czemu objął pozycję lidera w klasie Finn!

Wiatr z wysiłkiem osiągał prędkość sześciu węzłów. Na godzinę 13.00 zaplanowany był początek procedury, lecz sędziowie wywiesili flagę AP oznaczającą odroczenie wyścigów (flaga jest trójkątna w biało-czerwone pionowe pasy, a zawodnicy często nazywają ją "skarpetą"). Chwilę później wiatr ustabilizował się na tyle, by przeprowadzić prawie całą procedurę. Jak wiadomo "prawie" może oznaczać bardzo wiele, więc na 20 sekund przed sygnałem startera wyścig przerwano. Wiatr skręcił i komisja regatowa musiała przestawić trasę. W końcu udało się. Rafał nie wystartował jakoś szczególnie dobrze, lecz szybko zrobił zwrot na lewy hals i popłynął długim halsem w prawą stronę trasy. Na górze był trzeci, na dolną bramkę spłynął z wiatrem piąty, po czym na drugiej halsówce był... 14. Drugi kurs z wiatrem okazał się wyśmienity i Rafał przypłynął na metę na trzecim miejscu. Wygrał tyle co utytułowany, nerwowy wielce Grek Emilios Papathanasiou, który jeszcze za czasów kiedy w Finnie ścigał się Mateusz Kusznierewicz, słynął z ognistego temperamentu. Po wygranym wyścigu zazwyczaj żegna się i wznosi modlitwy do Boga, a po słabszym występie krzyczy, bije pięściami w łódkę i wygraża trenerowi. Tak było również dziś, bo drugiego wyścigu nie ukończył i przy jego nazwisku w wynikach widnieje DNF (Did Not Finished - nie ukończył).

W drugim wyścigu klasą sam dla siebie był obrońca złotego medalu z Aten, pięciokrotny mistrz świata w tej specjalności, Brytyjczyk Ben Ainslie. On wygrał, a Rafał przypłynął drugi, choć nie od początku dobrze to wyglądało. Znów nieszczególny start i znów konsekwentna żegluga. Na nawietrznej boi Rafał pojawił się drugi. Potem trafił na "dziurę" wiatru i znalazł się w połowie drugiej dziesiątki! Druga halsówka pozwoliła mu odrobić trzy pozycje. Ostatni kurs z wiatrem za to był jego popisem, bo prawie dogonił Brytyjczyka. Niewiele brakowało, a może by i drapnął samego Big Bena!

O tym co działo się na wodzie niech świadczy choćby wypowiedź byłego mistrza świata Jonasa Hoegh-Christensena: - Prowadziłem wyścig. W złym miejscu wykonałem zwrot i znalazłem się na dwudziestej pozycji! Tyle...

O gospodarce wodnej i nie tylko - rozmowa z Rafałem Szukielem

- Żeglarze w ostrych słowach opowiadają o akwenie olimpijskim. Warunki powodowały spore przetasowania w stawce. Jaka jest jego specyfika? Na co od samego początku należy zwracać uwagę?

- Przede wszystkim na prąd. Przed samym startem trzeba zmierzyć z jakiego kierunku płynie i z jaką siłą. Później trzeba po prostu o tym pamiętać. Nawet jak nam się wydaje, że szybko płyniemy w którąś stronę, trzeba pamiętać, że trzeba wrócić. Na halsówce nie ma z tym większego problemu, bo ten prąd płynie przesuwając całą trasę. Przy wejściu na boję należy pamiętać, by nie popłynąć za wysoko, bo potrafi wynieść i potem trzeba wracać z jakichś "krzaków" z daleka zza boi, a to spora strata czasu. Istoty to nabiera na kursie pełnym, kiedy trzeba bardzo uważać, by nie zostać zamkniętym po jednej ze stron, a potem płynie się idealnie pod prąd. Mimo że wydawało się, że są z przodu, potem okazywało się, że zostali daleko z tyłu. Wymaga to okiełznania nerwów, by dopłynąć do właściwego miejsca.

- Trener Tomasz Rumszewicz chwalił Cię za konsekwencję, za zimną krew...

- Faktycznie pływałem dziś równo, że wyszło dobrze, nie pozostaje nic innego, jak się cieszyć. Zaraz idziemy na obiad, potem obejrzymy fajerwerki przy okazji otwarcia regat olimpijskich tutaj w Qingdao. Jutro jest nowy, inny dzień. Nie ma co rozpamiętywać przeszłości, tylko trzeba skoncentrować się na chwili obecnej.

- Powietrze to ulepek, słońce operuje niemiłosiernie. Na wodzie jest nieco przyjemniej niż w porcie. Ile litrów płynów dziś wypiłeś?

- Właśnie przed chwilą rozmawiałem o tym z doktorem Witkiem Dudzińskim. Obliczyłem, że sześć litrów. Ale to niezwykle istotne, bo w takim upale momentalnie następuje odwodnienie. Dlatego trzeba się w miarę możliwości ukrywać przed słońcem. Czapka na głowie to podstawa i gruba warstwa kremu z filtrem minimum 30. Nie mamy na sobie pianek neoprenowych, tylko ubrania z lycry. Zamówił je specjalnie Witek Dudziński i muszę przyznać, że są naszym zbawieniem. Spodnie są oczywiście znacznie grubsze, wzmocnione neoprenem w miejscach gdzie się siedzi na burcie.

- Widziałem jeszcze takie dziwne kamizelki. Jakie mają zastosowanie?

- Wypełnione są specjalnym żelem, który pod wpływem niskiej temperatury prawie zamarza. Mrozi się je w zamrażarce, którą mamy w kontenerze. Potem przekłada się ją do lodówki przenośnej i zakłada przed wyścigiem i między wyścigami. To pozwala nam się nie ugotować. Na łódce nie ma cienia...

