Wspomnienie o Zygfrydzie Perlickim: wielkie zwycięstwo "Kapitana"

2017-08-11 16:48 Jacek Gryniewicz
Zygfryd Perlicki
Autor: Archiwum autora

W piątek poinformowaliśmy o śmierci kapitana Zygfryda Perlickiego, jednego z najwybitniejszych i najpopularniejszych żeglarzy regatowych w historii polskiego żeglarstwa. W regatach pełnomorskich odniósł wiele sukcesów międzynarodowych. Jednym z największym i najważniejszych było zwycięstwo w regatach Kieler Woche (1957), które przypominamy poniżej.

W czerwcu 1957 r. z basenu jachtowego w Gdyni wypłynął jacht „Kapitan” pod Zygfrydem Perlickim. Załogę stanowili: Medard Przylipiak, Marian Gryniewicz (ojciec autora), Ireneusz Grajewski oraz Władysław Sobczak. Popłynęli na regaty Kieler Woche, jedną z największych imprez żeglarskich na świecie. „Kapitan” był jachtem typu Rasmussen. Zbudowany został w 1936 r. w Hamburgu i zwodowany jako „Bożena”. Przeznaczony do pływania w szkierach. Była to niezwykle ciekawa konstrukcja, a szczególnie piękne były nawisy, dziobowy i rufowy.

W regatach Tygodnia Kilońskiego

... organizowanych po dziś dzień przez Kieler Yacht Club polskie załogi startowały przed wojną w roku 1934 i 1936. W pierwszej edycji tej imprezy w 1882 r. wystartowało 20 jachtów niemieckich i jeden duński. W 1892 r. brało udział już 100 jachtów. W roku 1894 po raz pierwszy pojawiła się w prasie nazwa Kieler Woche. W 1895 oprawa regat była szczególna, bo towarzyszyła ceremonii otwarcia Kanału Kilońskiego. Na 25-lecie imprezy w 1907 r. na starcie stanęło 6000 jachtów i statków żaglowych. W latach 30. regaty były narzędziem propagandy nazistów. W 1945 r., po sześcioletniej przerwie, rozegrano wyścigi pod kontrolą Brytyjczyków.

W pierwszym polskim powojennym starcie w 1957 r. „Kapitan” żeglował w trzech wyścigach zatokowych i w wyścigu morskim wokół wyspy Fehmarn. „Zyga” Perlicki i jego załoga stanęli jednocześnie do walki o Puchar Bałtyku, na który składały się jeszcze wyścigi Kilonia – Visby i Gotland Runt.

Wyścig dookoła wyspy Fehmarn

...miał niezwykle ciekawy przebieg. Tuż po starcie nowocześniejsze niemieckie jachty szybko, jeden po drugim, oddalały się od „Kapitana”. Wkrótce stały się dla naszych żeglarzy maleńkimi punkcikami na horyzoncie. Bawełniane żagle polskiego jachtu odbiegały jakością od nowych dakronowych żagli rywali.

Przed startem „Kapitan” budził lekceważące uśmieszki wśród niemieckich żeglarzy. Jednak w trakcie wyścigu przekonali się boleśnie, że o sukcesie decydują przede wszystkim umiejętności żeglarskie. Polacy zmienili hals. Jacht płynął półwiatrem, następnie baksztagiem. Wiatr wyraźnie zmienił kierunek. Sternik „Kapitana” zauważył to i szybko zareagował. Wiało już 7 – 8B. Fala znacząco wzrosła i wchodziła na rufę. Wiatr tężał coraz bardziej. Zobaczyli światełka, które po kilku godzinach okazały się jachtami. Niemieckie „Germanie” były daleko przed nimi. „Kapitan” płynął pod spinakerem. Około drugiej w nocy ponownie zmienili żagle. Postawili dużą genuę, a po dwóch godzinach marszowego foka. Okrążali wyspę Fehmarn.

– Cały czas wiał silny wiatr i załoga po raz kolejny zmieniła żagle. Tym razem na średnią genuę... – tak wspominał to Zygfryd „Zyga” Perlicki. – Po opłynięciu Fehmarn wzięliśmy kurs na zachód, ciągle jednak nie widzieliśmy przeciwnika. Po paru godzinach zobaczyliśmy port kiloński i metę na redzie. Dopiero wtedy w zasięgu wzroku pojawiły się inne jachty. Byliśmy pierwsi! Wyścig miał długość 110 mil razem z halsowaniem i trwał ponad dobę. Wygraliśmy ponadto trzy wyścigi zatokowe i pełnomorski z Kilonii do Visby długości 320 mil. Do wyścigu Gotland Runt, ostatniego zaliczanego do Pucharu Bałtyku, już nie wystartowaliśmy. Nie byliśmy zgłoszeni i kończyły się nam wizy. Wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy z wagi i skali zwycięstwa. Zdobyliśmy w sumie pięć pucharów, w tym dwa najważniejsze: Puchar Bałtyku i Puchar Berty Krupp. Pamiętam, że były solidne i swoje ważyły! Miałem dobrą załogę, bo to byli świetnie wyszkoleni, dzielni żeglarze: marynarze i oficer marynarki wojennej, członkowie Yacht Klubu Marynarki Wojennej „Kotwica”. Wygraliśmy, ale nie tylko dlatego, że przeciwnicy nas zlekceważyli. Miałem pewną swoją taktykę regatową, a jacht „Kapitan” były bardzo dobrym i dzielnym jachtem!

Międzynarodowy sukces polskiego jachtu

...w 1957 r. był czymś zupełnie wyjątkowym. Było to pierwsze od 75 lat zwycięstwo nie niemieckiego jachtu w regatach Kieler Woche. Kapitan Zygfryd Perlicki, mający wówczas 25 lat, swoją doskonałą taktyką i nawigacją wzbudził podziw i szacunek wszystkich rywali.

– Wszedłem do Kilonii, ale wizy nam się skończyły! Znałem jednego z uczestników regat, Fryderyka Kruppa, byłego oficera Wehrmachtu, gdy zwróciłem się do niego z prośbą, pomógł mi w przedłużeniu pobytu – tak zakończenie tych wyjątkowych regat wspominał kpt. Perlicki.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.