Poniedziałkowy wieczór filmowy w "Korsarzu"

2015-11-11 14:01 Waldemar Paszyński
Stowarzyszenie Samoster
Autor: Archiwum Żagli Logo Stowarzyszenia Samoster

Dwa filmy żeglarskie: "Wolność podłóg Marcela Bardiaux" i "O łodziach i braciach" były tematem poniedziałkowego spotkania żeglarskiego w warszawskiej tawernie „Korsarz”.

9.11.2015, kolejny listopadowy wieczór poniedziałkowy nowego sezonu "Samosterowych" spotkań i morskich opowieści z cyklu "Jak wrócimy opowiemy Wam...". Tym razem mieliśmy w Korsarzu od godz. 19.20 możliwość obejrzeć dwa filmy: 'Wolność podłóg Marcela Bardiaux' i 'O łodziach i braciach'. Słowo wstępne wygłosił i poprowadził całą dyskusję Andrzej Radomiński, prelegent z poprzedniego tygodnia z "Żeglarskich Zaduszek". Ponieważ jest on żeglarzem w każdym swym calu i stopie oraz wyjątkowym gawędziarzem to trudno nam się było rozstać i opuściliśmy salę w lochach tawerny dopiero po godz. 23.00 czasu już zimowego ;-) Ale to jest właśnie najlepsza pora na takie spotkania. Tym bardziej, że Andrzej jest jednym z prowadzących Festiwal Filmów Żeglarskich w Warszawie, który to już po raz piąty zagości w Kinie Wisła w ostatni weekend listopada.

Moja notatka jest - dla tych co nie byli w ostatni poniedziałek w „Korsarzu” - próbą wypełnienia luki informacyjnej z przekazaniem też najważniejszych emocji, jakie nam towarzyszyły. Ale ilość doznań była wczoraj tak wielka, że trudno mi to objąć. Czuję się jak mały chłopczyk z wiaderkiem i łopatką na brzegu oceanu, który ma chęć nabrać tę całą wodę; )). To był niezapomniany wieczór i kto nie był, to ma czego żałować. Andrzej wygłosił słowo wstępne przed projekcją filmu o amerykańskich braciach Johnie i Nathanielu Herreshoffach, projektujących na przełomie XIX i XX wieku m.in. jachty, i to te wówczas najnowocześniejsze, wygrywające regaty o Puchar Ameryki przez 41 lat. Słowo wstępne trwało tyle co film, tj. około godziny, ale nikt z sali nie wyszedł, a nawet parę osób przybyło :-) Morskie opowieści Andrzeja wciągają po uszy do samego końca i kiedy on mówi to można go słuchać godzinami. A jak coś zaczyna mówić to zaraz mu się przypomina coś innego co miało wpływ na to i owo. Tryska humorem i ma „gadane” ;-). A że jest kopalnią wiedzy i jak mówi sam "peseloza" go dopada czasem i musi tylko poczekać chwilę na odetkanie ścieżki pamięci to nie można słuchając go się nudzić czy zasnąć ;-). Tak więc przed filmem usłyszeliśmy nie tylko słowo wstępne o filmie ale mnóstwo innych ciekawostek o festiwalu, o telewizji z dawnych lat, o Kubie Jaworskim i o tysiącu innych spraw z tym związanych :-).
Film "O braciach i o łodziach" był amerykańskim dokumentem odsłaniającym nieprawdopodobne dzieje prawdziwej historii dwóch braci projektujących jachty, parowce, torpedowce, itp. Jeden z braci był od 15 roku życia całkowicie niewidomy, a jednak współprowadził firmę ze swym młodszym bratem, który był dla niego "oczyma". Od szopy do stoczni i do sukcesu zawodowego, a potem rozpadu spółki... Byliśmy świadkami, jak niemożliwe staje się realne. Jakie piękne jachty robili, co za kunszt rzemiosła i jakich ludzi zatrudniali: szkutników-artystów. Widzieliśmy świat, który na przełomie XIX i XX wieku tworzyli mieszkańcy Ameryki Północnej. W tej konkretnej stoczni fundamentem takich rezultatów były: partnerstwo, genialne wizje projektanta, umiejętności menedżersko-księgowe niewidomego brata i wzajemne zaufanie wszystkich realizatorów projektu. Dopiero próby nieuczciwych spekulacji o realizację kontraktu w 1914 na rosyjskie torpedowce, spowodowało nieporozumienia między braćmi, zaważyło o rozwiązaniu spółki, która już nie dała rady działać dalej bez "niewidomego geniuszu". Tak to bywa, że niezgoda rujnuje...
to zna zwyczaje naszych spotkań to wie, że podczas prelekcji jest tak zwana "Zigaretten Pause", która była dopiero po pierwszym filmie czyli około 2 godzin po rozpoczęciu spotkania. Ale ludzie zakochani w żeglarstwie "nie liczą ni godzin ni lat":))). Andrzej spytał po przerwie czy chcemy jeszcze obejrzeć film dokumentalny jego autorstwa o niezwykłym żeglarzu z Francji, którego spotkał pracując na kontrakcie dla Argentyńczyków. Oczywiście, że chcieliśmy więc opowiedział nam tło jak do tego doszło, że nakręcił film z człowiekiem-legendą, już teraz nie żyjącym, który ignorował prasę i dziennikarzy na święcie a Andrzejowi powiedział przed kamerami tyle osobistych prawd o jego żeglarskim życiu. To sprawka też tłumaczki i jej 'czarnych oczu' ;))- Jeśli ktoś w wieku 80 kilku lat pływa po świecie sam na własnej konstrukcji 2-masztowym keczu, niezatapialnym i niewywracalnym i ma tam własną kuźnię, jest "sam sobie żeglarzem i okrętem" to co powiecie? Niemożliwe... a jednak! Zapamiętam z tego filmu do końca życia kilka prawd: szczęście jest wtedy, kiedy człowiek robi to co lubi i wtedy, kiedy chce a nikt go do tego nie zmusza! Pływanie z załogą jest niebezpieczne bo tylko samemu można wszystkiego dopilnować i nikt nie może na jachcie nawalić :-). Tak mniej więcej mówił człowiek, który przepłynął dystans 335 tysięcy mil czyli dystans równy 15-16. okrążeniom Ziemi i który nie zamienił by swego życia na żadne inne, nawet z kimś młodszym, bo nie byłoby pewny, czy dożyje swojego obecnego wieku.

Andrzej Radomiński zaprosił na Festiwal Filmów Żeglarskich do Kina Wisła w ostatni weekend listopada.

W następny zaś poniedziałek na kolejne spotkanie do Korsarza od godz. 19.20 zaprasza prezes niezwykłej fundacji "Empatia" (która buduje jachty z myślą o niepełnosprawnych) - Andrzej Walczak.

Pozdrawiam wszystkich- ahoj ;-)
Waldek Paszyński

 

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.