Maciej Grabowski: "Chiny na pokaz..."

2008-08-02 1:03 archiwum Żagli
_
Autor: archiwum Żagli

Rozmowa z żeglarzem SEJK Pogoń Szczecin, naszym reprezentantem na igrzyska olimpijskie w Chinach, Maciejem Grabowskim. Oto fragmenty wywiadu, który ukazał sie w szczecińskim dodatku Gazety Wyborczej... Ślubowanie przed Pekinem masz za sobą. Tym razem było wyjątkowo? Maciej Grabowski: Mimo iż było podobnie, to naprawdę jest to szczególny moment. Można zobaczyć całą reprezentację i na 100 procent poczuć się olimpijczykiem. Atmosfera jest wyjątkowa. Na ceremonii otrzymaliśmy piąte koło olimpijskie. Człowiek zdaje sobie sprawę, że na igrzyska nie jedzie tylko dla siebie, ale reprezentuje kraj.

Adrenalina wzrasta z każdym dniem?

- Nerwów jeszcze nie ma, ale powoli zaczynam myśleć o igrzyskach. Rozmyślam bardziej o samym pobycie w Chinach niż o regatach. Tak naprawdę dopiero w środę zdałem sobie sprawę, że igrzyska już lada dzień. Dziewczyna z tatą zorganizowali mi pożegnanie ze znajomymi. Podczas imprezy pomyślałem, że to przecież ostatnie chwile spędzane w kraju przed wyjazdem.

W Sydney byłeś siódmy, w Atenach jedenasty. Czy teraz obiecasz medal?

- Nie. Marze o nim, bo ciężko pracowałem, ale nie obiecam.

Gdybyś trzy lata temu nie przeszedł do SEJK Pogoń twoje przygotowania byłyby gorsze?

- Wiele zawdzięczam Szczecinowi i jego programowi stypendialnemu. Akweny i infrastruktura lepsze są w Gdyni i Gdańsku. Szczecin pod tym względem trochę kuleje, ale o sportowców dba znakomicie. Stypendium pozwoliło mi na zrealizowanie świetnych przygotowań w pełnym zakresie. W Gdyni nie miałbym szans na taki luksus.

Nie będziesz mógł się w nim zaprezentować podczas ceremonii otwarcia.

- Od początku igrzysk wszyscy żeglarze będą przebywać w oddalonym o 550 km od Pekinu Qingdao, w którym odbędą się regaty. To wyklucza uczestnictwo w ceremonii. Szkoda, ale w regatowym mieście będziemy mieli swoje małe otwarcie. Pekin jednak zobaczę, bo po zakończeniu regat wybierzemy się do stolicy na cztery dni.

Pobyt w Chinach masz już dokładnie zaplanowany?

- Jest ramowy plan, który może ulec pewnym zmianą. Regaty rozpoczynają się 10 sierpnia. Do tego czasu będę musiał przetestować sprzęt dostarczony przez organizatorów i się zaaklimatyzować.

Miesiąc temu miałeś okazję pływać na akwenie olimpijskim w Qingdao. Czy pływanie utrudniał wysyp glonów - alg?

- W Chinach pływałem kilka razy i faktycznie ostatnio ich trochę przybyło. Media jednak trochę przesadzały. Podobnie Chińczycy, którzy zorganizowali całą inwazję zwalczającą algi. W Pucku też w wodzie jest dużo trawy i pod tym względem jest całkiem podobnie. Te rośliny w pływaniu przeszkadzały, ale bez przesady.

Interesujesz się polityką?

- Tak, ale w sprawy związane z Tybetem staram się nie angażować. Denerwuje mnie to, że łamaniem praw człowieka w Tybecie media zainteresowały się w ostatniej chwili. Przyznanie igrzysk Chinom było błędem? Nie mnie to oceniać. Pewnie MKOl spodziewał się, że Chiny traktowane partnersko zmienią się dzięki olimpiadzie. Pozytywnych skutków jednak brak. Wykorzystywanie sportowców do celów politycznych uważam za przesadę. Sam bojkot igrzysk byłby dla nas bardzo krzywdzący. Niech kraje zachodnie walczą o prawa człowieka w Tybecie na co dzień, a nie tylko od święta. Ja Tybetańczykom współczuje, ale nie mam zamiaru niczego manifestować. Nie jestem politykiem.

Chińską imprezę często nazywa się ,,igrzyskami obłudy". Podczas pobytu w Qingdao zauważyłeś obłudę?

- Tak. Choć ja nazwałbym tę imprezę - igrzyskami pozorów. Chiny to prężnie rozwijające się państwo, ale wiele rzeczy robione jest tam na pokaz. Same Qingdao niczym nie ustępuje europejskim, czy amerykańskim metropoliom. Centrum jest ikoną nowoczesności, ale że jest to ściema można zauważyć wyjeżdżając na obrzeża lub wioski. Tam ludzie nie są już sztucznie uśmiechnięci, nie jeżdżą luksusowymi samochodami tylko starymi rowerami. Chiny to kraj kontrastów. Ich prawdziwy obraz można zobaczyć na wioskach.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.