Budowa żaglowca? Polak potrafi!
Polska jest jednym z nielicznych krajów ze współczesną tradycją budowy żaglowców. Bohdan Sienkiewicz, "Latający Holender", towarzyszył budowie jednego z najnowszych.
Budowa polskich żaglowców rozpoczęła się na początku lat 80-tych w ówczesnej Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Pierwszym była barkentyna dla Bractwa Żelaznej Szekli – "Pogoria". Kolejnym testem umiejętności nie tylko budowniczych, ale i projektantów, była "Iskra" dla Marynarki Wojennej, a potem zmieniono kaliber i ze stoczni wypłynęła fregata "Dar Młodzieży". To dało początek całej serii fregat, z których te najbardziej znane to choćby "Mir" i "Kaliakra".
W latach 90-tych tempo pracy polskich stoczni zwolniło, a co za tym idzie spadła też ilość produkowanych statków żaglowych. Biuro konstrukcyjne Zygmunta Chorenia nie zwalniało jednak tempa. Powstał projekt takielunku dla starego latarniowca ("Alexander von Humboldt") i przeróbka rozpoczętego wcześniej "Gwarka" na "Royal Clipper". W XXI wieku powstała choćby "Running on Waves" dla armatora rosyjskiego. Jedną z ostatnich realizacji jest "Le Quy Don", wykonany przez gdańską stocznię Marine Projects żaglowiec szkolny dla marynarki wietnamskiej.
Budowę tego żaglowca śledził z kamerą redaktor Bohdan Sienkiewicz. Historię od położenia stępki aż do przekazania statku w jego nowym porcie macierzystym Nha Trang można prześledzić na filmie "Le Quy Don – Polak potrafi". Jego premiera odbyła się w Gdyni, 30 marca, w Muzeum Marynarki Wojennej. Poza twórcami filmu obecny był Piotr Leszczyński, kapitan, który przeprowadził żaglowiec do Wietnamu, Zygmunt Choreń, konstruktor statku, a nawet brat obecnego dowódcy "Le Quy Dona", także kapitan i absolwent gdyńskiej Wyższej Szkoły Morskiej.
Przy okazji można było się dowiedzieć o dalszych planach biura projektowego Zygmunta Chorenia. Na aktualnie budowanym żaglowcu dla algierskiej Marynarki i powstającym w Chorwacji największym statku pasażerskim z żaglowym napędem na pewno się nie skończy.