- Doktor Dudziński ponaglał Cię do ubikacji, abyś oddał mocz do kontroli. Analizy na bieżąco?

- Tak, mamy tutaj taki specjalny analizator. Pozwala to doktorowi ustalić stan nawodnienia naszego organizmu. Chodzi o to, by przyjmować optymalną ilość płynów. Na gospodarkę wodną trzeba niezwykle uważać.

Rozmawiał
Dariusz Urbanowicz/Żagle

Morderca z dziecięcą twarzą - rozmowa z trenerem Tomaszem Rumszewiczem

- Świetny początek regat. Tomasz, po prostu opowiedz co się działo. Wielkie emocje?

- Po takim dniu jestem po prostu "spruty" nerwowo. Ale to nie ja dzisiaj jestem bohaterem, tylko Rafał. Trzeba mu w pełni oddać, że w stu procentach wykonał wszelkie założenia włącznie z najdrobniejszymi szczegółami. Robił swoje, czy było dobrze, czy źle...

- Zacznijmy od pierwszego wyścigu...

- Zaczyna od przeciętnego startu, jedzie poprawnie w dobrą stronę. Jest trzeci na górnym znaku, jest znakomicie! Konsekwentnie żegluje kursem pełnym, jedzie znakomicie, tak właśnie jak miał pojechać, ale trafia w dziurę wiatru! Traci. Na dolną boję wjeżdża słabo, w ogóle źle za nią się zabiera i ma jeszcze większą stratę. Kolejny kurs na wiatr popłynął niezbyt dobrze, ale ostatni pełny doskonale. Idealnie, jak po nitce, precyzyjnie co do centymetra i wjeżdża trzeci na metę. To dla niego olbrzymi sukces.

- A drugi wyścig?

- ...Jest właściwie kopią pierwszego. Znowu słaby start, no może przeciętny. Pierwszy był gorszy, drugi trochę lepszy. Zgapił się po prostu. W samej końcówce wiatr odkręcił w lewo, on tego nie zauważył i wystartował nie z tego końca linii startowej, co potrzeba. Konsekwentna jazda i na górze jest drugi. Super. Przez 3/4 pełnego kursu jedzie drugi, po czym trafia znów w dziurę wiatru. To jest niesamowita rzecz, bo trzeba mieć stalowe nerwy, by widzieć jak wszyscy jadą po obu stronach, a ty nic nie możesz zrobić. W końcu dopływa do dolnego znaku i wplątuje mu się w paradę Chińczyk. Spada w klasyfikacji, ale znów konsekwentnie odrabia straty. Ciasno wjeżdża czołówka na górny znak, po czym majstersztyk na kursie z wiatrem. Ja mu w tym pierwszym pogratulowałem konsekwencji, ale w tym drugim wykazał się niesłychanie zimną krwią. Morderca z dziecięcą twarzą. Wszystko zgodnie z założeniami, jak w zegarku. Mógł próbować wjechać na metę trochę wyżej, może by tego Bena sięgnął. Lecz wtedy ryzykowałby wjechaniem pod ten tłum łódek, a wtedy zasłonięty przez wiatr mógłby stanąć. Chyba wystarczy na początek?

- Założeniem żeglarstwa jest równa żegluga. Co zrobić, by Rafał jutro także pływał równie dobrze?

- To prawda, kluczem jest pływać równo. Powiem tak, my chcemy utrzymać się ciągle w dziesiątce. To cel nadrzędny. Teraz mamy dobry punkt wyjścia. Może to brzmi dziwnie, ale w tych regatach będzie tak nieprzytomny młyn, więc ktoś, kto będzie kończył piąty, dziewiąty, siódmy... zawalczy o medal. A drugim celem jest płynąć siódmym i poprawić dwa oczka, a nie ryzykować ataku na pierwsze. Do tego potrzebna jest konsekwencja. Rafał musi pływać spokojnie, z oddechem, bo ma przewagę, bo na naście punktów mniej od niektórych faworytów.

Rozmawiał
Dariusz Urbanowicz/Żagle

Wyniki

Klasa Finn (po pierwszym dniu/dwóch wyścigach):

1. Rafał Szukiel (Polska) 5 pkt. (3, 2)
2.
Zach Railey (USA) 7 (2, 5)
3. Ben Ainslie (11 (10, 1)
4. Christopher Cook (Kanada) 11 (8, 3)
5. Guillaume Florent (Francja) 13 (5, 8)
6. Rafael Trujillo (Hiszpania) 16 (12, 4)
7. Ivan Kljaković-Gaspić (Chorwacja) 17 (7, 10)
8. Gasper Vincec (Słowenia) 20 (9, 11)
9. Jonas Hoegh-Christensen (Dania) 22 (16, 6)
10. Eduardo Couto (Brazylia) 22 (6, 16).

Startuje 26 zawodników.

Yngling (po pierwszym dniu/po dwóch wyścigach):

1. W. Brytania (Sarah Ayton, Sarah Webb, Pippa Wilson) 5 (2, 3)
2. Kanada (Jennifer Provan, Martha Henderson, Katie Abbott) 9 (5, 4)
3. Holandia (Mandy Mulder, Annemieke Bes, Merel Witteveen) 10 (9, 1)
4. Rosja 11 (3, 8)
5. Australia 12 (1, 12)
6. Chiny 12 (7, 5)
7. Finlandia 12 (6, 6)
8. Niemcy 15 (8, 7)
9. USA 16 (14, 2)
10. Francja 19 (4, 15)

Startuje 15 załóg. Bez udziału Polek.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.