Jachty Niezwykłe: Langskippy – długie łodzie wikingów
Parafrazując „Pieśń kruka” – poemat wikingów powstały około 900 r. n.e. – „nie pytam o zapłatę dla skalda, lecz sławę głoszę langskippów, które poniosły dzielnych żeglarzy z fiordów Skandynawii aż do... Labradoru”!
To pewne, bo już od lat w USA obchodzi się w październiku Dzień Leifa Erikssona, który według niedawno odnalezionych dowodów na długo przed Kolumbem (bo na początku XI w.) odkrył ląd Ameryki Pn. Było to możliwe dzięki tzw. langskippom, czyli długim okrętom wikingów (proporcja długości do szerokości 7 : 1).
To były niezwykłe jak na owe czasy konstrukcje odkrytopokładowe – postawione na tęgiej dębowej stępce, z klinkierowym (zakładkowym) poszyciem sporządzonym z pękających zgodnie z układem włókien w pniu ponadcalowych, rozszczepianych klinami planków i kołkowanym. Takie poszycie było bardzo elastyczne i wytrzymałe, bo nie przecinano jak w piłowaniu naturalnych struktur drzewa. Co do odporności takich desek na działanie wody – starzy górale do dziś twierdzą, że szczypany dachowy gont przetrwa o dziesięciolecia gont cięty piłą. Zakładkowe poszycie miało jeszcze jedną zaletę – dzięki swej „pseudoredanowej” strukturze pozwalało osiągać prędkości do kilkunastu węzłów.
Co do napedu – takie okręty miały jeden sosnowy maszt, na którym podnoszono duży, czworokątny żagiel rejowy tkany z wełny (od przełomu VI i VII w.). Lekkie i elastyczne langskippy wyposażano też w wiosła i to one decydowały o klasyfikacji okrętu: snekkary miały po 30 – 40 wioseł, skeidy – 50 – 60, a największe drakkary – powyżej 60 wioseł.
Balast kamienny w trakcie wyprawy łupieżczej stopniowo usuwano, napełniając okręt kolejnymi łupami. Dzięki takiej strukturze łatwo było balast wyrzucić za burtę lub na pierwszym lepszym brzegu uzupełnić.
Te właśnie okręty ze smoczymi głowami podbiły wybrzeża Europy od Skandynawii poprzez Anglię i Francję (patrz – tkanina z Bayeaux!) aż po Sycylię. To korzystając z nich, wikingowie odkryli Islandię, Grenlandię i – jak dowodzą ostatnie odkrycia – północną Amerykę. Jakże więc skromny skald nie miałby śpiewać ich sławy i chwały?