W pierwszej parze… „Polonez” i „Fryderyk Chopin”

2014-09-03 23:59 Wiesław Seidler
Chopin i Polonez w Szczecinie - fot. Wieslaw Seidler_2
Autor: Archiwum Żagli

Przez 20 lat butwiał gdzieś na zapomnianym slipie, w cieniu swej wspaniałej legendy. Na szczęście nie pogodził się z tym jeden z miłośników wielkiej historii polskiego żeglarstwa, znany i uparty kapitan jachtowy Bruno Salcewicz, który znalazł nowego właściciela i sponsora.

W jacht zainwestowała warszawska spółka Włodarzewska S.A. – dzięki której kpt. Bruno Salcewicz doprowadził do końca remont jachtu i tym samym przywrócił „Poloneza” polskiej banderze. Przypomnę, że ten jeden z najsłynniejszych polskich jachtów – regatowy kecz, 13,8 m dł., 80 m kw. żagla – powstał w 1972 r. w byłej Szczecińskiej Stoczni Jachtowej im. L. Teligi, wg projektu E. Hoffmana i „Kuby” Jaworskiego, potem „z marszu” wystartował na nim w regatach OSTAR’72 Krzysztof Baranowski, a następnie opłynął nim świat, jako trzeci Polak w dziejach, w latach 1972-73, tłumnie powitany w Szczecinie przy Wałach Chrobrego!!! Słynny już jacht został oddany po tym rejsie studentom z JK AZS szczecińskiej WSM, gdzie pozostawał w eksploatacji do 1987 r. – udostępniony jeszcze raz K. Baranowskiemu w latach 1976-77 na transatlantycki rejs do USA – po czym został sprzedany Lechowi Grobelnemu. Nowy właściciel rozpoczął nigdy nie skończony wspomniany remont i przebudowę na jacht turystyczny, co nie udało się też kolejnemu armatorowi – Stoczni Szczecińskiej. Uratował „Poloneza” dopiero Bruno i przyjaciele, i wreszcie podczas obchodów Dni Morza w Szczecinie 13 czerwca 2008 r., na gruntownie wyremontowanym jachcie, uroczyście podniesiono ponownie banderę polską…

Rozpoczęte wtedy drugie morskie życie „Poloneza” potoczyło się ze zmiennym szczęściem, z krótkimi rejsami i ze zmianą portu macierzystego ze Szczecina najpierw na Sopot, potem na Gdańsk. Ostatnio na szersze wody chcą wyprowadzić „Poloneza” młodzi pasjonaci z YK Polski Szczecin,. m.in. z kapitanami Filipem Gruszczyńskim i Tomaszem Bielińskim, już z tegorocznym udziałem jachtu w „tolszipach”. Doprowadzili też do ponownego zarejestrowania jachtu w Szczecinie, z symbolicznym finałem w niedzielę 31 sierpnia br., w niezwykłej chociaż deszczowej scenerii, bowiem powiązali to z wizytą żaglowca „Fryderyka Chopina”, przy historycznych dla jachtu Wałach Chrobrego. Nie było takich tłumów jak przy powitaniu „Poloneza” w 1973 r., po wokółziemskim rejsie, był za to …polonez odtańczony pomimo deszczu na nabrzeżu przez gości, przyjaciół i załogi obu jednostek, w takt polonezów Chopina, odegranych na fortepianie, pod namiotem, przez pianistkę Zuzannę Całka (na zdjęciu). Zabrakło kapitana Krzysztofa Baronowskiego, ale na pokładzie „Poloneza” był on gościnnie nieco wcześniej, także w sierpniu tego roku, stając za sterem i startując w odbywających się w Świnoujściu Bałtyckich Regatach Samotników o Puchar… Poloneza. Historia kołem – i polonezem – się zatoczyła…

Na oficjalną część niedzielnej uroczystości złożyło się jeszcze przekazanie nowemu kapitanowi bandery Szczecina i ceremonialne odsłonięcie na rufie jachtu nowej – starej nazwy portu macierzystego, czyli Szczecina, co wspólnie dokonali kapitan Bruno Salcewicz i zastępca prezydenta miasta Krzysztof Soska (obaj na zdjęciach), akurat w momencie, gdy na deszczowym niebie pojawiła się tęcza – na dobry znak! Wcześniej na pokładzie „Fryderyka Chopina” kapitan Bartłomiej Skwara złożył prezydentowi miasta meldunek po powrocie z regat i przekazał prestiżową nagrodę Friendship Trophy 2014 (na zdjęciach), którą w tym roku organizatorzy i kapitanowie TTSR uhonorowali właśnie szczecińską załogę żaglowca (o czym już pisałem). Kolejny piękny szczeciński „tolszipowy” dorobek…

„Polonez” jest więc znowu szczeciński, z „F. Chopina” zeszła  międzynarodowa załoga z Baltic University Programm, a kolejna w „Rejsie Odkrywców” żegluje do Sztokholmu, skąd żaglowiec wróci do Szczecina i 9 września na osiem miesięcy ponownie opuścić kraj, ruszając na Morze Śródziemne i na Karaiby, z załogami Niebieskiej Szkoły Pod Żaglami…

                                                                                            Tekst i zdjęcia Wiesław Seidler

 

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.