(S)pokój Zosi Klepackiej i Kasi Szotyńskiej

2008-08-09 6:45 Dariusz Urbanowicz/Chiny
_
Autor: Dariusz Urbanowicz/Żagle

Dariusz Urbanowicz informuje z Qingdao: Zosia i Kasia w jednym stoją domu... Zasadniczo nie stoją, tylko mieszkają i nie domu, tylko pokoju. W wiosce olimpijskiej zajmują pokój na szóstym piętrze z pięknym widokiem na port i miasto. Szczególnego uroku krajobraz nabiera o zachodzie słońca...

- Jestem tu trzeci raz i nic się nie zmieniło. To samo miejsce, gotowe już dwa lata temu, ci sami ludzie, załogi i obsługa, tak samo płynie czas... Mam dziwne wrażenie, że nawet same regaty nie różnią się od innych - mówi Kasia Szotyńska spotkana przeze mnie przed wejściem do wioski olimpijskiej. Wygląda ładnie. Opalona, uśmiechnięta. - Nie ma żadnego problemu. Zapraszam! - bez zawahania zgadza się na moją wizytę w jej pokoju. Na górze urzęduje Zosia Klepacka. Tak jak wszyscy zawodnicy w oficjalnych ubraniach kadry narodowej. Siadam na krześle. - Teraz się zdziwisz - śmieje się Kasia. Dotyka jakiegoś włącznika i automatycznie odsłania zasłony skrywające piękny widok na port i część miasta. Zachód słońca. Lekka mgła. Być może to smog? W każdym razie powietrze nie jest zbyt klarowne.

W pokoju leży mnóstwo rzeczy. Wszystko wydaje się mieć miejsce, lecz trudno na pierwszy rzut oka ustalić jakiś porządek. Słuchawki, książki, ciastka... Dużo tego. W pokoju urzęduje Bartek Szotyński. To trener i brat Kasi zarazem. Człowiek niewiele starszy od wielokrotnej mistrzyni świata w klasie Laser Radial, w której to specjalności jego siostra zadebiutuje w igrzyskach olimpijskich. Nie mówi zbyt wiele. Jak najęta za to gada Zocha. - Luzik. Spoko. Jest OK... - cała Zośka. Na ścianie srebrną taśmą przytwierdziła fotografię. - Otwieram książkę, wypada zdjęcie. Patrzę, a to jakaś stara "fota" sprzed lat - z dumą demonstruje obrazek. Zosia na nim ma może dziesięć lat. Stoi samotnie na najwyższym stopniu podium. Wokół trawa. Zdjęcie nie jest zbyt ostre, ale mam wrażenie, że pochodzi z okresu, kiedy dzieci zmieniają uzębienie z mlecznego na stałe. Uśmiecha się szczerze dzierżąc skromne trofea.

Treningi

Tego dnia widziałem Zosię Klepacką wracającą pontonem z treningu.Prowadził asystent trenera Pawła Kowalskiego Ariadkusz Fedusio. Napokładzie znajdował się także fizjoterapeuta Przemysław Lutomski. Zochależała niemal bezwładnie na dziobie pontonu. - Byłam straszniezmęczona. Dostałam w kość na treningu - wyjaśnia.

Zawodnicy schodzą na wodę codziennie. Mimo słabych wiatrów trenują. Walczą o każdy szkwał. Przecież takie warunki będą podczas wyścigów o medale olimpijskie. - Ciężko się pływa w takich warunkach, ale wszyscy mają takie same warunki. W sobotę i niedzielę wychodzę jeszcze na wodę. Potem dzień przerwy. Co będę robić? Nie wiem. Pewnie pojadę na wycieczkę rowerową... - mówi Kasia Szotyńska. Jej rower stoi przed budynkiem w plątaninie sprzętu kolarskiego różnej maści. - Każdy prawie kupił sobie tutaj rower chiński. Inni przywieźli je w kontenerach ze sprzętem. Mój też gdzieś tu stoi. Fajnie to wygląda w ciągu dnia, kiedy rowery są postawione w nieładzie. Pod wieczór ktoś je sprząta i rano zaczną się wielkie poszukiwania - przestawia sytuację Kasia.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.